Dziewczyna bez makijażu. Zuzanna Arczyńska

Dziewczyna bez makijażu - Zuzanna Arczyńska


Скачать книгу
szmatę, żebyś ją przez całe życie łaskawie utrzymywał? Nie kupujesz mojego ciała! Nie sprzedawałam go nawet, gdy byłam głodna! Pierdolę ten dom! Rozumiesz?! Mieszkałam w ciasnym pokoju z mamą i trzema siostrami, a było tam więcej miłości, niż umiesz sobie wyobrazić, ty narcystyczny dupku! Do tego niepotrzebny jest gmach, tylko ludzie! Własnego syna byś unieszczęśliwił, byleby mieć wnuki! Myśl, człowieku, myśl! Alosza też nie jest na sprzedaż! Nie jesteśmy niewolnikami! Nie zgadzam się na to! Jasne?!

      Topolow patrzył na małą, chudą furię ciskającą gromy i pił. Pokiwał ze zrozumieniem głową, potem wyciągnął rękę, wziął ze stołu długopis i jednym ruchem skreślił cały akapit. Nie odezwał się ani słowem, ale wrzaski młodej słychać było na całym parterze. Arek przetłumaczył je Aloszy na rosyjski pewnie zupełnie niepotrzebnie, bo ten od dawna pielęgnował pod nosem błądzący uśmieszek, słysząc, jak młoda miesza z błotem wytrawnego biznesmena i kompletnie się go nie boi. Na angielski żaden z nich nie przełożył ani słowa, celowo pomijając Kate, która przez cały wieczór była irytująco lekceważona przez wszystkich, jakby się zmówili. Dokładne tłumaczenie sprawiło, że twarz chłopaka najpierw na moment wydłużyła się z oburzenia, a potem, gdy usłyszał całość, przestał hamować śmiech. Ta mała lwica, jak nazwał ją Arek, miała niewyparzoną gębę.

      Angelika usiadła. Głos wciąż drżał jej z wściekłości i w piersi falowało. Topolow przeprosił, więc wróciła do czytania dokumentu. Skreśliła jeszcze dwa ustępy, które uznała za niewłaściwe. Potem zaczęła dopisywać swoje. Rozszerzyła nielimitowane środki na wykształcenie na swoje siostry i mamę, uznając, że gdyby ta chciała pójść na studia, to właściwie czemu nie? Potem dodała wpis o zagranicznych wakacjach, a na koniec uznała, że chce prowadzić działalność charytatywną i potrzebne są jej środki na otworzenie domu dla maltretowanych kobiet z dziećmi. Gdy skończyła, podała Topolowowi gotowy dokument, on dopisał jedno zdanie, którego nie widziała, wezwał Arka i polecił przeskanować materiał do biura. Oczekiwał poprawionego tekstu w ciągu pół godziny. W tym czasie Angelika odstawiła kubek do zlewu, umyła go i postawiła na suszarce, nieprzyzwyczajona do zmywarki. Mężczyzna wyciągnął rękę do nastolatki. Wytarła dłoń w luźne dżinsy i podała mu ją.

      – Angeliko Suszyńska, to dla mnie zaszczyt zostać twoim teściem. Całym moim rosyjskim sercem wielbię matkę, która cię wychowała. Nigdy nie pożałujesz czasu, który dasz mojej rodzinie. – Wręczył jej ciemnogranatową wizytówkę. – To mój prywatny numer, dziecko. Bardzo prywatny. Dzwoń o każdej porze. I mów mi „papa”. Jak Alosza. A teraz wybacz… Stary, narcystyczny, bogaty dupek musi cię już opuścić. Dobrej nocy, moja droga.

      Gdy dziewczyna wyszła z kuchni, jej matka podniosła się z sofy i podeszła, by objąć swoje dziecko. Była z niej dumna. Angelika nie pamiętała, by Karina kiedykolwiek tak się zachowała. Poszły razem na górę ułożyć się do spania w pokoju dzieci. Małe miały już swoje łóżeczka, a one rozsunęły kanapę i przytulone na łyżeczki, zasnęły przykryte jedną kołdrą. Nim to się stało, Karina wyznała, że jej serce przepełnia duma. Czuła, że córka jest dobrym człowiekiem. Rodzicielka nie wypytywała o szczegóły kontraktu. Nie chciała niczego wiedzieć. Pragnęła cieszyć się tym, że mimo wichru życia dmącego jej w nozdrza, mimo wszystkich trudności i kłopotów udało się jej coś cudownego; udała się jej córka, której serce i rozum nie zawsze szły ze sobą łeb w łeb. Zwykle rozsądek był szefem, który pociągał za sznurki mądrego serca.

      Tymczasem stary Topolow nie mógł zasnąć. Arek dostarczył mu nowe dokumenty. Dodatkowa kartka z przepisaną odręczną notatką Jewgienijowi sprawiła radość. Rano musiał porozmawiać z synem. Ciekawe, ile za zniknięcie z życia Aloszy weźmie ta odpicowana słodka hiena, zastanawiał się ojciec. Dziwek można mieć na pęczki, ale gdyby jego syn dostrzegł, na jak cenny diament tu trafił, mógłby go samodzielnie oszlifować; wychować sobie przyszłą żonę, być jej pierwszym i ostatnim. Takiej perły Jewgienij już dawno nie spotkał. Ostatnia tak wspaniała kobieta zginęła w wybuchu ich mieszkania, nim się jeszcze dorobił majątku. Była wyjątkowa: piękna jak Tatiana i waleczna jak Angelika. Wspominał ją z tęsknotą. Gdyby mógł ją wtedy uratować, zatrzymać… Gdyby się tak nie uparła… Cóż, pewnie zginęliby wszyscy, cała czwórka. Zostały mu ukochane dzieci. Dwa powody, by co rano otworzyć oczy, myśleć i pracować. Tak wiele by dał, żeby jego piękna Ania stanęła teraz w drzwiach, by mógł choć na nią popatrzeć. Jej twarz zacierała się we wspomnieniach. Nie zostały żadne zdjęcia, a Tatiana nawet nie wiedziała, jak bardzo jest podobna do matki.

      10

      W dniu ślubu, nawet najskromniejszego, zawsze jest urwanie głowy. Choćby wszyscy starali się dopiąć każdy szczegół, nerwowa atmosfera i tak powoduje niepotrzebne spięcia. Starając się zrobić dobrze to, co trzeba, czasem po prostu przeginamy, więc nam nie wychodzi. Zwykły stres. A jeśli jeszcze ślub ma być prawdziwy, a małżeństwo zupełnie fikcyjne, można się spodziewać, że po drodze przydarzy się kilka niespodzianek.

      Topolow chodził po domu i podziwiał, jak Karina ogarnia troje dzieci. Najmłodsza najbardziej potrzebowała matczynej uwagi, pałętała się pod nogami i przeszkadzała dopóty, dopóki matka nie wymyśliła jej zajęcia. Kazała jej kroić owoce i wrzucać do miski, dała deskę i nie bardzo ostry nóż. Halinka nie wiedziała jeszcze, dla kogo przygotowuje owocową sałatkę, ale zaangażowała się i nie przeszkadzała podenerwowanej mamie. Gdy pojawiła się Tania z narzeczonym Fatinem, szybko podbiła serce dziecka. Siostra pana młodego usiadła przy stole i podziwiała, jak maluch sprytnie sobie radzi, kanciasto obierając jabłka i gruszki, dzieląc mandarynki na cząstki i odrywając kulki winogron.

      W tym czasie śniadanie zostało już zjedzone. Angelika pojechała do fryzjera na ostatnią poprawkę przed ślubem, a potem do kosmetyczki na umówiony makijaż. Alosza, Jewgienij i Fatin zaraz po śniadaniu zniknęli w gabinecie za salonem. Oczywiście ich wyjście zostało natychmiast dostrzeżone przez Galę, gdy już podzieliła owoce do pucharków, udekorowała bitą śmietaną w spreju, która niemal natychmiast zaczęła spływać, i z wetkniętymi widelczykami, bez pytania o zgodę, poszła dostojnym krokiem z tacą w rękach do gabinetu, by ugościć panów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie wróciła. Usiadła na kolanach Aloszy i wydawała się przysłuchiwać prowadzonej po angielsku rozmowie. Karina w obawie, że córka przeszkadza, poszła po nią, a to, co zobaczyła, ogromnie ją rozczuliło. Jej nieśmiała dotąd sześciolatka, która z ogromną rezerwą traktowała mężczyzn, a własnego ojca w szczególności, pytając ją czasem: „Mamo, dlaczego ten tato tak brzydko pachnie?”, bawiła się z Aloszą w wiązanie mu krawata. Na widok Kariny i wymalowanego w jej oczach pytania Jewgienij machnął ręką i uśmiechnął się. Nowi wujkowie zostali zaakceptowani. Nawet ten opalony, jak dzieci nazwały Fatina.

      Tatiana nie mogła znaleźć sobie miejsca. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie, by włączyła telewizor lub poczytała książkę, ale ona kręciła się i zastanawiała, na co ma ochotę. Kiedy już nawiązała kontakt ze starszymi dziewczynkami, zaproponowała, że je uczesze. Choć ich wyobrażenie tego, co będą miały na głowach, było zupełnie inne niż to, co powstało, Karina była zachwycona, widząc, jak drobne palce łyżwiarki układają cienkie pasemka w przepiękne, fantazyjne warkocze. Matka poprosiła nawet, by Martę Tania uczesała jeszcze raz, aby mogła podpatrzeć, jak to się robi. Wiedziała, że Nadia z trudem wytrzymuje czesanie, bo nie lubi, gdy ktoś dotyka jej włosów. Kiedy Tatiana skończyła fryzować obie gwiazdy, Alosza przyniósł na plecach sześciolatkę i Halinka też wkrótce podziwiała koronę z własnych warkoczy na głowie. Tani bardzo podobało się, że mała próbuje do niej zagadywać, że zaczepia ją i coś tłumaczy. Rosjanka nie miała młodszego rodzeństwa, a te skarby szybko zapadły jej w serce.

      Po powrocie od fryzjera


Скачать книгу