Nigdy nie zapomnisz. Kathryn Croft
atrakcyjna. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad jej wyglądem, bo dla mnie jest po prostu sobą. Jest moją przyjaciółką. Dziewczyną, która uratowała mnie od samotności, więc to, jak wygląda albo jak się ubiera, nie ma dla mnie znaczenia. Imogen zawsze była dość pulchna, ale nie jest to coś, co ludzie natychmiast zauważają. Poza szkołą zazwyczaj nosi dżinsy i T-shirty, ale wszystkie dziewczyny to robią, więc to nie problem, nawet jeśli ciuchy nigdy nie leżą na niej idealnie. Ma gęste blond włosy i to musi być jej atut. Czyż wszyscy chłopcy nie uwielbiają blond włosów?
Przeczesuję palcami własne ciemne włosy i dziękuję Bogu, że nie obchodzi mnie, co myślą o mnie chłopcy. Nie potrafię wymienić ani jednego w naszej szkole, który wydawałby mi się atrakcyjny, i nie po raz pierwszy się zastanawiam, czy coś jest ze mną nie tak. A co, jeśli chłopcy w ogóle mnie nie pociągają? Rozważam przez chwilę tę myśl, ale ją odrzucam. Nie ma mowy, żebym wolała dziewczyny, więc musi po prostu chodzić o to, że nie spotkałam do tej pory nikogo wystarczająco fajnego.
– Okej, podoba mi się, ale proszę nie mów mu o tym – błaga Imogen.
– Wiedziałam! Ale dlaczego nie? Dlaczego nie chcesz, żeby się dowiedział?
Imogen się krzywi.
– Och, daj spokój! Popatrz na mnie! Dlaczego niby, do cholery, Corey miałby być mną zainteresowany?
– Bo się przyjaźnicie. A ty jesteś wspaniała. Jesteś pięknym człowiekiem. – Żałuję tych słów, gdy tylko wychodzą z moich ust. Równie dobrze mogłam jej powiedzieć, że to nie ma znaczenia, jaki rozmiar nosi, bo ma wspaniałą osobowość. Co ja sobie myślałam?
Ale Imogen się śmieje.
– Dzięki, że próbujesz, ale nie. Nie chcę, żeby wiedział. Lubię to, co nas łączy. To miłe, gdy spędzamy czas we trójkę, nie?
Muszę się z nią zgodzić. Bardzo się do siebie zbliżyliśmy i nikt inny w szkole się dla nas nie liczy. Może i niektórzy mają mnóstwo przyjaciół i obnoszą się ze swoją popularnością, jakby od tego zależało ich życie, ale my mamy wszystko, czego nam potrzeba.
– Nic mu nie powiem, ale powinnaś się nad tym zastanowić. Ostatecznie co masz do stracenia?
Imogen znowu się śmieje.
– Hm, tylko godność i przyjaciela. Nic wielkiego. – Właśnie to w niej kocham; potrafi się z siebie śmiać. – Zresztą tobie łatwo mówić, jesteś prześliczna!
Teraz to ja się śmieję.
– Wątpię. Patrz, jakie mam oklapłe włosy. Przetłuszczone. Zwisają jak zasłona.
Ona znowu się krzywi.
– Ta, jasne. A tobie nikt się nie podoba? Może Tommy?
– Hutchinson? Nie ma mowy! Jest obrzydliwy.
Teraz moja przyjaciółka wymienia wszystkich chłopców spełniających, jej zdaniem, odpowiednie kryteria, ale żadnego nie oceniam pozytywnie.
– Poddaję się! – woła w końcu Imogen. – Musisz być lesbijką.
Na te słowa obie zaczynamy niekontrolowanie chichotać, aż pani Bannerman wali w ścianę i każe nam się uciszyć.
– Zapomniałam, że sypialnia twoich rodziców jest tuż obok – mówię. – Słyszysz czasem, jak to robią?
– Bleeeee! No co ty! To chore! – woła Imogen, ale uśmiecha się. – Zresztą nie ma mowy, żeby nadal to robili. Moja mama ma prawie czterdzieści lat!
Przekręcam się na brzuch i odwracam głowę w stronę Imogen. Jest tyle rzeczy, o których chciałabym z nią pogadać, ale chociaż tak bardzo się przyjaźnimy, trudno mi o nich mówić. W mojej głowie nieustannie wirują lęki i obawy, o których nie mam nawet odwagi myśleć, a co dopiero wypowiedzieć je na głos. W zamian kieruję rozmowę z powrotem na Imogen.
– A ty chcesz to zrobić? To znaczy, z Coreyem. Myślisz o tym czasami?
Ona chichocze, ale po chwili zaczyna rozumieć, że pytam na poważnie.
– Nie wiem. Chyba tak. Śni mi się to czasem. Że to robimy. A potem, gdy się budzę, mam wrażenie, jakbyśmy naprawdę to zrobili, i przysięgam, że naprawdę się rumienię…
– Coś jest ze mną nie tak! – wołam z rozpaczą, zapominając o tym, że powinnyśmy szeptać. Słowa wreszcie wydostają się na wolność.
Uśmiech znika z twarzy Imogen. Próbuje zrozumieć, co mam na myśli.
– Jak to? Jesteś chora czy coś? Co się dzieje?
– Nie… nie… Nie w tym sensie. Chodzi po prostu o to, że wszyscy w szkole przez cały czas gadają o seksie, myślą o nim albo coś, a… – Urywam, nie wiedząc, jak ubrać swoje myśli w słowa, żeby Imogen mnie zrozumiała. – Cóż, a ja nigdy. Nigdy. – Podnoszę wzrok na przyjaciółkę, a ona patrzy na mnie, żując kolejnego żelka.
– Och, cóż, to przecież nic nie znaczy, prawda? Pamiętaj, że jestem trochę starsza od ciebie, więc może te uczucia przyjdą z czasem? Nie będziesz miała piętnastu lat w nieskończoność.
Brałam to pod uwagę, ale stanowi to dla mnie małe pocieszenie. Ja po prostu chcę się czuć normalna. Chcę poczuć coś. C o k o l w i e k.
– A większość chłopców w naszej szkole faktycznie jest do niczego, prawda? – dodaje Imogen. – Poza Coreyem, wiadomo. No i Jason nie jest zły. Albo ten Dwayne.
Jej słowa mi nie pomagają, wręcz przeciwnie. Czuję się jak jeszcze większe dziwadło. Powinnam być w stanie wskazać chociaż jednego chłopca, który mnie pociąga, skoro mojej przyjaciółce podobają się aż trzej. A pewnie więcej niż trzej.
Imogen przerywa żucie.
– Wiem, że wcześniej żartowałyśmy na ten temat, ale jesteś pewna, że nie wolisz, no wiesz, dziewczyn? To nie miałoby dla mnie znaczenia, nie przeszkadzałoby mi to…
Kręcę głową.
– Nie. Nie wolę. Po prostu nikt mi się nie podoba.
– Musisz być cierpliwa, Leah – radzi mi Imogen i znów zaczyna żuć.
– Masz rację, pewnie po prostu w szkole nie ma nikogo, kto by mi się podobał. – Nie dodaję, że nie jestem też szczególnie zainteresowana żadnym piosenkarzem czy aktorem z telewizji.
Imogen proponuje, żebyśmy posłuchały muzyki na jej słuchawkach i na kolejną godzinę odwraca moją uwagę od zmartwień. Wybieramy I Believe I Can Fly i słuchamy tej piosenki w kółko, a Imogen staje na łóżku i używa piórnika jako mikrofonu, bezgłośnie śpiewając. Chciałabym, żeby czas się zatrzymał, żebyśmy już nigdy nie musiały się przejmować szkołą czy rodzicami, chłopcami czy czymkolwiek. Dlaczego ta chwila nie może trwać wiecznie?
W końcu Imogen męczy się i zwija w kłębek pod kołdrą, a ja leżę w ciemnościach i dalej zamartwiam się tym, co jest ze mną nie tak.
6
2014
To, że przeszłość w końcu mnie dogoni, wydawało się nieuniknione, jednak wciąż nie byłam gotowa stawić jej czoła. Moje życie przez tyle lat płynęło bez zakłóceń, ale teraz stało się jasne, że ktoś chce, bym poczuła jego oddech na karku.
Mogłam zignorować kartkę z życzeniami czy zdjęcie, jednak o artykule z gazety trudno było zapomnieć. Widok jej nazwiska, twarzy i udręczonego, oskarżycielskiego spojrzenia przyprawił mnie o drżenie i zmusił do powrotu myślami do tamtych wydarzeń.
Na