Zorza polarna. Phillip Pulman
04a-ea8b3693cca6">Karta tytułowa
3. Kolegium widziane z perspektywy Lyry
Tytuł oryginału: His Dark Materials, Volume I. Northern Lights
Copyright © 1995 by Philip Pullman
Copyright for the Polish translation © 2019 by Wydawnictwo MAG
Redakcja: Anna Włodarkiewicz
Korekta: Elwira Wyszyńska
Ilustracja na okładce: Dark Crayon
Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
Wydawca:
Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel./fax 228 134 743
www.mag.com.pl
Wydanie II
ISBN 978-83-66409-90-3
Warszawa 2019
Wyłączny dystrybutor:
Dressler Dublin sp. z o. o.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
tel. 22 733 50 10
www.dressler.com.pl
Skład wersji elektronicznej
W głąb tej otchłani dzikiej, co Natury
Łonem jest, mogąc być także jej grobem,
Gdyż morza, brzegów, powietrza ni ognia
Tam nie ma, wszystkie są one w zarodku
Zmieszane, walcząc ze sobą wiekuiście,
Chyba że Stwórca Wszechmogący zechce
Z materii mrocznych tworzyć nowe światy;
W głąb tej otchłani dzikiej Wróg przemyślny
Spoglądał chwilę, stojąc na krawędzi
Piekieł i podróż rozważając swoją (…)
John Milton, Raj utracony, księga II
(przeł. Maciej Słomczyński)
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
1
Karafka tokaju
Lyra i jej dajmon trzymali się blisko ściany pogrążającej się w ciemnościach auli, żeby nie było ich widać z kuchni. Trzy ogromne stoły, ciągnące się przez całą długość pomieszczenia, były już nakryte. Szkło i srebro skrzyły się w resztkach dziennego światła. Przygotowano też długie ławy, na których mieli zasiadać goście. Pod ścianami wisiały ginące w półmroku portrety dawnych mistrzów.
Dotarłszy do podwyższenia, Lyra obejrzała się na otwarte drzwi kuchni, po czym – nie zobaczywszy tam nikogo – podeszła do głównego stołu. Tutaj zastawa była nie srebrna, lecz złota; dla czternaściorga gości zamiast zwykłych ław przyszykowano tapicerowane aksamitem mahoniowe fotele.
Lyra stanęła obok fotela mistrza i leciutko stuknęła paznokciem w największy kieliszek. Dźwięczna nuta poniosła się echem po auli.
– Jesteś niepoważna – szepnął jej dajmon. – Zachowuj się.
Dajmon miał na imię Pantalaimon i w tej chwili występował pod postacią ciemnobrązowej ćmy, która zupełnie ginęła w półmroku auli.
– W kuchni panuje za duży zgiełk, żeby cokolwiek usłyszeli – odparła również szeptem Lyra. – A kamerdyner nie przyjdzie przed pierwszym dzwonkiem. Nie panikuj.
Mimo to nakryła dźwięczący kryształ dłonią. Pantalaimon zatrzepotał skrzydłami i przez uchylone drzwi na drugim krańcu podwyższenia wleciał do palarni. Chwilę później wyfrunął z powrotem.
– Nikogo nie ma – poinformował Lyrę szeptem – ale musimy się pośpieszyć.
Pochylona Lyra przemknęła pod osłoną stołu do palarni, gdzie wyprostowała się i rozejrzała. Jedyne źródło światła stanowił kominek, w którym stos płonących polan właśnie się osunął i strzelił skrami w głąb komina. Lyra spędziła w kolegium większość życia, a mimo to nigdy przedtem nie była w palarni, do której wstęp mieli tylko akademicy i ich goście – i to wyłącznie płci męskiej. Palarnia pozostawała zamknięta nawet dla pokojówek. Utrzymywanie w niej porządku było wyłącznym przywilejem majordoma.
Pantalaimon przysiadł jej na ramieniu.
– Zadowolona? – spytał szeptem. – Możemy już iść?
– Nie wygłupiaj się! Chcę się rozejrzeć.
Środek sporego pomieszczenia zajmował wykończony