Kobieca ejakulacja i punkt G. Deborah Sundah
i podczas pozbywania się produktów przemiany materii.
Kobiecy ejakulat to przezroczysty, wodnisty płyn. Nie jest to nawilżenie pochwy ani mocz. Jedynie niewielka i zazwyczaj niezauważalna część kobiecego płynu ejakulacyjnego ma kremową konsystencję i biały kolor tak jak męski ejakulat, chociaż zarówno żeński, jak i męski ejakulat składają się z wydzieliny prostaty (to znaczy oba są produkowane przez prostatę). Smak i zapach ejakulatu wydają się zmieniać w zależności od fazy cyklu menstruacyjnego. Płyn ejakulacyjny czasem ma słony, a nawet dość intensywny smak i zapach, a innym razem świeży i lekki z ziemistym aromatem „leśnego poszycia”. Bywa i tak, że płyn ejakulacyjny nie ma żadnego zapachu ani smaku albo może mieć lekki zapach i smak moczu. Męski i żeński ejakulat są do siebie podobne pod względem składu chemicznego, chociaż oczywiście żeński płyn ejakulacyjny nie zawiera plemników. Składa się głównie z wydzieliny prostaty zmieszanej z dziesięcioma procentami glukozy i śladowymi ilościami moczu (a konkretnie z kwasem moczowym, mocznikiem i kreatyniną).
Badania doktora Zaviacica wykazały, że niewielkie ilości ejakulatu w sposób ciągły sączą się z żeńskiej prostaty do pochwy. Obecnie naukowcy wykorzystują PSA (swoisty antygen gruczołu krokowego) jako marker do rozpoznawania kobiecego ejakulatu. Zanim odkryto żeńską prostatę, sądzono, że tylko mężczyźni produkują PSA.
W 1991 roku doktor Shannon Bell, profesor nauk politycznych na York University w Toronto, stworzyła i wyprodukowała feministyczny film artystyczny o kobiecej ejakulacji. Prowadzi również warsztaty na ten temat. Zbadała ilość i skład chemiczny własnego ejakulatu i zamieściła wyniki tych badań w swoim artykule naukowym Liquid Fire (Płynny ogień), opublikowanym w 2002 roku, w feministycznej antologii literatury o tematyce erotycznej Jane Sexes It Up (Jane rozpala zmysły). W celu przeprowadzenia swojego eksperymentu miała czterokrotnie ejakulację w trakcie jednej sesji i wytrysnęła płyn ejakulacyjny do miski, zbierając w sumie trzy czwarte zawartości filiżanki. Opisuje, jak badała swój płyn:
Przelałam ilość, którą udało mi się pozyskać, do probówki, zabezpieczyłam ją i [poszłam] na wizytę do… mojego lekarza w pobliskiej klinice, który zgodził się jednorazowo zbadać mój płyn ejakulacyjny. Nie chcąc wprowadzać zamieszania w laboratorium, oddał do badania ejakulat i mocz jako dwie odrębne próbki moczu. Z całą pewnością moje badanie potwierdziło wyniki laboratoryjnych badań seksuologicznych – płyn ejakulacyjny ma wyższe pH, większą ciężkość, mniej mocznika i mniej kreatyniny.
Od momentu opublikowania pierwszych badań naukowych w 1981 roku przez Whipple i Addiego („Journal of Sex Research”) ponad dwudziestu międzynarodowych naukowców przeprowadziło ponad trzydzieści badań na temat składu chemicznego żeńskiego ejakulatu. W 1988 roku doktor Karl Stifter przedstawił wyniki swoich precyzyjnych i wnikliwych badań chemicznych w książce The Third Dimension of Lust: the Secret of Female Ejaculation (Trzeci wymiar pożądania. Sekret kobiecego wytrysku) – pierwszej opublikowanej pozycji na temat kobiecej ejakulacji.
W 2005 roku Stifter, który obecnie pracuje w Instytucie Perineometrii w Wiedniu, przedstawił na siedemnastym Światowym Kongresie Seksuologii w Montrealu wyniki swoich badań ultrasonograficznych nad żeńską prostatą. Podjął próbę „wyjaśnienia fenomenu zdarzającej się dużej ilości płynu ejakulacyjnego i przyczynienia się do stworzenia bardziej precyzyjnej koncepcji punktu G (kobiecej prostaty)”. Odnosząc się do zamieszania w literaturze naukowej dotyczącego nazewnictwa i definicji anatomicznej punktu G, Stifter napisał:
Ernest Gräfenberg (1950) opisał punkt G jako strefę erogenną na przedniej ścianie pochwy, naprzeciw szyi pęcherza moczowego. Whipple (2005), „matka chrzestna” punktu G, nie uważa go za miejsce, ale za gruczoł – kobiecą prostatę. W przeciwieństwie do Lencka i Vanneuville’a (1992), którzy twierdzą, że punkt G to zwieracz cewki moczowej, Bodansky (2002) uważa, że to część łechtaczki, a Hines (2001) twierdzi, że to tylko mit.
Stifter dzięki badaniom ultradźwiękowym odkrył przewód o długości ponad trzech centymetrów, który wychodził na zewnątrz w ujściu cewki moczowej. W efekcie doszedł do następujących wniosków:
Po raz pierwszy odnotowano u kobiety z wytryskami w trakcie orgazmu istnienie przewodu wydalniczego umiejscowionego w pozycji na godzinę szóstą w stosunku do ujścia cewki moczowej. Pokazuje to, że różnorodność gruczołów przycewkowych pod względem położenia, rozmiarów i formy jest o wiele bogatsza, niż opisuje się w literaturze fachowej, a ich rozmiar może być znacznie większy. Konsekwencją seksuologiczną tego odkrycia może być fakt, że analogiczna strefa erogenna w pochwie czasem może być bardziej rozległa, niż zwykle się to przyjmuje. Potwierdza to również wagę ćwiczenia mięśni dna miednicy, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo orgazmu pochwowego.
Jeden gruczoł przycewkowy nie tworzy całej kobiecej prostaty, ale możesz zobaczyć na mojej stronie internetowej całą prostatę na obrazie USG z badań doktora Karla Stiftera oraz zdjęcie przewodu w pozycji na godzinę szóstą, w ujściu cewki moczowej z pokazu, który zorganizowałyśmy w 2005 roku wraz z doktor Susan Block. (Patrz: źródła do rozdziału drugiego na temat analizy chemicznej płynu ejakulacyjnego, wykonanej na potrzeby tego badania). Rebecca Chalker zauważa, że słynny ilustrator anatomii Frank Netter w trzecim tomie swojej CIBA Collection of Medical Illustrations przedstawia wiele tego typu przewodów przycewkowych, ale ich nie nazywa.
Gdy mamy świadomość ważnej roli, jaką kobieca prostata odgrywa w seksualnej anatomii kobiety, oraz jej podobieństwa do męskiej prostaty, nie jest dla nas zaskoczeniem fakt, że doktor Zaviacic odkrył także biologiczne zastosowanie kobiecego płynu ejakulacyjnego. Żeński ejakulat zapewnia korzystne środowisko dla plemników w ich drodze do zapłodnienia. Mikroskopijne ilości kobiecego płynu ejakulacyjnego nieustannie przenikają z prostaty do pochwy przez moczowód. Dolna część moczowodu stanowi sklepienie pochwy – pochwa i cewka moczowa praktycznie mają wspólną ścianę – wobec tego glukoza zawarta w kobiecym płynie ejakulacyjnym łączy się z glukozą z męskiego ejakulatu, aby stworzyć przyjazne środowisko dla plemników. Tym sposobem żeński ejakulat pełni funkcję wspierającą w procesie rozmnażania.
Wiemy już, że ejakulat jest produkowany w żeńskiej prostacie. Punkt G jest rozumiany w tej książce zarówno jako prostata, jak i jej tkanka jamista – ta część sieci ciał jamistych (wewnętrzna część łechtaczki), która otacza moczowód.
Pobudzona tkanka jamista punktu G nabrzmiewa, wypełniając się krwią i powiększa się. Kiedy punkt G jest pobudzony i nabrzmiały – innymi słowy, kiedy ciała jamiste wypełniają się krwią, a gruczoły przedsionkowe mniejsze prostaty są wypełnione płynem ejakulacyjnym – łatwo to wyczuć przez ścianę pochwy. Dlatego punkt G nie jest jedynie „punktem” w ściance pochwy. Raczej jest organem, który można wyczuć i pobudzać przez ścianę pochwy. Słynne fałdki punktu G są łatwe do zlokalizowania w sklepieniu pochwy i wyznaczają strefę, w której można wyczuć organ prostaty – punkt G.
Łatwym sposobem znalezienia punktu G jest włożenie palca na głębokość od dwóch i pół do trzech, czterech centymetrów w głąb pochwy i przesunięcie nim w stronę sklepienia (w kierunku moczowodu), gdzie można wyczuć subtelne fałdki. (Kobieta może również poprosić swojego partnera, żeby usiadł, patrząc jej między nogi, i włożył palec do jej pochwy. Pomoże jej to wyczuć punkt G i jednocześnie jest wspaniałym sposobem, żeby partner odkrył, gdzie znajduje się to miejsce. Więcej technik dla obojga partnerów omawiam w rozdziale szóstym).
Pewien psycholog, który brał udział w rozmowie grupy dyskusyjnej na temat punktu G przez internet, tak opisał swoje doświadczenia dotyczące punktu G partnerki:
Kiedy stymuluję palcami punkt G mojej ukochanej, gruczoły stają