Rozmowy z psychopatami. Christopher Berry-Dee
zmieniają się w czasie. Pozostawiam Czytelnikom studia nad metodami działania seryjnych zabójców, którzy wzbudzą ich zainteresowanie; można dzięki temu lepiej poznać sposób funkcjonowania ich psychiki.
Rozdział 2
Czy seryjnego mordercę można rozpoznać?
Jestem najbardziej bezlitosnym sukinsynem, jakiego kiedykolwiek spotkaliście. Ludzie podobni do mnie mogą mieszkać tuż obok was. Społeczeństwo chce wierzyć, że jest w stanie identyfikować złych, szkodliwych ludzi, ale to niemożliwe. Nie ma stereotypowych oznak, które dałoby się zauważyć. My, seryjni mordercy, jesteśmy waszymi synami, mężami […] jesteśmy wszędzie. I jutro zginą kolejne dzieci. A zresztą – czy śmierć jednej osoby ma jakieś znaczenie?
THEODORE „TED” ROBERT BUNDY
Zanim przejdziemy do zasadniczej części książki, chciałbym poświęcić trochę uwagi kilku pytaniom. Najpospolitsze z nich brzmią: „Czy można rozpoznać psychopatycznego mordercę, zanim zaatakuje? Jak się chronić przed takimi ludźmi?”. Cóż, muszę powiedzieć, że mimo istnienia wielu książek i artykułów wymieniających cechy psychopatycznych morderców nie da się tego zrobić! Jest to zupełnie niemożliwe, czego dowiedzie ta książka. Stanowczo to podkreślam. Jeśli morderca zaatakuje, zrobi to bez ostrzeżenia – będzie za późno. To przerażające, ale jeśli seryjny zabójca bierze kogoś na muszkę, ofiara niczego nie podejrzewa. Mógł ją obserwować dni albo tygodnie. Tak czy inaczej, pojawi się zupełnie niespodziewanie.
Można przeczytać mnóstwo poradników, jak się chronić przed seryjnymi mordercami, zastosować wszelkie środki ostrożności, ale jeśli seryjny zabójca wybrał ofiarę, jest ona martwa, choć z pozoru ciągle żyje. Można zabarykadować drzwi i okna, lecz zdeterminowany morderca zawsze znajdzie sposób, by dokonać zbrodni. Nie musicie wierzyć mi na słowo. Spytajcie pierwszego z brzegu policjanta specjalizującego się w zabójstwach i powie dokładnie to samo. Ta książka wyjaśni, jak funkcjonują umysły takich bestii.
Mam ostatnią uwagę: nigdy nie współczujcie mordercom, gdy leją krokodyle łzy. Żałują tylko tego, że trafili za kratki. Ich łzy, choćby wydawały się najbardziej przekonujące, to sposób, by skłonić ludzi do współczucia. W rzeczywistości w ogóle nie przejmują się cierpieniami, jakie spowodowali. W ciągu dziesięcioleci pracy z seryjnymi mordercami i studiów nad ich psychiką nigdy nie spotkałem funkcjonariusza organów ścigania, prokuratora ani sędziego, który nie zgadzałby się ze mną w tej sprawie.
Rozdział 3
Wywiady z seryjnymi mordercami
Nie wierzę w człowieka, Boga ani diabła. Nienawidzę ludzkości, łącznie z samym sobą […]. Poluję na słabych, bezbronnych i nieuważnych. Nauczyłem się jednego: rację mają silni.
GARY RIDGWAY (1949–), ZNANY JAKO „MORDERCA ZNAD ZIELONEJ RZEKI”
Postawmy sprawę jasno: sadystyczni mordercy seksualni przypominają drapieżniki żerujące na dnie głębokiego stawu. Są całkowicie pozbawieni moralności, sumienia i serca, terroryzują społeczeństwo, a liczba ich okropnych zbrodni stale się zwiększa. Więc jak to jest, gdy się ich spotyka w więzieniu?„Chris, co czujesz, przeprowadzając wywiad z seryjnym mordercą?” „Jak to na ciebie wpływa?” Często słyszę te pytania – brzmią one rozsądnie, ale po nich padają następne. „Czy odczuwasz lęk w czasie wywiadu z seryjnym mordercą?” „Czy masz koszmary, gdy myślisz o ich okropnych zbrodniach?” „Czy trudno ci utrzymywać osobiste relacje z normalnymi ludźmi?” „Czy zawsze byłeś siwy?” „Pisarstwo to praca siedząca; czy zastanawiałeś się kiedyś nad dietą 5:2?” „Masz przyjaciół na Facebooku?” „Krążą plotki, że na Gwiazdkę dostajesz życzenia tylko od maniakalnych zabójców. Czy to prawda?” Na końcu pada klasyczna deklaracja: „Chciałbym przeprowadzić wywiad z seryjnym mordercą, ale śmiertelnie bym się bał”.Cóż, lektura tej książki dostarczy odpowiedzi na część z powyższych pytań – a także inne, jakie mogą przyjść Czytelnikom do głowy. Moja rada jest następująca: aby zachować zdrowie psychiczne, należy przede wszystkim dokładnie przestudiować życiorys mordercy – uzyskana wiedza bardzo się przyda.
Trzeba zacząć od rodziców, okresu dzieciństwa i dorastania, szkoły, kolegów, zatrudnienia, relacji w pracy, wszelkich, nawet drobnych konfliktów z prawem, kar więzienia i wyroków z zawieszeniem. Warto zwracać uwagę na każdy szczegół, zebrać dokładne informacje o tym, jak, gdzie i kiedy popełniono morderstwa, poznać sposób działania (modus operandi) sprawcy, jego kryteria wyboru ofiar i ich relacje z przestępcą. Trzeba ustalić, co podnieca psychopatycznych zabójców – co na nich oddziałuje. Należy to zrobić przed nawiązaniem z nimi jakiegokolwiek kontaktu.
Wszystko to ma charakter bardzo subiektywny: kryminologia z pewnością nie jest nauką ścisłą.
Krótko mówiąc, zanim pomyślimy o odwiedzeniu seryjnego mordercy, musimy o nim wiedzieć więcej niż on sam.
Kojarzy mi się to z kontrolą graniczną na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo, którą wielokrotnie przechodziłem. Kiedy rosyjscy funkcjonariusze patrzą na pasażera wzrokiem rejestratorki w przychodni lekarskiej, zerkają na paszport, a później na ekran komputera, wiedzą o nas więcej niż my sami.
Powinniśmy być równie dociekliwi i podejrzliwi. Nie zachowujmy się jak sześćdziesięciopięcioletnia panna Doris Jones, samotna idiotka pragnąca nawiązać romantyczny związek uczuciowy z podstępnym mordercą odsiadującym dożywocie albo przebywającym w celi śmierci. Maniakalnych zabójców nie da się zmienić, nigdy się nie poprawią: wszelkie oznaki wyrzutów sumienia to tylko przebiegłe próby osiągnięcia jakichś korzyści, a skrucha na łożu śmierci to prawdopodobnie oznaka zwykłego lęku przed kostuchą… Na świecie jest mnóstwo naiwnych osób – mężczyzn i kobiet – poświęcających czas i pieniądze na korespondencję z psychopatami mającymi na koncie setki przestępstw. Nazywamy takich ludzi „fanami zbrodni”. Oczywiście piękno to kwestia gustu, ale to już przesada. Trzeba być w kompletnej desperacji i mieć sieczkę w głowie, by surfować po internecie i próbować nawiązać przyjaźń z sadystycznym mordercą, który wcześniej przelał dość krwi, by dwukrotnie pomalować Golden Gate Bridge – w porządku, może raz, a nie dwa razy – a teraz, gdy odrzucono wszystkie jego apelacje, nagle przeżył objawienie i odnalazł Jezusa Chrystusa.
Fani zbrodni stoją mi kością w gardle; spotkałem wielu z nich w czasie swoich badań nad seryjnymi mordercami. Zastanawiam się, czy są naprawdę poczytalni, podobnie jak sami zbrodniarze. Nie myślcie, że możecie zmienić przestępców, sprawić, że się poprawią, wprowadzić na ścieżkę cnoty. Traktujcie z przymrużeniem oka deklaracje skruchy albo poprawy.
To powinno wystarczyć, ale pozwolę sobie jeszcze ostrzec damy o miękkich sercach, które mogłyby odpowiedzieć takim ludziom jak Henry Alexander Davis (osadzony numer 358319, Departament Więziennictwa stanu Floryda), urodzony 25 kwietnia 1965 roku, bezwzględny morderca, który zabijał ofiary napadów rabunkowych.
Davis reklamował się w internecie w portalu samotnych serc, gdzie poszukiwał „kandydatek na przyjaciółki” i skromnie opisywał się jako „najsłodsza czekolada Florydy” (jest czarnoskóry). Publikował takie teksty:
Cześć, nazywam się Henry. Mam 53 lata. Siedzę w więzieniu od prawie trzydziestu lat, choć jestem niewinny. Pragnę nawiązać przyjaźń z bratnią duszą. Chciałbym rozwiać mit, że jestem pozbawiony ludzkich uczuć, a większość mojej rodziny i przyjaciół nie żyje albo straciłem z nimi kontakt.
Nieporadnie zmagając się z językiem