Na szczycie. K.N. Haner
się nie zorientował, że dymałem Karę przez prawie dwa lata.
– Bo jesteś dupkiem, a ona jest dziwką! Oboje jesteście siebie warci.
– Ty jesteś taka sama, to tylko kwestia czasu, kochanie.
– Nie mów do mnie „kochanie”! – wrzasnęłam, bo to słowo w jego ustach doprowadzało mnie do szału.
– Polecisz na skargę do Ericka? Już jest twoim dobrym kumplem? – zapytał ironicznie.
– Erick nie jest fałszywy tak jak ty! – wrzasnęłam. Ależ on mnie wkurwia.
– Erick też pieprzył Karę, wszyscy to robiliśmy.
– Wiem, ale on tego żałuje i jest mu wstyd.
– Jemu jest wstyd? – roześmiał się. – Dziwne, bo sam się często przyłączał i to on najczęściej brał udział w trójkątach z Karą i Sedem.
– Co?
– Zgrywa przyjaciela, bo chce to powtórzyć, tyle że z Sedem i z… tobą, Reb.
– Nie wierzę ci.
– Wierz, w co chcesz. Ja chociaż mówię wprost, nie bawię się w podchody. Jeśli się zdecydujesz, to mój kutas jest do usług, kochanie – rzucił i zniknął za ścianką, zostawiając mnie w kompletnym szoku. Nie! To nie może być prawda. Sed coś wspominał o trójkątach, ale z Erickiem? Trudno mi to sobie wyobrazić. Potrząsnęłam głową, by wybić te myśli w głowy.
– Jak noga? – aż podskoczyłam, słysząc Nickiego wchodzącego do kuchni.
– Do wesela się zagoi – rzuciłam głupio.
– Nie byłbym taki pewien, podobno nie wyglądało to najlepiej.
Spojrzałam na niego krzywo.
– Nicki, powiedz mi jedną rzecz.
– No?
– Dlaczego kumplujesz się z Simonem?
– Co to za pytanie? – uniósł brew.
– Odpowiedz, proszę.
– Jesteśmy zespołem, wszyscy jesteśmy kumplami, Reb.
– Ale ty i Simon się przyjaźnicie.
– Można tak powiedzieć.
– Dlaczego on taki jest?
– Jaki?
– Taki wredny.
Nicki się roześmiał.
– Nie jest wredny, stawia sprawy prosto i nie owija w bawełnę.
– Ciągle próbuje mnie przelecieć – wypaliłam.
– Dziwisz mu się? Jesteś seksowna, każdy z nas by chciał.
Skrzywiłam się:
– On nie rozumie słowa „nie”?
– Nie znam laski, która by mu nie uległa.
– Ja nie jestem Karą!
– Kara też się opierała, dłuższą chwilę – roześmiał się.
– Myślisz, że to zabawne?
– Nie. Wybacz – spojrzał przepraszająco.
– Co ja ma zrobić, Nicki? Mam powiedzieć Sedowi?
– O czym?
– Że Simon ciągle próbuje mnie przelecieć.
– Jeśli chcesz ich skłócić – wzruszył ramionami.
– Ale on nie rozumie, próbował już kilka razy!
– I jak go znam, nie odpuści.
– Nie możesz z nim pogadać?
– I co mam mu powiedzieć?
– Żeby dał mi spokój, kocham Seda.
– Wiedziałaś, na co się piszesz, Reb. Simon i tak mnie nie posłucha. Staraj się z nim nie przebywać sam na sam, to nie będzie problemów.
– To przez niego wpadłam dziś na ten stolik – przyznałam się.
– To znaczy?
– Odepchnęłam go i przeleciałam przez kanapę rozbijając stolik, bo już wyciągał fiuta.
– Skoro już wyciągał, to chyba wcześniej coś się działo, prawda? Jak do tego doszło?
– Pokazałam mu tatuaż, który sobie zrobiłam, a raczej, do którego zrobienia zostałam zmuszona.
– Gdzie masz ten tatuaż?
– Na tyłku. – Nie wiem, dlaczego się roześmiał.
– Pokazałaś mu tyłek i się dziwisz, że chciał cię przelecieć?
– Nie zrobiłam tego specjalnie, on naprawdę mnie nie interesuje.
– Pocałował cię?
– Nie, znaczy nie w usta.
– A gdzie? – jego oczy błysnęły psotnym błyskiem.
– W pośladek.
– I tak od razu wyciągnął potem fiuta?
– Oj nie! Zaczął mnie całować przez majtki! – przyznałam się, czując, że robię się czerwona.
– No tak, Simon i jego język to już legenda.
– Ma w nim kolczyk! – nie wiem, czemu powiedziałam to z taką ekscytacją.
– Sed przecież też ma.
No faktycznie, widziałam, że ma. Wtedy gdy wprosił się do mojego mieszkania. Ale jakoś nigdy go nie czułam.
– Chyba go wyjął.
– Z Simonem ci nie pomogę, Reb, po prostu z nim nie gadaj. A co do kolczyka, to poproś Seda, by założył, skoro jesteś taka ciekawa.
– Nie mogę się kochać przez tydzień… – skrzywiłam się.
– Dlaczego?
– A takie tam, kobiece sprawy.
– Okres? – wyszczerzył zęby.
– Nie, ale coś podobnego.
– Widziałem, jak Sed zmieniał pościel w waszej sypialni. Chyba coś bardzo podobnego, bo cała była we krwi…
– Trochę nas poniosło… – znowu się zarumieniłam.
– Myślę, że jak ruszymy w trasę i Simon będzie miał codziennie dostawę nowych cipek, to trochę odpuści. Teraz go nosi, bo mamy tydzień przerwy, a nie jest typem, żeby wyrywać laski w klubach. Przyzwyczaił się, że wybiera sobie kilka fanek zza bramki i dymanie ma gwarantowane.
– To zadzwoń po jakieś panienki, może jak się spuści, to mu przejdzie.
– Kto się spuści? – Do kuchni wszedł Erick.
– Simonowi przydała by się cipka albo i dwie.
– A co, znowu się do ciebie przystawiał, Reb? – spojrzał na moją nogę. – Cholera, co ci się stało?!
– Mały wypadek przez zaloty Simona! – wywróciłam oczami.
– Sed o tym wie? – spojrzał na nas zaszokowany.
– Widział mnie już, ale powiedziałam, że się przewróciłam.
– Nie mów mu o tym, wkurwiłby się i znowu by była awantura. – Erick utrzymał mnie w przekonaniu, że lepiej nic nie