Jesteś moja dzikusko. Agnieszka Lingas-Łoniewska

Jesteś moja dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska


Скачать книгу
mruknęła.

      – Dobra, nieważne, chodźmy do sekretariatu. – Chwyciłem ją za rękę, bo zamierzała pójść w przeciwną stronę. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, spojrzałem na nią z ukosa, ale szybko odwróciła głowę.

      – Już widzę sekretariat, myślę, że sobie poradzę, zobaczymy się na przerwie, okej? – Powiedziała, nadal na mnie nie patrząc.

      – Okej, trzymaj się, jak coś, to pisz do mnie esa. – Uśmiechnąłem się do niej i wreszcie na mnie spojrzała. Bała się, to widać, ale była zbyt dumna i uparta, aby prosić mnie o pomoc. W porządku, idź, panno złośnico, zobaczymy, jak sobie poradzisz.

      Popatrzyłem, jak wchodzi do sekretariatu, i ruszyłem w stronę mojej klasy. Zobaczyłem wpatrzony we mnie tłum ludzi. Wszyscy wyraźnie obserwowali mnie i Natalię.

      – Spadać stąd, seans skończony – warknąłem i wszedłem do sali języka angielskiego.

      – Stary, niezła ta twoja sis.

      – Tolland, ty to się potrafisz urządzić.

      – Musisz ją wziąć na imprę do Barta.

      Super, niewybredne komentarze moich ćwierćinteligentnych kolegów były mi teraz bardzo potrzebne!

      – Hej – rzuciłem, siadając koło Radka, który miał durnowato pocieszną minę. – Co się szczerzysz, debilu?

      – Stary, ja? Ja nic nie mówię, he he. – Śmiał się głupkowato i patrzył na mnie dziwnie.

      – O co ci chodzi? – Zaczynałem się wkurzać.

      – Tylko się od razu nie unoś, wyluzuj. Wszyscy was widzieli, tam przed sekretariatem – powiedział, ale już bez tego głupiego uśmieszku.

      – No, a według ciebie i wszystkich, co takiego się działo przed tymi magicznymi drzwiami? – Nie wiedziałem, o co mu, do cholery, chodzi.

      – No, trzymałeś ją za rękę i… – Nie dokończył.

      – No jasne, bo to teraz zbrodnia trzymać dziewczynę za rękę, zwłaszcza gdy przychodzi pierwszy raz do nowej szkoły – powiedziałem sarkastycznie.

      – Ale, stary, kogo ty chcesz nabrać? Mnie? To nie wyglądało jak braterski krzepiący uścisk. Widziałem, jak na nią patrzyłeś, pożerałeś ją wzrokiem, chłopie, musisz sobie to uświadomić, zanim będzie za późno – powiedział zupełnie poważnie Radek.

      – Nie mam pojęcia, o co ci chodzi – mruknąłem.

      Na moje szczęście zadzwonił dzwonek i przyszła nauczycielka angielskiego. Lekcja minęła jak jakiś sen, nie byłem w stanie skupić się na ćwiczeniach. Myślałem o słowach Radka. On znał mnie najlepiej, więc wiedziałem, że jakieś ziarno prawdy musi w tym być. Nie przypuszczałem, że potrafię się tak łatwo odkryć. A niech to! Musiałem coś z tym zrobić, i to jak najszybciej, niepotrzebne mi teraz żadne miłosne problemy, w dodatku ze skomplikowaną panną, która ma dziwne wahania nastrojów i mieszka ze mną w jednym domu, po drugiej stronie korytarza. Muszę skupić się na utrzymaniu mojej budowanej przez lata pozycji. Zapewniła mi spokój od niechcianych kontaktów z ludźmi, z którymi nie miałem ochoty rozmawiać.

      Zadzwonił dzwonek, wyszliśmy z klasy i zobaczyłem Natalię, która szła wraz z Martą w moim kierunku.

      – Cześć, Tony – powiedziała Marta. Podeszła szybko i pocałowała mnie w policzek. – Już zaprzyjaźniłyśmy się z Nati, zapoznałam ją z całym klubem, planujemy wspólne spotkanie – szczebiotała uszczęśliwiona.

      – Hm. Jesteś mistrzynią w zawieraniu przyjaźni.

      Natalia stała obok, milcząc, z niepewnym uśmiechem na twarzy.

      – Jak tam, Nata? Załatwiłaś wszystkie sprawy w sekretariacie? – zwróciłem się do niej.

      – Tak, wszystko gra. O której dzisiaj kończysz? Bo wiesz, jeśli wcześniej, to nie musisz na mnie czekać.

      – Nie przesadzaj, kończę godzinę wcześniej, ale dramatu nie ma, poczekam na ciebie – przerwałem jej szybko.

      – No wiesz, muszę podjechać w jedno miejsce, mam adres, podam ci, oczywiście jeśli to daleko, to mogę wziąć taksówkę albo…

      – Daj spokój – syknąłem. – Mówisz jakieś bzdury, nie znasz miasta, autobus do nas jeździ co godzinę. Powiedziałem, że dla mnie to nie problem, więc przestań robić z tego cholerny dramat! Po lekcjach czekam na ciebie w samochodzie.

      Odwróciłem się i poszedłem, usłyszawszy tylko, jak Marta mówi do Natalii:

      – Nie przejmuj się, on już taki jest, ale szybko mu mija…

      No patrzcie, pocieszycielka się znalazła.

      Po lekcjach poszedłem na chwilę do biblioteki, a potem czekałem na Natalię w samochodzie, słuchając muzyki. Niedługo po dzwonku na przerwę zobaczyłem ją, jak wychodzi ze szkoły w towarzystwie Marty i jej koleżanek, które gadały jedna przez drugą i chichotały.

      Natalia szła obok z milczącą z miną pod tytułem „chcę już stąd iść!”. Dziewczyny podeszły do mojego samochodu, wysiadłem i kiwnąłem im głową.

      – Tony – powiedziała Marta – nie wiem, czy ty już o tym rozmawiałeś z Natalią, ale zaprosiłam ją na imprezę do Barta. Musi poznać ludzi, a to będzie dobry moment. – Uśmiechnęła się słodko. – Chyba nie masz nic przeciwko temu?

      – To sprawa Natalii – mruknąłem. – Jedziemy?

      Kiwnęła głową, pożegnała się z koleżankami i wsiadła do samochodu.

      – To gdzie chcesz jechać? – zapytałem.

      – Tu masz adres. Nie wiem, gdzie to jest – odparła, podając mi kartkę.

      – Dąbrowskiego. To niedaleko centrum. Jeśli to nie tajemnica, to co masz tam do załatwienia? – zainteresowałem się.

      – Tam mieszka ciotka mojej koleżanki z Krakowa i mam u niej przesyłkę do odebrania – odpowiedziała bez wahania.

      – Okej – rzuciłem i już o nic więcej nie pytałem.

      Przez chwilę jechaliśmy w milczeniu.

      – Uważasz, że nie powinnam iść na tę imprezę? – zapytała po chwili.

      Tak, uważam, że nie powinnaś tam iść.

      – To twoja sprawa – odpowiedziałem sucho.

      – No wiem, że moja sprawa, ale ty znasz to towarzystwo, więc chcę znać twoje zdanie – powiedziała z lekkim uśmiechem.

      – Jeśli lubisz dom pełen ludzi, głośną muzykę, piwo, chipsy i ogólną rozpierduchę, to idź.

      Nie wspomniałem o paru innych rzeczach, które też się zdarzały na tego typu imprezach.

      – No wiesz, piwo mnie nie interesuje, chipsy też nie bardzo, muzyka… od tego są imprezy, a z resztą sobie jakoś poradzę – powiedziała. – Chodzi mi o to, że może nie powinnam iść ze względu na to, co się wydarzyło – powiedziała już ciszej.

      – Hm, tak jak wcześniej powiedziałem, to twoja decyzja, chociaż z drugiej strony może dobrze ci to zrobi. – Nie byłem o tym do końca przekonany, ale cóż.

      – Wiem, wiem, pomyślę jeszcze nad tym – mruknęła.

      – Nie chciałbym tylko spędzić imprezy na pilnowaniu cię – powiedziałem, zerkając na nią. – Wiem, jak faceci ze szkoły potrafią się czasami zachować, a biorąc pod uwagę, że jesteś nowa, stanowisz cel wszystkich wolnych chłopaków – dokończyłem.

      – Ha,


Скачать книгу