Singapur. Przewodnik. Magdalena Nowakowska
począwszy, na sprawach diety zakończywszy. Trzecim z kolei premierem, po Goh Chok Tong’u, jest obecnie najstarszy syn „ojca narodu”, Lee Hsien Loong. Polityka inżynierii społecznej jest kontynuowana i nic nie wskazuje na to, by singapurskie społeczeństwo miało w najbliższym czasie zyskać większą niezależność.
Ludzie i zwyczaje
W swojej krótkiej historii Singapur wchłonął wiele narodowości. Rdzenni mieszkańcy, chińscy handlarze, brytyjscy koloniści, hinduscy robotnicy, europejscy poszukiwacze przygód – wszyscy wzbogacili wyspę swymi tradycjami i zwyczajami, tworząc unikatowe, wielokulturowe społeczeństwo.
Znaczącą większość stanowią dziś Chińczycy (76%), za nimi plasują się Malajowie (14%), a po nich Hindusi (8%). Trzy główne narodowości uzupełniają pracujący głównie w biznesie Europejczycy, Amerykanie i Australijczycy oraz coraz liczniejsza rzesza imigrantów z biedniejszych krajów Azji. Wiele narodowości to również wiele religii. Dominują wyznania popularne w Chinach – buddyzm, taoizm i konfucjanizm, pozostawiając nieco miejsca dla chrześcijaństwa, a w następnej kolejności islamu i hinduizm. Spora część ludności – około 17% – określa się jako bezwyznaniowa.
Podejście Chińczyków do religii jest raczej pragmatyczne. Nawet ci deklarujący się jako buddyści, rzadko zaprzątają sobie głowę mistycznym wymiarem wiary, skupiając się na próbach osiągnięcia sukcesu już na tym świecie. Rytualne czynności służą głównie uspokojeniu duchów przodków, a do świątyni chodzi się przede wszystkim po to, by przy pomocy tradycyjnych praktyk wróżebnych szukać wiedzy na temat przyszłości. W życiu codziennym Chińczycy często kierują się przesądami, które warto poznać, by nie popełniać w codziennych kontaktach większych lub mniejszych gaf. I tak na przykład, gdybyśmy zapragnęli obdarować kogoś prezentem, uważajmy, by nie wręczyć któregoś z przedmiotów przynoszących pecha lub kojarzonych z wrogością bądź smutkiem, jak noże, zegarki, chusteczki czy kwiaty. Siadając do stołu pamiętajmy, by nie wbijać pałeczek w potrawę. Starajmy się też ich nie upuścić – w takim przypadku nieszczęście gotowe. Źle widziane jest również gestykulowanie z pałeczkami w dłoniach oraz wskazywanie nimi czegoś lub ich nadmierne oblizywanie.
O określonych zasadach zachowania pamiętajmy również w kontakcie z muzułmanami i Hindusami. Podając coś lub wskazując warto ograniczyć używanie lewej ręki, która uważana jest za nieczystą, przeznaczoną do czynności związanych z toaletą. Podczas spożywania posiłków korzystanie jedynie prawej ręki to wymóg bezwzględny. Wchodząc do świątyni hinduskiej czy do meczetu, należy zdjąć buty, w chińskiej nie zawsze jest to konieczne. Obowiązek zsunięcia butów ze stóp ciąży natomiast na wszystkich goszczących w prywatnym domu. W meczecie obowiązuje chusta na głowie dla kobiet i ubrania zakrywające nogi i ręce, w hinduskiej wystarczy zakryć ramiona, a w chińskiej ubiór może być nieco swobodniejszy. Zwiedzając miasto w ciągu dnia, możemy ubrać się dowolnie, ale wychodząc wieczorem do restauracji pamiętajmy, że osoby w szortach raczej nie zostaną wpuszczone do lokalu.
Koniecznością jest dostosowanie się do regulowanych przez prawo norm zachowania w sferze publicznej. To, co w wielu krajach uchodzi po prostu za brak kultury osobistej, jak śmiecenie, plucie czy nie spuszczanie wody w toalecie, w Singapurze jest wykroczeniem zagrożonym wysoką grzywną. Spontaniczne okazanie sympatii przez przytulenie bez uprzedniego uzyskania zgody może zostać uznane za naruszenie fizycznej intymności i również podlega karze. Na kłopoty narazić się możemy również paradując po własnym mieszkaniu lub pokoju hotelowym nago (jeżeli oczywiście ktoś nas na tym przyłapie).
Mimo wielu narodowości i bogactwa tradycji, Singapurczycy wykazują silne poczucie własnej tożsamości. W dużej mierze jest to zasługa rządów Lee Kuen Yew’a, który od samego początku starał się wpoić mieszkańcom kraju przynależność do jednej wspólnoty. Mimo wielokulturowej polityki, promował więc tożsamość singapurską, a nie chińską czy malajską. W przeciwieństwie do kolonialnej praktyki podziałów rasowych, zgodnie z którą Europejczycy, Malajowie, Chińczycy i Hindusi mieszkali i pracowali we własnych, odrębnych dzielnicach, Lee wprowadził limity mieszkaniowe, by zapobiec tworzeniu się monokulturowych osiedli. Wszystkich mieszkańców Singapuru, bez względu na pochodzenie etniczne, łączy poczucie narodowej dumy oraz postawa życiowa charakteryzująca się ambicją, chęcią rywalizacji i zdroworozsądkowym podejściem do rzeczywistości. Wspólną cechą, w dużej mierze wynikającą z obowiązujących surowych przepisów określających zasady życia społecznego, jest umiłowanie ładu oraz podporządkowanie się hierarchii i autorytetom.
Kuchnia
Ogrom oferty kulinarnej Singapuru zmusza turystów do dokonywania dość karkołomnych wyborów. Wystarczy powiedzieć, że funkcjonuje tu blisko siedem tysięcy punktów gastronomicznych, od prostych stoisk ulicznych serwujących podstawowe dania, po wykwintne restauracje gotowe zaspokoić najbardziej wyrafinowane gusta (przy okazji skutecznie opróżniając kieszeń swych gości). Wybór miejsca, w którym spożyjemy posiłek może okazać się więc niemałym wyzwaniem.
Singapurczycy owładnięci są prawdziwą gastronomiczną obsesją – uwielbiają jeść, gotować, spotykać się przy zastawionym stole, a przede wszystkim godzinami dyskutować o ulubionych daniach, nowo poznanych przyprawach, czy właśnie co odkrytych miejskich lokalach. Oferta kulinarna miasta jest niezwykle zróżnicowana: odnajdziemy w niej wpływy przynajmniej kilkunastu nacji, przede wszystkim azjatyckich, ale też europejskich, a nawet amerykańskich. Jak przystało na na wskroś nowoczesne miasto, każdy znajdzie tu coś dla siebie. Nie bez powodu singapurska kuchnia uważana jest, zaraz obok zakupów, za główną atrakcję turystyczną miasta (co roku w lipcu organizowany jest zresztą ogromny Festiwal Jedzenia).
Wędrując po mieście, najłatwiej natknąć się na lokale serwujące dania o rodowodzie chińskim. Chińczycy stanowią dziś większość społeczności Singapuru, a historia ich obecności na tutejszych ziemiach jest równie długa jak istnienie miasta. Przybysze z Państwa Środka przywieźli z sobą specjały kantońskie, hokkien, teochew i hakka. Chińskiego pochodzenia jest na przykład typowe singapurskie śniadanie, czyli kaya toast. Pod nazwą tą kryje się kromka zapiekanego tostowego chleba posmarowana dżemem kokosowo-jajecznym (kaya). Ten słodki, nieco mdły w smaku specjał podawany jest najczęściej z równie słodką kawą. Na początku dnia chętnie sięga się tu także po chwee kway – gotowane na parze kulki ryżowe z marynowaną rzodkwią. Jako konkretniejsze dania popularnością cieszą się pulchne bułki ryżowe kryjące nadzienie warzywne, mięsne lub słodkie (chee cheong fun); smażony ryż z dodatkami (char png); makaron ryżowy bądź jajeczny, podawany z krewetkami lub wieprzowiną; gęste zupy na mięsnym wywarze, a także kurczak w przeróżnych odmianach: gotowany na parze (hai nán ji fan), smażony w cieście z pastą krewetkową (har Cheong Gai) bądź podawany w rosole.
W Singapurze rozgościły się także potrawy malajsko-indonezyjskie, choć niejednokrotnie uległy one względem swego wzorca modyfikacjom. Podstawowym atrybutem tej kuchni jest mleczko kokosowe, nadające potrawom łagodności i jedwabistości. Zwykle łączy się je z pikantną papryką, uzyskując w ten sposób feerię aromatów i smaków. Widząc w menu goreng pisang – smażone banany w cieście – lub gulai daun ubi – liście batatów duszone w mleczku kokosowym – możemy być pewni ich malajskiego rodowodu. Warto spróbować także dość specyficznej w smaku, ale niezwykle zdrowej galaretki z morskich alg (agar-agar) oraz wyśmienitych owoców morza podawanych z warzywami gotowanymi w sosie z tamaryndowca indyjskiego, mleczka kokosowego, z dodatkiem mnóstwa przypraw (asam pedas). Wielbiciele mięsa ucieszą się z ayam percik – grillowanego kurczaka w słodko-pikantnej marynacie oraz bakso – klopsików z makaronem.
Na singapurskiej mapie kulinarnej silnie odcisnęła swą obecność społeczność pochodząca z Indii. Buszując po hinduskich lokalach, natrafimy na pełen wybór dań wegeteriańskich, wspaniale przyprawianych warzyw oraz różnego rodzaju placków i chlebów (m.in. roti, murtabak, puri), które mogą okazać się szczególnie