Niebezpieczna gra. Emilia Wituszyńska
łukiem brwiowym. To dziwne, ale w tym świetle wyglądał całkiem korzystnie.
– Arabella – szepnął do jej ucha. – Arctic Monkeys.
– Co? – Spojrzała mu w oczy i zgłupiała. Nie miała pojęcia, o czym on do niej mówi. Zdążyła zapomnieć, że pytała o utwór lecący za jej plecami.
– Piosenka, do której tańczymy. Zapytałaś, cukiereczku. – Uśmiechnął się z głupkowatym wyrazem twarzy. Piosenka przyśpieszyła, a ona pogrążyła się w swojej wersji tańca, na co on tylko patrzył. Kiedy utwór dobiegł końca, dziewczyna z powrotem sięgnęła po piwo i wypiła duszkiem do końca. Widział, jak jej oczy błyszczą pod wpływem wypitego alkoholu, a policzki zaróżowiły się od tańca. Nie mogąc znieść fali gorąca, jaka go zalała, poszedł po kolejne piwo i usiadł obok niej, ale ona wstała w tej samej chwili, gdy się pochylał. Ziewnęła sztucznie, co dało się rozpoznać.
– Wiesz co? Idę spać – mruknęła. – Dzięki za to. – Niedbale wskazała ręką na telewizor, a on sięgnął po pilota i wyciszył muzykę, kiwając głową w zamyśleniu.
– Dobrej nocy. – Próbował się uśmiechnąć, ale nie potrafił. Z żalem obserwował, jak znika za drzwiami swojej sypialni.
Weronika zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie. Miała zawroty głowy. Co ja wyprawiam? Alkohol na służbie, bo poniekąd nadal była w pracy, i taniec z gościem, którego nie cierpi. Rozbierała się nerwowymi i trochę pijackimi ruchami, rozrzucając wszystko po pokoju. Założyła na siebie jedynie majtki i jego koszulkę, a następnie wsunęła się do łóżka z nadzieją, że szybko zaśnie. Sen jednak nie przychodził. Przewracając się z boku na bok, wsłuchiwała się w odgłos ciszy.
Przemek wypił jeszcze cztery piwa, zanim sięgnął po telefon i wykręcił numer. Miał nadzieję, że osoba, do której dzwonił, sprawi, że uda mu się zapomnieć o dziewczynie śpiącej w pokoju obok.
Kiedy usłyszała głosy w korytarzu, poderwała się. Nie miała zielonego pojęcia, kiedy udało jej się zasnąć. Zmęczenie i wypity alkohol jednak wzięły górę i ukołysały ją do snu. Zerwała się na równe nogi i z rozmachem wypadła z pokoju. Scena, która ukazała się jej oczom, sprawiła, że stanęła w pół kroku. Jej oczom ukazał się Przemek obściskujący się z blondynką z klubu go-go. Tą samą blondynką.
– Nie krępujcie się – powiedziała, opierając się o framugę ze skrzyżowanymi nogami w kostkach. Była wkurwiona, bo aktor nie kłopotał się z tym, żeby zabrać ją do swojego pokoju, tylko rżnął ją praktycznie w korytarzu. No, nie dosłownie, ale prawie. Powodem jej złości nie był oczywiście fakt, że zobaczyła go z nią. Absolutnie nie o to chodziło, mógł ją jednak zabrać do pokoju, uszanować sen innych. Weronika przynajmniej tak to sobie tłumaczyła w myślach. Swoimi słowami przerwała im akurat w momencie, gdy jego twarz zagłębiła się między piersiami kobiety. No kurwa. Rzeczywiście nie chodzi o cycki. Obydwoje spojrzeli na nią. Przemek zaskoczony i trochę zmieszany, ale tylko trochę. Widziała ten jego skurwysyński uśmieszek na twarzy. Z kolei kobieta patrzyła na nią z wyższością.
– A ta to kto? – zapytała, bezceremonialnie głaszcząc go po włosach.
– To… Nie przejmuj się nią. – Odwrócił wzrok od Weroniki, a jej w końcu puściły nerwy. Poza tym Przemek powinien już wiedzieć, żeby nie denerwować dziewczyny na kacu.
– Ja ci, kurwa, dam „nie przejmuj się”! – Z krzykiem chwyciła mężczyznę za koszulę i odsunęła go od cycatej blondynki. Próbował się oswobodzić, ale ona, już prawie trzeźwa, bez trudu powaliła pijanego mężczyznę na ziemię. Jęknął z bólu, gdy przyszpiliła go stopą na karku do ziemi. Z wściekłością spojrzała na tancerkę, która przywarła do ściany ze strachem.
– A ty, tancereczko, wypierdalaj z tego mieszkania. – Weronika pstryknęła palcami przed jej oczami. – No raz, dwa, trzy! Zanim zadzwonię po policję i powiem, że poza zwykłym tańcem jeszcze się prostytuujesz, a wtedy cię zamkną, bo to w Polsce nielegalne…
– Weronika, kurwa. – Usłyszała pod sobą charczący głos mężczyzny.
– Leż i zamknij się. – Jej wzrok z powrotem utkwił w twarzy kobiety, która chyba bała się ruszyć i ze strachem patrzyła na Przemka.
– No już! Wypierdalaj! – Klasnęła w dłonie i odsunęła się, by dziewczyna mogła przejść. Blondynka odsunęła się od nich i trzęsącym się ze zdenerwowania głosem powiedziała:
– Przemek, nie dzwoń do mnie więcej. – Chwilę później drzwi frontowe zatrzasnęły się z hukiem.
– Weź tę nogę, wariatko! – Weronika spojrzała na Przemka i zdjęła z niego stopę.
– Idź, kurwa, spać, bo patrzeć na ciebie nie mogę. Trzeba było tę kurewkę zabrać do swojego pokoju, a nie pieprzyć ją w korytarzu. – Chciała zatrzasnąć za sobą drzwi, ale przytrzymała je jego silna ręka. Wszedł za nią do pokoju, chwycił kobietę za przegub i wyciągnął z powrotem na korytarz.
– Wiesz, co ja myślę? Że ty jesteś totalnie popierdolona. – Przycisnął ja do ściany i przytrzymywał w ramionach. Wera patrzyła na niego z uniesioną prawą brwią. Myślał, że ma nad nią władzę, przytrzymując ją w ten sposób, ale jedno mocniejsze pchnięcie i chłopak znów by leżał na glebie. Dała mu jednak złudne poczucie kontroli.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.