Kartki wyrwane z podróżnego dziennika. Edward Lee
tytana, również bezwiednie podążyłem tam wzrokiem. On tymczasem uścisnął nasze prawice, przy czym okazało się, że rozmiary jego ręki przekraczają dwukrotnie rozmiary mojej i zaproponował:
– Panowie, rad jestem, że dane mi był was poznać i będę was z niecierpliwością wyglądał w miasteczku…
Ze wszystkich sił starałem się nie patrzeć, lecz spodnie owego człowieka zdawały się zaiste nadmiernie wypchane w kroku.
Oddalił się w swych galotach godnych lewiatana, zasiadł w czekającej na niego ciężarówce na szprychowych kołach i odjechał.
– No czy to nie szczęśliwy traf? – Zauważył Nate, a jego dłonie znów wylądowały na biodrach. – A jednak szykuje się nam jakiś ubaw.
– Fortuna zdaje się sprzyjać twojemu życzeniu – rzekłem, spoglądając na plakat.
– Jak cholera, dymanku także!
Zmarszczyłem brwi.
W tym momencie pojawił się rozczochrany, najwyraźniej wyrwany z drzemki kierowca autobusu, po czym zaczął dość obcesowo indagować Nate’a o miasteczko i darmowe wejściówki.
– I co powicie! Wesołe mniasteczko! – ekscytował się kierowca. – Od lat żem w żadnym nie był…
– Ani ja – wtrąciłem, przypominając sobie podobne obwoźne widowiska pojawiające się czasem w okolicy Stamper Hill. Przeważnie jednakowoż nie mogłem w nich uczestniczyć z powodu powszechnej pisarskiej klątwy – braku pieniędzy!
Nate wyostrzył swój wieczny drwiący uśmiech.
– Znajomek mój, co to był tam zeszłego raza, powiadał że majom kilka wędrownych kurewek, wartych grzechu!
– A tiaa, nie wątpiem, – rzekł kierowca. – Raz mnie poniosło do takiego mniasteczka w Brattleboro i tamujsze dzifki wydoiły mnie do cna. A tiaa. Gdyby sperma była śmieciem, ich cipy byłyby wysypiskiem. Powiedzta tylko, gdzie lepiej facetowi trysnąć, jak nie w skorą piczę kurwy.
– W jaźwę!
– A i w zadek dla odmiany!
– O wa! Wszędzie!
Byłem zgorszony. Poziom wulgaryzmów i ogólnej degeneracji moralnej zszokował mnie. Będąc jednak obcym w towarzystwie nieznanych sobie osób, ze wszystkich sił starałem się robić dobrą minę do złej gry. Zagotowało się tylko we mnie w momencie, kiedy kierowca uznał za stosowne klepnąć mnie po plecach.
– Źle gadam, chudzielcu? – dodał ze śmiechem. – Zdarzyło ci się fścibić fajfusa w piczę fędrofnej kurfy?
Zupełnie osłupiały, zdołałem tylko bąknąć:
– Z przykrością muszę, przyznać, że nigdy nie miałem okazji…
– Ale chyba chciałbyś wścibić? – spytał Nate z niepokojem.
Na okoliczność “wścibiania fajfusa” w podobną istotę, już miałem odpowiedzieć, że nie musi się o to martwić, gdyż jest to zupełnie nieprawdopodbne. Grając jednak dobrego kumpla, odpowiedziałem:
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.