Prawda zapisana w popiołach. Tom 1: Milczenie aniołów. Joanna Jax
się czekanie, aż brat z nią porozmawia, bo po kilku minutach wyszła z pokoju. Teraz chłopak musiał napisać list. Do osoby, której nie znał. Wyrwał kartkę z brulionu, wyciągnął pióro z szuflady i zaczął: „Kochana siostrzyczko”. Popatrzył na napisany zwrot i zaczął się zastanawiać, czy jest właściwy. Przecież Rebeka nie miała pojęcia o jego istnieniu… Zmiął kartkę i wrzucił do kosza. Po półgodzinie wylądowało w nim jeszcze kilka zgniecionych kartek, a on wciąż nie miał pomysłu, co powinien napisać w swoim pierwszym liście do odnalezionej siostry.
Po kolejnych kilkunastu minutach zastanawiania się, do pokoju weszła matka. Podeszła do niego i pogłaskała go po kędzierzawej czuprynie.
– Wiesz, synku. Kiedy miałam tyle lat, co ty, także byłam zakochana. Na śmierć i życie. Wydawało mi się, że na całym świecie istnieje tylko ten chłopak. A potem poznałam twojego ojca…
Natalka nie próżnowała, bo wieści o jego „złamanym sercu” dotarły już do matki.
– Mamusiu, to nie był list od dziewczyny. I w ogóle nie jestem zakochany.
– Natalia mówiła…
– Ona lubi dużo gadać, więc powiedziałem jej byle co, byle sobie poszła. Chciałem zostać sam. – Uśmiechnął się smutno.
– Ale płakałeś – upierała się Alicja.
– Mamo… Znalazłem Rebekę. Ona żyje. Mieszka w Izraelu.
– Cieszę się… – powiedziała słabym głosem Alicja, ale jej twarz wcale nie wyrażała radości. Wręcz przeciwnie, Mateusz ujrzał w jej oczach lęk.
Przycupnęła na tapczanie i pobladła wpatrywała się w syna.
– Co zamierzasz? – zapytała cicho.
– Na razie zamierzam napisać do niej list. I kompletnie nie wiem, jak zacząć. Ona przecież nawet nie wie, że żyję.
– Może po prostu: „Rebeko”. A potem przelej na papier wszystko, co masz w sercu. Nie myśl, czy to wypada ani jak zareaguje. Prawda w takich sytuacjach sprawdza się najlepiej.
– A kiedy prawda się nie sprawdza?
– Są takie sytuacje w życiu, kiedy prawda może nawet kogoś zabić.
– Niemożliwe, mamo. Prawda zawsze jest lepsza od kłamstwa.
– Żyjemy w czasach, kiedy możemy sobie pozwolić na prawdomówność. Chociaż myślę, że i ty pewnego dnia zderzysz się z tym problemem i będziesz się zastanawiał, czy lepiej jest skłamać, czy zranić kogoś nadmierną szczerością.
– Zwalanie winy na „inne czasy” jest trochę przewrotne, nie uważasz? Czasy się zmieniają, ale jej siła wciąż pozostaje taka sama.
– Nie masz racji, kochanie. Gdybym kiedyś nie skłamała, że jesteś moim synem, pewnie nie przeżyłbyś tej wojny. Gdybym pewnego dnia nie skłamała, iż jestem zakochana w człowieku, którego tak naprawdę nienawidziłam, nie przeżyłabym ja. Uwierz, synku, prawda niekiedy bywa zabójcza. I ryzykowna. Ja pewnego dnia postanowiłam, że ją wyznam… Tobie. I kiedy zacząłeś tak intensywnie poszukiwać swojej rodziny, nie było dnia, żebym nie zastanawiała się, czy dobrze zrobiłam. Bo boję się, że cię stracę. Twoją miłość… Kiedyś kłamałam i jak skończyła się wojna, postanowiłam, że w końcu mogę sobie pozwolić na luksus mówienia prawdy, ale wciąż nie jestem pewna, czy postępuję słusznie.
– Mamusiu, zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. Nie obawiaj się. Jednak to, skąd pochodzę, kim byli moi przodkowie i wreszcie jaka krew we mnie płynie, jest dla mnie ważne. Nie oznacza to, że nagle przestaliście być moimi rodzicami. Od początku wiedziałem, iż Sergiusz nie jest moim ojcem, a jednak kocham go ponad wszystko. Moja prawdziwa matka nie żyje, jesteś jedyną mamą, jaką mam. – Uśmiechnął się z czułością.
– A ty moim jedynym synem. – Alicja także się uśmiechnęła.
– Kto wie, może to się zmieni.
– Nie zmieni się. Nie będę miała już dzieci. Raczej wypatruję wnuków.
– Mamo, ja nawet nie mam dziewczyny. I nie wiem, co to znaczy być zakochanym. Owszem, podobają mi się niektóre koleżanki, byłem nawet na kilku randkach, ale to chyba nie jest zakochanie. A może jest, tylko ja o tym nie wiem?
– Kochanie, jeśli naprawdę się zakochasz, uwierz, będziesz o tym wiedział doskonale.
– Pewnie wiesz, co mówisz. Zresztą ty zawsze masz rację.
Przymknęła powieki. Jej syn bardzo się mylił. Wiele razy nie miała racji, błądziła i popełniła w swoim życiu masę głupstw i niegodziwości. Ale to była jedna z tych chwil, kiedy należało milczeć. Pragnęła być dla syna autorytetem, osobą, która zawsze postępowała właściwie. Wstała z tapczanu i zostawiła Mateuszka samego. Jej syn musiał teraz napisać list do siostry.
Kiedy chłopak został sam, wyrwał kolejną kartkę z brulionu i zaczął tak, jak powiedziała mu matka. A potem przestał się zastanawiać nad każdym napisanym zdaniem. Wyobraził sobie, że oto jego siostra siedzi tuż obok, a on opowiada jej o swoim życiu. Napisał także, zgodnie z prawdą, iż bardzo chciałby ją zobaczyć. Był ciekawy, jak wygląda Rebeka, czy są do siebie podobni, a także pragnął poznać swoją ciotkę, siostrę jego prawdziwej mamy, Tabitę Cieślik. Interesowało go, jak ocalała z wojennej pożogi i kim była polska rodzina jej męża. Miał tyle pytań… Poczuł, jakby gdzieś tam istniało jego drugie życie. Nie frustrowało go to. Przeciwnie, uznał, że może to być bardzo interesujące odkrywanie samego siebie. Miał także nadzieję, iż Alicja nigdy nie zwątpi w jego synowską miłość ani w to, że jest dla niego najważniejszą kobietą na świecie. Sergiusz nie miał takich obaw. Od samego początku wspierał go w poszukiwaniach. I nie mówił o tym matce. Nie chciał, żeby się zamartwiała. Może Alicja Dargiewicz miała rację i nie zawsze mówienie prawdy było najlepszym rozwiązaniem?
Zakleił kopertę i wyszedł z domu. Przemierzał spokojne, urokliwe uliczki i zastanawiał się, jak bardzo odnalezienie biologicznej siostry wpłynie na jego życie. Myślał także o tym, czy po tylu latach zdoła pokochać ją tak samo, jak Natalkę czy Kingę. A może pokochał ją w dniu, gdy dowiedział się o jej istnieniu? Czuł się dziwnie… Jakby nagle cały jego świat fiknął koziołka.
10. Olsztyn, 1956
Leśna gęstwina, przez którą z trudem przenikały promienie słońca, wyglądała dość urokliwie. Zapewne gdyby nie dźwięk silnika wojskowego GAZ-a, można by usłyszeć świergot ptaków i szum liści. Jednak Błażej był zbyt przerażony, żeby zachwycać się podobnymi widokami. Nie miał pojęcia, dokąd jedzie i jaką pracę będzie musiał wykonywać. Jego niepokój wywołał przejazd przez bramę, przy której ustawiono uzbrojonych żołnierzy. Domyślił się, że to jakiś rządowy i niezwykle tajny ośrodek, ale zastanawiał się, czy nie jest na tyle tajny, by po skończonej robocie zamknąć mu usta na zawsze.
– Najważniejszą osobą w tym miejscu jest kapitan Kazimierz Doskoczyński. To przyjaciel i zaufany człowiek samego Bieruta. Jeśli mu podpadniecie, to… Nasz rząd ciężko pracuje, odwiedzają Polskę znakomici goście, dlatego muszą mieć miejsce do wypoczynku i podejmowania zagranicznych delegacji. Każdy drobiazg musi być wykonany perfekcyjnie. Więc musicie się bardzo starać, a nie pożałujecie. Spotkało was wyróżnienie, bowiem w ośrodku pracują głównie wojskowi, cywile zdarzają się rzadko – perorował mężczyzna.
Błażej przełknął ślinę. Jeśli ów tajemniczy kapitan, nazwisko którego ów człowiek wymawiał ściszonym głosem, był kamratem niedawno zmarłego towarzysza, to musiał mieć wręcz