Marzenia się spełniają. Jennie Lucas

Marzenia się spełniają - Jennie Lucas


Скачать книгу
matka pijaczka brała sobie na kochanka. Czuł się wtedy taki bezradny i samotny. Nigdy nie był wystarczająco długo w jednej szkole, by zdobyć przyjaciół.

      Często nie miał co jeść, bo ważniejszy był alkohol, a ubrania dostawał z kościelnych organizacji charytatywnych. Nigdy nie miał ojca, który mógłby o niego dbać czy go chronić.

      Niewiele myśląc, podszedł do Hallie i chwycił ją za ramię.

      – Nie pozwolę ci tego zrobić – stwierdził stanowczo. – Nie pozwolę ci zabrać naszego dziecka.

      – Dlaczego? Bo nagle chcesz być ojcem? – spytała kpiąco. – Nie rozśmieszaj mnie. Jesteś samolubny i niedojrzały. Nie umiesz kochać. Teraz, gdy mam już wystarczająco dużo pieniędzy na utrzymanie mojego dziecka, niczego od ciebie nie chcę.

      ROZDZIAŁ DRUGI

      Hallie żałowała teraz, że nie posłuchała instynktu i nie uciekła, jak tylko zobaczyła go w lobby. Niestety zdążył ją dopaść, zanim wyszła. Bała się go.

      – A więc to właśnie o mnie myślisz? Że podpisałem czek i zostawię dziecko pod twoją opieką?

      – Pieniądze to jedyne, co możesz zaoferować. Dlaczego tego nie przyznasz?

      – A więc możesz mnie okłamać, wziąć moje pieniądze i jeszcze rzucać mi obelgami w twarz?

      Zatrzęsła się z oburzenia i już chciała sięgnąć po czek, by go podrzeć na jego oczach, ale przypomniała sobie słowa Loli. Dumą nie wyżywi syna. Pieniądze są niezbędne dla bezpieczeństwa dziecka i jego przyszłości. Może pomogą też Hallie odpuścić sobie marzenia, by zostać piosenkarką. Zrobi jakieś praktyczne kursy – księgowości czy pielęgniarstwa – by zdobyć normalną pracę. Nie pozwoli, by duma zrujnowała jej życie.

      Albo Cristiano Moretti.

      – Powinieneś mi podziękować – oświadczyła.

      – Podziękować?

      – Oboje wiemy, że niezależnie od tego, co mógłbyś powiedzieć, nie będziesz w stanie wziąć na siebie żadnych zobowiązań. Nawet gdy chodzi o twoje własne dziecko.

      – Skąd wiesz? – spytał głucho.

      – Nie byłeś nawet w stanie wytrzymać ze mną przez całą noc. Tak szybko cię znudziłam? A może miałeś już zaplanowaną kolejną randkę?

      Wyraz jego twarzy nagle zmienił się diametralnie.

      – Myślisz, że odesłałem cię, bo się tobą znudziłem?

      Hallie stanęła przed oczami olśniewająca figura i elegancja Natalii.

      – A z jakiegoż by innego powodu?

      Nie chciała, by się zorientował, jak mocno ją zranił. Gdy spędziła w jego ramionach tę noc, była taka naiwna. Myślała, że to przeznaczenie przyciągnęło ich do siebie. Magiczna siła. Wiele słyszała o właścicielu hotelu, w którym pracowała, i gdy oddelegowano ją do sprzątania jego prywatnych apartamentów, było to jak nagroda. A gdy nagle zobaczyła go przed sobą, to jakby marzenia stały się rzeczywistością. Ten przystojny miliarder, spotykający się z księżniczkami i dziedziczkami fortun, z niewiadomych przyczyn zapragnął właśnie jej.

      Przez chwilę rozmawiali, ale zanim się zorientowała, znaleźli się w łóżku, które sama pieczołowicie posłała. Po tych wszystkich trudnych doświadczeniach, tęsknocie za utraconym domem i rodziną, gdy ten przystojny miliarder złożył pierwszy pocałunek na jej ustach, myślała, że ból tego życia ma już za sobą.

      I tak się rzeczywiście stało, w pewien sposób. Miała dziecko. Jack był teraz dla niej najważniejszy.

      – Wychodzę – stwierdziła oschle. – Jak tylko zrealizuję czek, obiecuję, że już nigdy więcej nie będziesz musiał mieć ze mną do czynienia.

      Cristiano pochylił głowę i wyszeptał jej prosto do ucha:

      – A ja ci obiecuję, że nic podobnego nie będzie mieć miejsca.

      Przeraziła się. Gdy natrafiła na jego spojrzenie, zrozumiała, jak bardzo była nieostrożna. Popełniła idiotyczny błąd. Nigdy nie powinna tak otwarcie mu się sprzeciwiać. Teraz jej słowa były dla niego nie tylko wyzwaniem, ale obelgą dla jego męskości. A nawet dla jego honoru. Cały czas myślała o swojej dumie, a nie wzięła pod uwagę jego dumy. Teraz będzie musiała za to zapłacić.

      – Przecież mnie nie chcesz – wyszeptała błagalnie. – Wiem, że nie chcesz.

      Pociemniałe z gniewu oczy świdrowały jej duszę na wylot.

      – Mylisz się co do tego. Pragnąłem cię przez cały ten rok. A teraz wreszcie będę cię miał.

      – O czym ty mówisz? – spytała zaskoczona.

      – To moje dziecko, Hallie. Mój syn. Nie pozwolę się go pozbawić. Zresztą ciebie też nie – dorzucił, patrząc na nią w szczególny sposób.

      – Nie będę twoją kochanką, jeśli to masz na myśli – zaznaczyła zdecydowanie, starając się nie pokazać lęku, jaki ją ogarniał.

      – Wiem – uśmiechnął się. – Będziesz moją żoną.

      Żoną.

      Cristiano widział, jak oczy Hallie rozszerzają się ze zdumienia. Nie wiedział, że zdecyduje się na małżeństwo, dopóki nie wypowiedział tych słów. Przez całe swoje życie nigdy nie myślał o małżeństwie. Oczywiście nigdy też nie wyobrażał sobie, że zostanie ojcem. A gdy to powiedział, nagle się zorientował, że dokładnie tego chciał. Poślubić Hallie. Twierdziła, że on nie jest w stanie wziąć na siebie żadnych zobowiązań? Że nie będzie kochał własnego dziecka? Wykluczone.

      Cristiano nie porzuci swojego syna, by czekało go to samo bezlitosne dzieciństwo, jakie przypadło jemu w udziale. Nie, gdy sam spędził większość swojego życia, szukając zemsty na człowieku, który porzucił go, zanim się jeszcze urodził.

      Ale nie mógł też odebrać syna własnej matce. Więź między nimi była czymś wyjątkowym. Ale jednocześnie potrzebował mieć tę całą sytuację pod kontrolą. Małżeństwo było brutalnie prostym rozwiązaniem.

      – Miałabym cię poślubić? Oszalałeś? Powiedziałam ci przecież, że cię nienawidzę!

      – Ja też nie szaleję z miłości – zadrwił. Choć nie minął się z prawdą, gdy powiedział, że pragnął jej przez ostatni rok.

      – Dlaczego więc miałabym cię poślubić?

      – Dla naszego dziecka – odparł spokojnie, patrząc na śpiącego malca.

      – Ale przecież… naprawdę chcesz być jego ojcem? Jeśli chcesz go widywać, możemy się przecież umówić…

      – Nie – przerwał jej zimno. – Chcę być przy nim przez cały czas.

      – Odbierzesz mi go? – spytała smutno.

      – Nie. Chcę, by miał oboje rodziców. Zresztą nie będziemy o tym tutaj dyskutować – zdecydował, widząc zaciekawione spojrzenia pracowników hotelu. – Chodź ze mną.

      Rozejrzała się niepewnie dookoła, jakby jeszcze miała nadzieję, że dałaby radę uciec. Niewiele myśląc, wyjął dziecko z jej ramion.

      – Co robisz? – spytała zaskoczona.

      – Biorę mojego syna – odpowiedział i poszedł w kierunku windy. Nie miała innego wyjścia, jak pójść za nim.

      – Czy mam pójść z panem, panie Moretti? – spytał jego osobisty ochroniarz.

      Cristiano


Скачать книгу