Czerwone i czarne. Стендаль

Czerwone i czarne - Стендаль


Скачать книгу
jedna łza padła na rękę Juliana.

      Po chwili modłów wśród najgłębszej ciszy, zmąconej jedynie odległym dźwiękiem dzwonów w sąsiednich wsiach na dziesięć mil wkoło, biskup poprosił króla, aby mu wolno było przemówić. Niedługą, bardzo wzruszającą mówkę zakończył słowami prostymi, ale sprawiającymi tym niezawodniejsze28 wrażenie.

      – Nie zapominajcie nigdy, młode chrześcijanki, żeście widziały jednego z największych królów świata na kolanach przed sługami wszechmocnego i straszliwego Boga. Owi słudzy, słabi, prześladowani, mordowani na ziemi, jak to widzicie z krwawiącej jeszcze rany św. Klemensa, święcą triumf w niebie. Nieprawdaż, młode chrześcijanki, zapamiętacie na zawsze ten dzień, będziecie nienawidziły bezbożników? Zawsze będziecie wierne temu wielkiemu, straszliwemu, ale tak dobremu Bogu.

      Z tymi słowy biskup podniósł się z powagą.

      – Przyrzekacie? – rzekł, wyciągając natchnionym gestem ramię.

      – Przyrzekamy – odparły dziewczęta, zalewając się łzami.

      – W imię straszliwego Boga przyjmuję wasze przyrzeczenie! – dodał biskup grzmiącym głosem. Ceremonia skończyła się.

      Sam król płakał. Dopiero w długi czas później Julian ochłonął na tyle, aby spytać, gdzie znajdują się kości świętego przysłane z Rzymu Filipowi drugiemu, księciu Burgundii. Pouczono go, że są ukryte w ślicznej woskowej figurze.

      Jego Królewska Mość raczyła pozwolić panienkom, które towarzyszyły Jej do kaplicy, aby nosiły czerwoną wstążkę z wyhaftowanym napisem: Nienawiść bezbożnikom, wiekuista adoracja.

      Pan de la Mole kazał rozdać między wieśniaków dziesięć tysięcy butelek wina. Wieczorem w Verrières liberałowie iluminowali okna sto razy wspanialej niż rojaliści. Przed odjazdem król złożył wizytę panu de Moirod.

      XIX. Myśl rodzi cierpienie

      Pocieszność codziennych wydarzeń zasłania wam wprawdzie niedole namiętności.

Barnave

      Przywracając do dawnego porządku meble w pokoju, który zajmował pan de la Mole, Julian znalazł ćwiartkę grubego papieru złożoną we czworo. Wyczytał na pierwszej stronicy u dołu:

      Do J. E.29 margrabiego de la Mole, para Francji, kawalera orderów, etc.30, etc.

      Było to podanie wypisane niewprawnym pismem kucharki.

      „Jaśnie wielmożny Panie Margrabio!

      Całe życie byłem wierny zasadom religii. Przebyłem bombardowanie Lyonu w czasie oblężenia, w roku haniebnej pamięci 1793. Przyjmuję komunię, bywam co niedzielę na mszy w parafialnym kościele. Nigdy nie poniechałem wielkanocnej spowiedzi; nawet w ohydnej pamięci roku 1793. Kucharka moja (przed rewolucją miałem liczną służbę!) pości co piątek. Cieszę się w Verrières powszechnym i, mogę powiedzieć, zasłużonym szacunkiem. Na procesji idę pod baldachimem obok księdza proboszcza i pana mera. W wielkie uroczystości niosę grubą świecę, zakupioną z własnych funduszów. Świadectwa na to wszystko znajdują się w Paryżu w ministerium finansów. Upraszam J. W. margrabiego o powierzenie mi kantoru loterii w Verrières, który niebawem zawakuje w ten czy inny sposób, ile że dzierżawca jego jest chory, przy tym głosuje nielojalnie podczas wyborów, etc.

      De Cholin”.

      Na marginesie dopisek pana de Moirod:

      „Miałem zaszczyt przemówić wczoraj w przedmiocie niniejszej prośby etc.”

      „Tak więc nawet ten głupiec de Cholin wskazuje mi drogę, po której należy iść” – rzekł do siebie Julian.

      W tydzień po przyjeździe króla wśród niezliczonych kłamstw, wniosków, pociesznych dyskusji, których przedmiotem byli kolejno król, biskup, margrabia de la Mole, dziesięć tysięcy butelek wina, katastrofa pana de la Moirod, który w nadziei orderu przesiedział w domu cały miesiąc po wypadku, najdłużej była komentowana niewłaściwa obecność Juliana Sorel, syna cieśli, w gwardii honorowej.

      Trzeba było posłuchać na ten temat zbogaconych31 fabrykantów, którzy od rana do wieczora aż chrypli w kawiarniach, rozprawiając o równości! To owa wyniosła dama, pani de Rênal, była sprawczynią tej ohydy. A powód? Ładne oczy i świeży buziak młodego kleryka dopowiadały reszty.

      Wkrótce po powrocie do Vergy najmłodszy z chłopców, Stanisław, dostał gorączki. Panią de Rênal ogarnęły straszliwe zgryzoty sumienia. Pierwszy raz zaczęła się zastanawiać nad swą miłością i wyrzucać ją sobie; zrozumiała jakby cudem ogrom występku, do jakiego dała się pociągnąć. Mimo że z natury religijna, do tej chwili nie pomyślała, czym jest jej zbrodnia w obliczu Boga.

      Niegdyś, w Sacré-Coeur, kochała Boga z całą namiętnością; teraz drżała przed nim w ten sam sposób. Walki rozdzierające jej duszę były tym straszliwsze, iż umykały się zupełnie działaniu rozumu. Julian przekonał się, że najlżejsze rozumowanie drażni ją miast uspakajać: widziała w nim podszept diabelski. Ponieważ i Julian kochał małego Stasia, lepiej rozumieli się, rozmawiając o jego chorobie. Niebawem przybrała ona poważny charakter. Wówczas nieustanne wyrzuty odjęły pani de Rênal wręcz możność snu; zacięła się w jakimś upartym milczeniu; gdyby otwarła usta, to po to, aby wyznać swą zbrodnię przed Bogiem i ludźmi.

      – Zaklinam cię – powtarzał Julian, gdy zostali sami – nie mów do nikogo; niech ja sam będę powiernikiem twych cierpień. Jeśli mnie kochasz jeszcze, milcz; twoje słowa nie zmniejszą gorączki biednego Stasia.

      Ale perswazje zostały bez skutku; pani de Rênal mówiła sobie, że aby uśmierzyć gniew zazdrosnego Boga, trzeba jej znienawidzić Juliana albo też być przygotowaną na śmierć syna. Czuła, że nie może znienawidzić kochanka i dlatego była tak nieszczęśliwa.

      – Uchodź ode mnie – rzekła jednego dnia – na miłość boską, opuść ten dom: to twoja obecność zabija mego syna. Bóg mnie karze – dodała ciszej – on jest sprawiedliwy, korzę się przed jego sprawiedliwością: zbrodnia moja jest straszna i ja żyłam w niej bez wyrzutów! To pierwszy znak, że Bóg mnie opuścił: mam być podwójnie ukarana.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Sam pisze (…) życiu – [w:] Życie Henryka Brulard (Bibl. Boya). [przypis tłumacza]

      2

      Jako intendent wojskowy (…) – Zaznaczyć tu jednak trzeba, iż


Скачать книгу

<p>28</p>

niezawodniejsze – dziś popr.: bardziej niezawodne. [przypis edytorski]

<p>29</p>

J. E. – Jego Ekscelencji. [przypis edytorski]

<p>30</p>

etc. (łac. et caetera) – i tak dalej, i tym podobne. [przypis edytorski]

<p>31</p>

zbogacony – dziś: wzbogacony. [przypis edytorski]