Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2. Laurelin Paige

Grzeszne gierki. Seksowny duet. Tom 2 - Laurelin Paige


Скачать книгу
wpaść z wizytą. Nie miałem szansy za długo porozmawiać z Elizabeth na weselu.

      – To miło z twojej strony – rzucił Weston chłodno. Zawiesił płaszcz na oparciu krzesła i wbił wzrok w mojego byłego.

      – Właśnie wychodziłem – odparł Clarence. – Do zobaczenia, Elizabeth.

      Pospieszyłam otworzyć mu drzwi. Pomachałam mu na do widzenia, po czym zamknęłam drzwi. Nie odwróciłam się od razu do mojego męża, obawiając się, że zgodnie z przewidywaniami Clarence’a nie będzie zbyt zadowolony z tego, co zastał po powrocie. Choć szczerze mówiąc, jeśli byłby wkurzony, miałam ochotę powiedzieć mu: „Pieprz się”. Sam wyszedł dziś bez wyjaśnienia, a ja nadal byłam za to na niego zła.

      Nie miałam jednak ochoty na kolejną kłótnię.

      Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się ku niemu, przyciskając plecy do drzwi i krzyżując ramiona na piersi.

      – Dzięki, że przyniosłeś jedzenie. Umieram z głodu.

      – Już to mówiłaś. – Spojrzał na mnie, podpierając się pięścią pod bok.

      – Weston… – zaczęłam nieśmiało, nadal niepewna jego uczuć. – Jesteś zły?

      Przekrzywił głowę. Skupiłam wzrok na jego mięśniach szczęki, które pracowały nerwowo.

      – Zły? Nie, nie jestem zły. – Podszedł do mnie miarowym krokiem i położył dłonie po obu stronach mojej głowy, zamykając mnie w potrzasku. – Raczej ciekawy.

      Przełknęłam nerwowo ślinę, czując, jak przyspiesza mi puls. Zauważyłam, że Weston ma rozszerzone źrenice. Spuścił wzrok na moje usta.

      – Ciekawy? A czego? – Zaparłam się dłońmi o drewniane drzwi za plecami, jakby mogły mnie podtrzymać. Żaden mężczyzna w moim życiu nie potrafił mnie tak momentalnie podniecić; samą swoją obecnością sprawiał, że byłam mokra.

      Włożył mi dłoń pod szlafrok i zaczął ją przesuwać po moim udzie.

      – Czy jesteś moja? – zapytał niewzruszonym głosem i spojrzał na mnie wyczekująco, jakby od odpowiedzi na to pytanie zależała cała nasza przyszłość.

      – Tak, jestem – odparłam zduszonym głosem.

      Moja odpowiedź nieco go uspokoiła, na co wskazywała jego mina. Przesunął rękę wyżej, między moje nogi.

      – Twoja cipka jest moja?

      Rozsunęłam szerzej nogi, kiwając głową.

      – Powiedz to na głos.

      – Tak, ta cipka jest twoja. Tylko twoja.

      Zaczął masować moją łechtaczkę. Westchnęłam głośno. Przesunął palce dalej.

      – Moja? Cała moja? Tylko dla mnie?

      Jak mogłabym być wilgotna dla Clarence’a Sheridana…

      – Każda kropelka – jęknęłam, a on wepchnął we mnie dwa palce. Drugą dłonią chwycił mnie za szyję, mocno pocierając moje wargi kciukiem.

      – A twoje usta? Są moje?

      – Tak, to twoje usta.

      Przesunął po nich wargami, drażniąc się ze mną. To było nawet bardziej podniecające niż całowanie. Rżnął mnie nadal palcami, traktując jak swoją własność. Czułam, że zaraz dojdę.

      To jednak było zbyt jednostronne. Sama też miałam plany.

      Sięgnęłam dłonią i nakryłam nią wybrzuszenie w jego dżinsach.

      – A to… moje?

      Odsunął nieco twarz, by móc spojrzeć mi w oczy i ocenić, czy mówię poważnie czy się z nim drażnię. Jeszcze kilka tygodni temu sprawa mogła wyglądać inaczej, ale dziś… byłam szczera na sto procent.

      – Tak, twoje.

      Ulżyło mi bardziej, niż się spodziewałam.

      – Powtórz to – wyszeptałam.

      – Tylko twoje. Staje mi wyłącznie dla ciebie. Tylko, kurwa, dla ciebie.

      Rozpięłam mu spodnie i wsunęłam dłoń za gumkę od majtek. Jego kutas był jak maczuga. Jak berło.

      – Moje – wyszeptałam, pocierając go w górę i w dół. Oddech Westona przyspieszył.

      – Czyją masz na palcu obrączkę?

      – Twoją – odpowiedziałam, poczynając sobie coraz pewniej.

      – Czyjego ciała dotykam?

      – Twojego.

      Zsunęłam mu spodnie i majtki, uwalniając jego kutasa i bez słów mówiąc, czego pragnę. Włożył obie dłonie pod mój tyłek, a ja zarzuciłam mu ręce na szyję, by mógł mnie unieść i mieć do mnie dostęp.

      – Kim jesteś? – zapytał tuż przed wbiciem się we mnie.

      – Jestem panią King. Twoją żoną. Twoim domem.

      Wsunął się we mnie powoli, lecz zdecydowanie – tak bym go całego poczuła. Wbił we mnie wzrok, wysuwając się niemal cały, po czym wepchnął się ponownie. I jeszcze raz. Z każdym pchnięciem zajmował kolejny mój obszar i obejmował nad nim władzę.

      – Jesteś moja. A ja twój. Nie mam zamiaru się tobą dzielić. I nie oczekuję, że ty będziesz się dzielić mną. Jesteśmy razem, dopóki się da. Nie ma mnie i ciebie, jesteśmy my. Jeśli to ci nie pasuje, zsiadaj natychmiast z mojego kutasa. Mam już dość zabawy w udawanie. – Przesunął mnie wyżej, by wejść głębiej. Trafił w punkt. Czułam, że zaraz eksploduję. – Rozumiesz?

      Nie mogłam mówić. Pojękiwałam cicho, wiedząc, że nie przyjmie tego za odpowiedź.

      – Rozumiesz? – zapytał bardziej agresywnie.

      – Rozumiem. Żadnych gierek. Jesteśmy razem na poważnie.

      – Żebyś wiedziała, że na poważnie. – Spojrzał w dół na nasze połączone krocza. Zwolnił nieco i przyglądał się sam sobie, po czym znów popatrzył mi w oczy i przyspieszył tempo, ujeżdżając mnie ku końcowi.

      Nagle poczułam, że spadam. Leciałam tunelem rozkoszy, wyjękując jego imię i wbijając paznokcie w jego ramiona, podczas gdy on rżnął mnie w szaleńczym tempie. To już nie była tylko eksplozja endorfin. W myślach słyszałam jego słowa, czułam ulgę będącą ich rezultatem. Nie rozwiązaliśmy naszych problemów, ale przynajmniej wiedziałam, jakie jest jego stanowisko. On też chciał o nas walczyć. Chciał, żebyśmy byli razem. A to już był jakiś początek.

      Była dla nas nadzieja.

      Czułam, jak dochodzi, jak zwalnia i zmienia tempo. Nagle wyszedł ze mnie, postawił mnie na ziemi i sam zaczął sobie robić dobrze. Wolną ręką rozsunął poły mojego szlafroka. Przyglądałam mu się wielkimi oczyma – tak samo jak tamtego wieczoru, gdy go podglądałam. Tym razem było to jeszcze bardziej fascynujące, bo oglądane z bliska. I znacznie bardziej podniecające, gdyż wiedziałam, co nadchodzi. Czułam, jak narasta we mnie kolejny orgazm. Sięgnęłam między nogi, by się dotknąć; masowałam mocno łechtaczkę, aby móc szczytować razem z nim.

      – Dobra dziewczynka – pochwalił mnie. – Dotykaj swojej cipki. Dojdź ze mną.

      Weston skończył pierwszy, wytryskując mi na brzuch i piersi. Ten widok był taki podniecający, że natychmiast do niego dołączyłam. Przyglądał mi się z dumą.

      Potem przytulił mnie, nie zważając na klejącą powłokę ze spermy. Pocałował mnie długo i namiętnie.

      –


Скачать книгу