Wojna o szczepionki. Brian Deer
wiele stażów, głównie w okolicach Londynu, a potem wyjechał do Kanady na dwuletnie stypendium w Toronto General Hospital.
W owym czasie środowisko czołowych chirurgów tej placówki wrzało. Tamtejsze grube ryby rywalizowały o palmę pierwszeństwa. Zamierzały pokonać rywali, dokonując przeszczepu jelita, a był to najbardziej heroiczny wyczyn, jaki został na ich liście celów. Wakefield jednak zajął się pracą w laboratorium – jego matka mówiła o tej zmianie: „tak się sprawy ułożyły” – która zapewniała widoki na osiągnięcia większe niż wymiana narządów, ważne nie tylko dla pacjenta, ale i świata.
Był siódmym z ośmiu autorów pierwszego artykułu o zatruciach wywołanych przez baterie rtęciowe. Przy następnej publikacji jako czwarty z siedmiu zbierał laury za studium o kwestiach odporności u szczurów. „Robił dużo bardzo dobrych badań” – powiedział wiele lat później „Toronto Star” profesor chirurgii Zane Cohen. „Na pewno nie jest zepsuty”.
Ale wtedy – w 1987 roku – dało o sobie znać dziedzictwo Heathfield. W skrócie nazwę to potem „olśnieniem nad piwem”, kiedy wiatr ze świata po raz pierwszy uderzył w jego drzwi. O ile wiem, publicznie wspomniał o tym tylko raz: w wywiadzie dla londyńskiego dziennikarza Jeremy’ego Laurance’a, z którym niegdyś krótko dzieliłem gabinet.
Zdarzyło się to w barze w centrum Toronto w mroźny zimowy wieczór. Wakefield siedział, jak to opisuje artykuł, z pintą swojego ulubionego irlandzkiego ciemnego piwa, samotny, stęskniony za żoną, Carmel, kiedy po raz pierwszy objawił mu się łańcuszek idei, które zdefiniowały jego życie. W nich miał początek dalszy ciąg jego historii.
W tamtym czasie świętym Graalem gastroenterologii były nieswoiste zapalenia jelit, zwane też nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit. W ujęciu klasycznym istnieją dwa takie schorzenia: wrzodziejące zapalenie jelita grubego i choroba Crohna[1] – z których Wakefield weźmie na celownik tę drugą. Nazwana na cześć dociekliwego Burrilla B. Crohna i po raz pierwszy kompleksowo opisana w latach 30. XX wieku, niekiedy tak się nasila, że niszczy układ pokarmowy. Mimo to naukowcy nie mogli uzgodnić poglądów na jej przyczyny. Większość uważała ją za reakcję autoimmunologiczną, być może uruchamianą przez bakterie lub sposób odżywiania.
Jednak za oceanem, patrząc w kremową pianę guinnessa, Wakefield doznał objawienia. „A co, jeśli nieswoiste zapalenie jelit wcale nie jest chorobą jelit – Laurance zapisał jego myśl z tamtego kluczowego momentu – ale chorobą naczyniową wywołaną przez utrudnienia w dopływie krwi?”
To ważniejsze, niż się nam wydaje. Właściwie to epokowe. A w Kanadzie Wakefield posunął się dalej. Postawił hipotezę, że ostatecznym winowajcą jest wirus wywołujący zapalenie i śmierć komórek w naczyniach krwionośnych. Była to odważna spekulacja, która wpłynęła na jego życie. Gdyby miał rację i szczególnie jeśli potrafiłby wskazać tego wirusa, spłynęłyby na niego wszelkie zaszczyty.
Wirus? Czemu nie? To były lata 80. XX wieku. Epoka AIDS. Chociaż próby połączenia tajemniczych chorób z czynnikami zakaźnymi pobudzały wyobraźnię lekarzy wizjonerów i naukowców od stuleci, ktokolwiek wkroczyłby na arenę i odkrył przyczynę choroby Crohna, zasłużyłby na złote medale.
Nie chodziło nawet o to, że na chorobę Crohna cierpiało wielu ludzi; szacunki mówią, że co roku zapadało na nią mniej niż 6 na 100 tysięcy osób. Fascynacja wynikała raczej z tajemniczości wroga, który pokonał najodważniejszych i najbłyskotliwszych. Geograficznie przeważał raczej na północy niż na południu; powszechniejszy był w miastach niż na obszarach wiejskich; częstszy wśród palaczy; występował u osób spokrewnionych, a – co najbardziej przykuwało uwagę – prawdopodobieństwo jego znalezienia było większe u tych, których domy wcześnie wyposażono w kurki z ciepłą wodą.
Wtedy Andrew znalazł w sobie odwagę. Pod koniec stypendium porzucił skalpel na zawsze. Zamiast niego przywdział laboratoryjny fartuch w jednej z pośledniejszych szkół medycznych w Londynie. Utknął w szpitalu Royal Free, gdzie spędzi następne 30 trudnych lat i będzie starał się zrealizować obietnicę, którą złożył sobie w tamtą mroźną noc w Toronto.
Z perspektywy czasu należy uznać, że miał wiele atutów. Pewność siebie i charyzma pomagały mu tworzyć zespoły i nimi kierować. Medycyna to mieszanka inspiracji i współpracy, najbardziej efektywna, kiedy przywódcy wykazują się odwagą. Wakefield miał to wszystko – plus spokojną determinację, niezbędną, żeby wykazać słuszność jego idei.
Jednak odwaga w nauce nie polega na udowadnianiu własnej słuszności. Równie dobrze możesz wykazać, że się myliłeś. A z tym syn Bridget miał problem, który wpłynął na więcej istnień niż tylko jego własne.
[1] Znana także jako choroba Leśniewskiego-Crohna (przyp. red.).
Rozdział drugi
To musi być odra
Szpital i szkoła medyczna Royal Free w Hampstead przycupnęły na stokach jednego z najwyższych wzgórz Londynu, sześć kilometrów na północ od Trafalgar Square. Wciśnięte między XVIII-wieczne szeregowce XIX-wieczne ceglane kościoły, z widokiem na łąki i obszary leśne Hampstead Heath, górowały nad okolicą niczym betonowy zamek; 12 pięter modernistycznego brutalizmu na planie nieregularnego krzyża.
Niczym USS „Enterprise” „Royal Free” było nazwą przenoszoną z okrętu na okręt. Otwarty w innym miejscu w latach 30. XIX wieku „Royal” był darem młodej królowej Wiktorii, a „Free” wskazywał na bezpłatność leczenia, sto lat przed National Health Service. W okresie swej najwcześniejszej działalności była to jedyna instytucja w stolicy, która kształciła lekarki w London School of Medicine for Women.
Jednak pod koniec lat 80. XX wieku – kiedy Wakefield dołączył do zespołu pracowników – nie był to ośrodek wybitny. Szkoła medyczna prawie zbankrutowała, jak twierdził dziekan, a szpital, który wynajmował uczelni ćwiartkę budynku, był podziwiany za oddział hepatologiczny i niewiele więcej.
Wakefield pojawił się tu w listopadzie 1988 roku. Miał wtedy 32 lata. W tamtym roku George H. Bush zastąpił Ronalda Reagana w Białym Domu. W Hollywood po raz pierwszy pokuszono się o pokazanie tematu autyzmu w oscarowym Rain Manie. Zaledwie kilka miesięcy później Brytyjczyk Tim Berners-Lee przedstawił pomysł World Wide Web.
Dwa lata wcześniej Wakefield poślubił Carmel, czyli Carmel Philomenę O’Donovan. Tę odżywiającą się świadomie blondynkę poznał, kiedy studiowali w St. Mary’s, i stała się ona dla niego tym, kim Zelda dla Scotta Fitzgeralda. Podobnie jak on nie chciała zajmować się pacjentami i szybko przeniosła się do pracy za biurkiem w Medical Defence Union, instytucji, która chroniła lekarzy przed pozwami w sprawach błędów. „Wyglądała jak ktoś, kogo chcesz mieć u boku w razie bójki na noże” – ocenił jej wdzięki pewien wielbiciel.
W tamtym czasie para mieszkała z pierwszym dzieckiem, Jamesem Wyattem Wakefieldem, w jednopiętrowym szeregowcu o płaskiej fasadzie nieopodal brzegu Tamizy, po zachodniej stronie Barnes Bridge. Od nowego miejsca pracy głowę rodziny dzieliło więc 11 kilometrów pociągiem, a podróże dawały mu godziny na rozmyślania o jego misji: znalezieniu nieodkrytego dotąd winowajcy stojącego za chorobą Crohna.
To były fascynujące czasy dla wybranej przez niego dziedziny. Chociaż zapalenia jelit nie kryły wielu tajemnic, w położonej nieco wyżej części układu pokarmowego, w żołądku i dwunastnicy, dwaj Australijczycy odkryli coś ekstra. Pracujący w Royal Perth Hospital Robin Warren, patolog, i Barry Marshall, klinicysta, opublikowali informacje o spiralnej bakterii (ostatecznie nazwanej Helicobacter pylori), która ich zdaniem nie tylko była główną przyczyną wrzodów trawiennych, ale też dawała się zwalczyć tanimi antybiotykami.
Mieli rację i później wspólnie otrzymali