Świat Zofii. Jostein Gaarder
-8c66-966bdf69ee88">
Spis treści
Tytuł oryginału: Sofies verden
Redakcja: Anna Tabaczyńska, Magdalena Ślósarska
Redakcja techniczna: Paweł Luboński
Korekta: Agnieszka Zuzak, Rafał Skoczewski
Opieka redakcyjna: Ewelina Węgrzyn
Projekt okładki : Jakub Sobczak
Skład, łamanie: Dariusz Piskulak
© Jostein Gaarder
First published by H.Aschehoug & Co. (W.Nygaard) AS, 1991
Published in agreement with Oslo Literary Agency
Copyright © for the Polish translation by Iwona Zimnicka
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku.
Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Wydanie I
ISBN 978-83-8143-735-6
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.
Książka ta nie powstałaby bez wsparcia i zachęty Siri Dannevig. Dziękuję także Maiken Ims za cenne komentarze po przeczytaniu rękopisu. Szczególne podziękowania składam Trondowi Bergowi Eriksenowi za trzeźwe uwagi i wieloletnią fachową pomoc.
Komu trzy tysiące lat nie mówią nic,
niech w ciemności niewiedzy
żyje z dnia na dzień.
Goethe
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
…w końcu coś kiedyś musiało powstać z niczego…
Zofia Amundsen wracała ze szkoły do domu. Pierwszy odcinek drogi przeszła razem z Jorunn. Rozmawiały o elektronicznych robotach. Jorunn twierdziła, że mózg człowieka jest jak skomplikowany komputer, ale Zofia nie była pewna, czy się z nią zgadza. Człowiek musi być chyba czymś więcej niż tylko maszyną?
Rozstały się przy dużym sklepie spożywczym. Zofia mieszkała na obrzeżu rozległej dzielnicy willowej, do szkoły miała prawie dwa razy dalej niż Jorunn. Dom stał jakby na krańcu świata, bo za jej ogrodem nie było już innych zabudowań. Tu zaczynał się głęboki las.
Zofia skręciła w ulicę Koniczynową. Na końcu uliczka zataczała ostry łuk. Miejsce to często nazywano Zakrętem Kapitańskim. Ludzie chodzili tędy niemal wyłącznie w soboty i niedziele.
Był początek maja. W ogrodach, pod drzewami owocowymi kwitły gęste kępy żonkili. Brzozy pokryły się delikatnym zielonym welonem listków.
Czy to nie dziwne, że o tej porze roku wszystko tak po prostu zaczyna rosnąć? Co sprawia, że kiedy tylko robi się cieplej i znikają ostatnie resztki śniegu, z pozbawionej życia ziemi wyłaniają się tony zielonych liści?
Otwierając furtkę do swojego ogrodu, Zofia zajrzała do skrzynki na listy. Na ogół było w niej mnóstwo reklam i kilka wielkich kopert do matki. Zofia zwykle kładła gruby plik poczty na kuchennym stole, potem szła na górę do swojego pokoju i zabierała się do odrabiania lekcji.
Do