Satyry. Ignacy Krasicki

Satyry - Ignacy Krasicki


Скачать книгу
target="_blank" rel="nofollow" href="#n_23" type="note">[23] aniżeli Jobem[24].

      Świadczysz, a na złe idą dobrodziejstwa twoje.

      Czemuż świadczysz, z dobroci gdy masz niepokoje?

      Bolejesz na niewdzięczność — alboż ci rzecz tajna,

      Że to w płacy za łaski moneta zwyczajna?

      Po co nie brać szafunku starostw, gdy dawano?

      Po tym ci tylko w Polszcze króle poznawano.

      A zagrzane wspaniałą miłością ojczyzny,

      Kochały patryjoty dawcę królewszczyzny[25].

      Księgi lubisz i w ludziach kochasz się uczonych;

      I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych.

      Żaden się naród księgą w moc nie przysposobił:

      Mądry przedysputował, ale głupi pobił.

      Ten, co niegdyś potrafił floty duńskie chwytać —

      Król Wizimierz[26] — nie umiał pisać ani czytać[27].

      Waszej królewskiej mości nie przeprę[28], jak widzę,

      W tym się popraw przynajmniej, o co ja się wstydzę.

      Dobroć serca monarchom wcale nie przystoi:

      To mi to król, co go się każdy człowiek boi,

      To mi król, co jak wspojźrzy, do serca przeniknie.

      Kiedy lud do dobroci rządzących przywyknie,

      Bryka, mościwy królu, wzgląd wspacznie obróci[29]:

      Zły, gdy kontent, powolny[30], kiedy się zasmuci.

      Nie moje to jest zdanie, lecz przez rozum bystry

      Dawno tak osądziły przezorne ministry:

      Wiedzą oni (a czegoż ministry nie wiedzą?),

      Przy sterze ustawicznie, gdy pracują, siedzą,

      Dociekli, na czym sekret zawisł panujących.

      Z tych więc powodów, umysł wskroś przenikających,

      Nie trzeba, mości królu, mieć łagodne serce:

      Zwycięż się, zgaś ten ogień i zatłum w iskierce.

      Żeś dobry, gorszysz wszystkich, jak o tobie słyszę,

      I ja się z ciebie gorszę i satyry piszę;

      Bądź złym, a zaraz kładąc twe cnoty na szalę,

      Za to, żeś się poprawił, i ja cię pochwalę.

      Świat zepsuty

      Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,

      Wolno się na czas[31] żenić, wolno i rozwodzić,

      Godzi się kraść ojczyznę łatwą i powolną;

      A mnie sarkać na takie bezprawia nie wolno?[32]

      Niech się miota złość na cię i chytrość bezczelna —

      Ty mów prawdę, mów śmiało, satyro rzetelna.

      Gdzieżeś, cnoto? gdzieś, prawdo? gdzieście się podziały?

      Tuście niegdyś najmilsze przytulenie miały.

      Czciły was dobre nasze ojcy i pradziady,

      A synowie, co w bite[33] wstąpać[34] mieli ślady,

      Szydząc z świętej poczciwych swych przodków prostoty,

      Za blask czczego poloru[35] zamienili cnoty.

      Słów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;

      Wstręt[36] ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa

      Śmie się targać na święte wiary tajemnice;

      Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice,

      Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,

      Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;

      A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,

      Wyśmiewa ją zuchwałość, nawet w płci niewieściej,

      Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne.

      Gdzieżeście, o matrony święte i przykładne?

      Gdzieżeście, ludzie prawi, przystojna młodzieży?

      Oślep tłuszcza bezbożna w otchłań zbytków bieży.

      Co zysk podły skojarzył, to płochość rozprzęże;

      Wzgardziły jarzmem cnoty i żony, i męże,

      Zapamiętałe dzieci rodziców się wstydzą,

      Wadzą się przyjaciele, bracia nienawidzą,

      Rwą krewni łup sierocy, łzy wdów piją zdrajce,

      Oczyszcza wzgląd nieprawy[37] jawne winowajcę.

      Zdobycz wieków, zysk cnoty posiadają zdzierce,

      Zwierzchność bez poważenia, prawo w poniewierce.

      Zysk serca opanował, a co niegdyś tajna[38],

      Teraz złość na widoku[39], a cnota przedajna.

      Duchy przodków, nadgrody cnót co używacie,

      Na wasze gniazdo okiem jeżeli rzucacie,

      Jeśli odgłos dzieł naszych was kiedy doleci,

      Czyż możecie z nas poznać, żeśmy wasze dzieci?

      Jesteśmy, ale z gruntu skażeni, wyrodni,

      Jesteśmy, ależ tego nazwiska niegodni.

      To, co oni honorem, poczciwością zwali,

      My prostotą[40] ochrzcili; więc co szacowali,

      My tym gardziem, a grzeczność[41] przenosząc nad cnotę,

      Dzieci złe, psujem ojców poczciwych robotę:

      Dobra była uprawa, lecz złe ziarno padło,

      Stądci teraz Feniksem[42] prawie zgodne stadło:

      Zysk małżeństwa kojarzy, żartem jest przysięga,

      Lubieżność wspaja węzły, niestatek rozprzęga[43],

      Młodzież


Скачать книгу

<p>24</p>

Job — Hiob, postać biblijna, człowiek przyjmujący z całkowitą rezygnacją najcięższe doświadczenia zsyłane nań przez Boga. „Przykład cierpliwości” — pisze o nim Krasicki, (Zbiór potrzebn. wiad.). Po w. 86 następowały cztery wiersze: „Co po tym, że po śmierci pochwałę zamruczą, / Kiedy mnie w życiu zhańbią, zmartwią i dokuczą, / Z tych, co na tronie rzymskim rząd trzymali świata, / Żył Neron lat piętnaście, a Tytus dwa lata.” (I. Krasicki, Satyry i listy, s. 62) W przesłanym królowi odpisie ww. 1–2 zostały opuszczone, natomiast ww. 3–4 usunął Krasicki na skutek uwagi adresata satyry, który pisał: „Podobno lepiej opuścić wcale te dwa wiersze, bo lubo i tu kawałek żartu jest zawarty, ale jednak coś niemiło igrać z imieniem obrzydłym Nerona, którego los tu się skazuje niby za pożądańszy nad los Tytusa”. (I. Krasicki, Pisma wybrane, t. IV, s. 248).

<p>25</p>

królewszczyzny — „Królewszczyzny, dobra niegdyś stołu królewskiego, obrócone na nadgrodę zasług i stąd pospolicie nazwane panis bene merentium (chleb dobrze zasłużonych). Dwojakiej były natury: jedne z jurysdykcją (tzw. starostwa), drugie żadnego nie mają obowiązku i te się tenutami albo dzierżawami nazywały. Przedtem według upodobania król jednej osobie kilka królewszczyzn bez jurysdykcji nadawał [...]. Starostowie pograniczni, choć bez jurysdykcji, zamków i granic strzec powinni. Lustracja królewszczyzn co lat 5 być powinna i kwarta z nich sprawiedliwa, to jest czwarta część dochodów do skarbu publicznego idzie”. (Zbiór potrzebn. wiad.). Na sejmie rozbiorowym w r. 1775 rozdawnictwo starostw i królewszczyzn wyjęte zostało spod praw przysługujących królowi.

<p>26</p>

król Wizimierz — w Kronice wszytkiego świata Marcina Bielskiego (Kraków 1551) znajduje się wzmianka o Wizimierzu, synu Lecha, legendarnym królu polskim, zwycięzcy floty duńskiej. Postać Wizimierza spotykamy u Krasickiego również w Historii.

<p>27</p>

Niektórzy historycy literatury (np. J. Kleiner) interpretują te wiersze (97-100) jako rzeczywisty zarzut Krasickiego wobec króla. Zapewne i współcześnie panowała taka opinia, bo w artykule pt. O stanie rycerskim Krasicki broni się przeciw niej i wyjaśnia właściwą intencję aluzji: „mniemają źle rzecz biorący, iż żart, umyślnie na poparcie przeciwnego zdania wyrzeczony, ściśle za prawdę brać należy. Znać, iż bez uwagi czytali pismo, inaczej poznaliby, do czego zmierza. Zmierza zaś do wyśmiania dawnych przesądów, które były skutkiem grubej i dzikiej niewiadomości”. (I. Krasicki, Dzieła prozą, Warszawa 1803–1804, t. VI, s. 426; w cyklu Uwagi).

<p>28</p>

przeprzeć — przekonać.

<p>29</p>

wzgląd wspacznie obróci — przychylność zrozumie opacznie.

<p>30</p>

powolny — zgodny, uległy.

<p>31</p>

na czas — czasowo, na pewien czas.

<p>32</p>

J. Kleiner wskazuje na wyraźne pokrewieństwo tych wierszy z odpowiednimi wierszami pierwszej satyry Juwenalisa, który pisze: „Jaż tego nie uznam za godne oświetlenia lampą wenuzyńską (Horacjuszową)? Jaż tego nie miałbym poruszyć?” (J. Kleiner, Pierwszy cykl „Satyr” Krasickiego, [w książce:] O Krasickim i o Fredrze. Dziesięć rozpraw, Wrocław 1956, s. 59).

<p>33</p>

bite — ubite, utarte.

<p>34</p>

wstąpać — wstępować.

<p>35</p>

czczy polor — zewnętrzna, pozorna ogłada, elegancja.

<p>36</p>

wstręt — tu: odraza, opór wobec zła.

<p>37</p>

wzgląd nieprawy — niesprawiedliwa opinia.

<p>38</p>

tajna — tajona, ukrywana.

<p>39</p>

na widoku — jawna, publiczna.

<p>40</p>

prostota — prostactwo.

<p>41</p>

grzeczność — układność.

<p>42</p>

Feniks — niezwykłe, rzadkie zjawisko. Feniks był to mityczny ptak Egipcjan, który w pewnych odstępach czasu miał przelatywać z Arabii do Heliopolis (Egipt), aby w świątyni bożka słońca spłonąć na stosie, a następnie odrodzić się z popiołów. „O nim powiadano, jakoby ze wszystkich ptaków był najpiękniejszy i jeden szczególnie w swoim rodzaju”. (P. Chompre, Słowik mytologiczny [...] w polskim języku [...] od ks. Dominika Szybińskiego, wyd. 2, Warszawa 1784).

<p>43</p>

Krasicki wskazuje na niebezpieczeństwo dość powszechnego współcześnie rozkładu instytucji małżeństwa. W czasach stanisławowskich niepomiernie rozmnożyły się rozwody, jeszcze w XVII w. dość rzadkie. Karpiński w Pamiętnikach tak zobrazował ówczesną sytuację obyczajową: „Rozpusta miasta Warszawy do tego stopnia przyszła, że w mieście tym (śmiało powiedzieć można) dziesięć razy więcej rozwodów było niżeli w Polsce i Litwie całej. Nawet już w zwyczaj między możniejszymi przy pisaniu ślubnych intercyz weszło, ażeby się która by strona rozwodzić chciała, to drugiej pewną sumę płacić obowiązaną była”. (F. Karpiński, Pamiętniki, Poznań 1844, s. 87).