Quo vadis. Генрик Сенкевич
pewność, że tak jest?
— Widziałem Pomponię. Oni szukają jej także.
— Wczoraj nie mogła z miasta wyjść, bo nocą bramy zamknięte. Dwóch z moich ludzi krąży koło każdej bramy. Jeden ma iść w ślad za Ligią i za olbrzymem, drugi wróci natychmiast, by dać znać. Jeśli jest w mieście, znajdziemy ją, bo owego Liga, choćby po wzroście i barkach, rozpoznać łatwo. Szczęśliwyś, że nie porwał jej cezar, mogę cię zaś upewnić, że nie, bo na Palatynie nie ma dla mnie tajemnic.
Lecz Winicjusz wybuchnął więcej jeszcze żalem niż gniewem i głosem przerywanym przez wzruszenie począł Petroniuszowi opowiadać, co słyszał od Akte, i jakie nowe niebezpieczeństwa zawisły nad głową Ligii, tak straszne, że wobec nich, znalazłszy zbiegów, trzeba będzie ukrywać ją jak najstaranniej przed Poppeą. Po czym jął wyrzucać gorzko Petroniuszowi jego rady. Gdyby nie on, wszystko by poszło inaczej. Ligia byłaby u Aulusów, a on, Winicjusz, mógłby ją widywać codziennie i byłby szczęśliwszy od cezara. I unosząc się w miarę opowiadania, poddawał się coraz bardziej wzruszeniu, aż wreszcie łzy żalu i wściekłości poczęły mu kapać z oczu.
Petroniusz zaś, który wprost nie spodziewał się, by młody człowiek mógł kochać i pożądać do tego stopnia, widząc te łzy rozpaczy mówił sobie w duchu z pewnym zdziwieniem:
— O, potężna pani Cypru! Ty jedna królujesz bogom i ludziom!
ROZDZIAŁ XII
ROZDZIAŁ XII
Lecz gdy wysiedli przed domem Petroniusza, przełożony nad atrium oświadczył im, że żaden z niewolników, wysłanych do bram, jeszcze nie wrócił. Atriensis kazał im ponieść żywność i nowy rozkaz, by pod groźbą chłosty dawali pilne baczenie na wszystkich wychodzących z miasta.
— Widzisz — rzekł Petroniusz — niewątpliwie są dotąd w mieście, a w takim razie znajdziemy ich. Każ jednak i swoim ludziom czuwać przy bramach, tym mianowicie, którzy byli posłani po Ligię, bo ci łatwo ją rozpoznają.
— Kazałem ich zesłać do wiejskich ergastulów — rzekł Winicjusz — ale wnet rozkaz odwołam, niech idą do bram.
I skreśliwszy kilka słów na powleczonej woskiem tabliczce oddał ją Petroniuszowi, który polecił odesłać ją natychmiast do domu Winicjusza. Po czym przeszli do wewnętrznego portyku i tam zasiadłszy na marmurowej ławie, poczęli rozmawiać. Złotowłosa Eunice i Iras podsunęły im pod nogi brązowe stołeczki, a następnie przystawiwszy do ławki stolik poczęły im lać wino do czasz z cudnych wąskoszyjastych dzbanków, które sprowadzono z Volaterrae i Ceryny.
— Czy masz między swymi ludźmi kogo, co by znał tego olbrzymiego Liga? — spytał Petroniusz.
— Znał go Atacynus i Gulo. Ale Atacynus legł wczoraj przy lektyce, a Gula zabiłem ja.
— Szkoda mi go — rzekł Petroniusz. — On nosił na ręku nie tylko ciebie, ale i mnie.
— Chciałem go nawet wyzwolić — odparł Winicjusz — lecz mniejsza z tym. Mówmy o Ligii. Rzym to morze...
— Perły poławiają się właśnie w morzu... Zapewne nie znajdziemy jej dziś lub jutro, jednakże znajdziemy niechybnie. Ty mnie obecnie obwiniasz, żem ci podał ten środek, ale środek sam w sobie był dobry, a stał się zły dopiero wówczas, gdy na złe się obrócił. Wszakżeś słyszał od samego Aulusa, że zamierza z całą rodziną przenieść się do Sycylii. W ten sposób dziewczyna byłaby i tak daleko od ciebie.
— Byłbym za nimi pojechał — odrzekł Winicjusz — a w każdym razie byłaby bezpieczna, teraz zaś, jeśli tamto dziecko umrze, Poppea i sama uwierzy, i wmówi w cezara, że to z winy Ligii.
— Tak jest. To mnie zaniepokoiło także. Ale ta mała kukła może jeszcze wyzdrowieć. Gdyby zaś miała umrzeć, znajdziemy i wówczas jakiś sposób. Tu Petroniusz zamyślił się na chwilę, po czym rzekł: — Poppea wyznaje jakoby religię Żydów i wierzy w złe duchy. Cezar jest przesądny... Jeśli rozpuścimy wieść, że Ligię porwały złe duchy, wieść znajdzie wiarę, zwłaszcza że gdy nie odbił jej ani cezar, ani Aulus Plaucjusz, zniknęła w sposób istotnie tajemniczy. Lig sam jeden nie byłby tego dokazał. Musiałby mieć pomoc, a skądby niewolnik w ciągu jednego dnia mógł zebrać tylu ludzi?
— Niewolnicy — wspierają się wzajem w całym Rzymie.
— Który krwawo to kiedykolwiek przypłaci. Tak, wspierają się, ale nie jedni przeciw drugim, a tu wiadomo było, że na twoich spadnie odpowiedzialność i kara. Gdy poddasz swoim myśl o złych duchach, potwierdzą natychmiast, że je na własne oczy widzieli, bo to ich wobec ciebie od razu uniewinni... Spytaj którego na próbę, czy nie widział, jak unosiły Ligię w powietrzu, a na egidę Zeusa, zaprzysięgnie natychmiast, że tak było.
Winicjusz, który był także przesądny, spojrzał na Petroniusza z nagłym, ogromnym niepokojem.
— Jeśli Ursus nie mógł mieć ludzi do pomocy i nie mógł sam jeden jej porwać, to kto ją porwał?
Lecz Petroniusz począł się śmiać.
— Widzisz — rzekł — uwierzą, skoro i ty już na wpół wierzysz. Taki jest nasz świat, który drwi z bogów. Uwierzą i nie będą jej szukali, a my tymczasem umieścimy ją gdzieś daleko od miasta, w jakiejś mojej lub twojej willi.
— Jednakże kto mógł jej pomóc?
— Jej współwyznawcy — odpowiedział Petroniusz.
— Jacy? Jakież ona czci bóstwo? Powinien bym wiedzieć lepiej od ciebie.
— Każda niemal kobieta w Rzymie czci inne. Jest rzeczą niezawodną, że Pomponia wychowała ją w czci dla tego bóstwa, które sama wyznaje, jakie zaś wyznaje, nie wiem. Jedna jest rzecz pewna, że nikt nie widział jej, by w którejkolwiek z naszych świątyń ofiarowała naszym bogom. Oskarżano ją nawet, że jest chrześcijanką, ale to rzecz niepodobna. Sąd domowy oczyścił ją z tego zarzutu. O chrześcijanach mówią, że nie tylko czczą oślą głowę, ale są nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego i dopuszczają się najbezecniejszych zbrodni. Zatem Pomponia nie może być chrześcijanką, gdyż cnota jej jest znaną, a nieprzyjaciółka rodzaju ludzkiego nie obchodziłaby się tak z niewolnikami, jak ona się obchodzi.
— W żadnym domu nie obchodzą się z nimi tak jak u Aulusów — przerwał Winicjusz.
— Więc widzisz. Pomponia wspominała mi o jakimś bogu, który ma być jeden, wszechmocny i miłosierny. Gdzie pochowała wszystkich innych, to jej rzecz, dość, że ten jej Logos nie byłby chyba bardzo wszechmocny, a raczej musiałby być marnym bogiem, gdyby miał tylko dwie czcicielki, to jest Pomponię i Ligię z dodatkiem ich Ursusa. Musi ich być więcej, tych wyznawców, i ci dali pomoc Ligii.
— Ta wiara każe przebaczać — rzekł Wenicjusz. — Spotkałem u Akte Pomponię, która powiedziała mi: "Niech ci Bóg przebaczy krzywdę, jaką wyrządziłeś Ligii i nam."
— Widocznie ich bóg to jakiś curator bardzo dobrowolny. Ha, niechże ci przebaczy, a na znak przebaczenia niechaj ci wróci dziewczynę.
— Ofiarowałbym mu jutro hekatombę. Nie chcę jadła ni kąpieli, ni snu. Wezmę ciemną lacernę i pójdę włóczyć się po mieście. Może ją w przebraniu znajdę. Chory jestem!
Petroniusz spojrzał na niego z pewnym politowaniem. Istotnie, oczy Winicjusza podsiniały, źrenice świeciły gorączką; nie ogolony rano zarost powlókł ciemnym pasem jego silnie zarysowane szczęki, włosy miał w nieładzie i wyglądał naprawdę jak chory. Iras i złotowłosa Eunice patrzyły na niego także ze współczuciem, lecz on zdawał się ich nie widzieć i obaj z Petroniuszem tak nic nie zważali na obecność niewolnic, jakby nie zważali na kręcące się koło nich psy.
—