Dość dobre powody, aby pozostać przy życiu. Мэтт Хейг
jest…
Rozmowa przeszłości z teraźniejszością – część trzecia
Co (czasami) poprawiało mi samopoczucie
Jak być odrobinę szczęśliwszym od Schopenhauera?
Jak żyć (40 rad, które wydają mi się pomocne, ale do których nie zawsze się stosuję)
Co mnie cieszyło od czasu, gdy myślałem, że nie będzie cieszyć mnie już nic
Nota od autora i podziękowania
Podziękowania za korzystanie z utworu
Poszukiwanie pomocy w przypadku problemów ze zdrowiem psychicznym
Dla Andrei
Ta książka miała nie powstać
Trzynaście lat temu byłem pewien, że to się nie wydarzy. Miałem umrzeć albo przynajmniej oszaleć.
Nie miałem szans zostać na tym świecie. Czasami nawet wydawało mi się, że nie przetrwam najbliższych dziesięciu minut. Trudno było też sobie wyobrazić, że ponownie uwierzę w siebie i poczuję się na tyle dobrze, żeby o wszystkim napisać.
Jednym z objawów depresji jest brak nadziei. Życie nie ma przyszłości. Nie widzisz żadnego światełka w tunelu, bo tunel, w którym utknąłeś, jest zamknięty z obu stron. Gdybym tylko znał wtedy przyszłość, gdybym wiedział, że czeka mnie w życiu jeszcze coś lepszego, znalazłbym wyjście z tunelu, w stronę światła. Fakt, że ta książka powstała, jest zatem dowodem, że depresja kłamie. Depresja sprawia, że twoje myśli są zafałszowane.
Ale depresja sama w sobie nie jest kłamstwem. To najbardziej realne doświadczenie w moim życiu. Mimo że jest niewidoczna.
Innym ludziom wydaje się, że to przecież nic wielkiego. Chodzisz z płonącą głową, ale nikt tych płomieni nie widzi. Skoro depresja jest w dużej mierze niewidoczna i tajemnicza, łatwo ją piętnować, a takie piętno jest szczególnie okrutne dla chorego, bo wpływa na myśli, a depresja jest właśnie chorobą myśli.
Kiedy jej doświadczasz, czujesz się samotny i wydaje ci się, że jesteś jedynym, którego to spotkało. Przeraża cię, że ludzie mogą cię uznać za szaleńca, więc zamykasz się w sobie. Przeraża cię, że ludzie cię odepchną, więc milczysz, nie mówisz o chorobie, a szkoda, bo mówienie o niej pomaga. Słowa – mówione lub pisane – łączą nas ze światem, więc opowiadanie czegoś ludziom czy przelewanie myśli na papier ułatwia nawiązanie kontaktu zarówno z nimi, jak i z prawdziwą wersją siebie.
Wiem, wiem, istoty ludzkie lubują się w skrytości. W odróżnieniu od innych zwierząt nosimy ubrania i kopulujemy za zamkniętymi drzwiami. I wstydzimy się, gdy coś złego się z nami dzieje. Ale wyrastamy z tego, właśnie rozmawiając o kłopotach, czytając o nich czy pisząc.
Wierzę w to, ponieważ po części przez czytanie i pisanie wyszedłem z mroku. Odkąd zdałem sobie sprawę, że moja choroba kłamała na temat przyszłości, chciałem napisać książkę o swoich doświadczeniach, aby poradzić sobie z depresją i lękiem. Ta książka ma służyć dwóm celom: ma osłabić piętno choroby i – to chyba cel bardziej idealistyczny – wyjaśnić ludziom, że jeśli znajdą się na dnie doliny, zawsze będą mieć ograniczony widok. Napisałem tę książkę, ponieważ oklepane frazesy są zawsze najprawdziwsze. Czas leczy rany. Na końcu tunelu naprawdę jest światełko, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie go dostrzec. Po każdej burzy wychodzi słońce. Niekiedy słowa mogą nas wyzwolić.
Parę uwag, zanim zaczniemy na dobre
Umysły są niepowtarzalne. Psują się w niepowtarzalny sposób. Mój umysł zepsuł się trochę odmiennie niż pozostałe. Doświadczenia ludzi częściowo się pokrywają, ale nie są takie same. Takie etykiety jak depresja (czy lęk, lęk napadowy, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne) są przydatne, pod warunkiem że zdajemy sobie sprawę, że ludzie doświadczają tych zaburzeń w różny sposób.
Depresja dla każdego jest inna. Odczuwamy ból na różne sposoby, w różnej skali i wywołuje on różne reakcje. Gdyby użytecznymi książkami były tylko te odzwierciedlające nasze doświadczenia, jedyną wartą przeczytania byłaby książka napisana przez nas samych.
Nie ma złego czy dobrego sposobu przeżywania depresji, napadu paniki albo myśli samobójczych. Te rzeczy po prostu są. Cierpienie, tak jak joga, nie ma nic wspólnego ze współzawodnictwem. Z czasem odkryłem jednak, że czytając o innych ludziach, którzy przeżyli głęboką rozpacz i jakoś sobie z nią poradzili, znalazłem pokrzepienie. Nabrałem nadziei. I teraz mam nadzieję, że ta książka również ją przyniesie.
I
Upadek
„Ale czasami potrzeba więcej odwagi, by żyć, niż by się zabić”.
Dzień, w którym umarłem
Pamiętam dzień, kiedy umarł dawny ja.
Zaczęło się od myśli. Coś było nie tak. Taki był początek, zanim na dobre zdałem sobie sprawę, o co chodzi. A sekundę później zrodziło się w mojej głowie