Poznański Czerwiec 1956. Отсутствует
12.00. Do gmachu KW PZPR przyjechał premier Józef Cyrankiewicz. Potem obszedł wraz z orszakiem dygnitarzy ulice – doszedł aż do Opery. Na ulicach miasta niezmiennie czołgi, samochody pancerne, bojowe wozy piechoty. Pełno patroli wojskowych i milicyjnych. Raz po raz w kierunku Ławicy sunęły ulicami samochody ciężarowe z zatrzymanymi. Na płycie lotniska i w przyległych pomieszczeniach koszarowych siedzieli w rzędach, okrakiem jeden za drugim aresztanci z rękami na karku. Byli kolejno przesłuchiwani.
Godzina 14.00. W zajezdni MPK przy ul. Gajowej zebranie tramwajarzy. Zgodzili się przystąpić do naprawy linii trakcyjnych w celu uruchomienia komunikacji.
Wielu ludzi poszukiwało zaginionych członków swych rodzin w szpitalach i kostnicach. Zdarzył się przy tym przypadek błędnej identyfikacji 16-letniego chłopca ze zmasakrowaną twarzą, którego za swojego syna uznała jedna z kobiet, podczas gdy jej syn był tymczasem aresztowany (Z. Wardejn). Wstęp do Zakładu Medycyny Sądowej wymagał specjalnego pozwolenia Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Pozwoleń tych w zasadzie w ogóle nie udzielano. W Zakładzie wciąż izolowany i niedostępny sektor piwniczny przy sali sekcyjnej.
Z Ławicy wywożono więźniów do więzień, głównie do Rawicza, gdzie służba więzienna przyjmowała ich biciem i kopniakami. Innych wciąż wożono na przesłuchania i konfrontacje na ul. Kochanowskiego. Były to często przesłuchania krwawe. Niezwykła brutalność milicjantów i „ubeków” rodziła się z chęci zmazania wstydu za wcześniej okazany strach.
Około godziny 18.00 ze stanowiska ogniowego na dachu domu przy ul. Matejki 53 został z broni maszynowej ostrzelany batalion łączności 4. Dywizji im. Jana Kilińskiego rozlokowany na skwerze w parku Kasprzaka. Byli ranni. Między innymi do 111. Wojskowego Szpitala Rejonowego odwieziono sierżanta Bronisława Wańkowicza i jego kierowcę Lisa. Na operację musieli tam czekać w kolejce do godziny 23.
Godzina 19.30. Premier Cyrankiewicz wygłosił przez radio swoje sławetne przemówienie: „[…] Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia […]”.
30 czerwca 1956 r. W zasadzie życie wraca do normy. Nad ranem opuściły miasto niektóre jednostki wojska, ale jeszcze szereg punktów ogniowych demonstrantów dawało o sobie znać pojedynczymi strzałami. Milicja i KBW kontynuowały obławy. Organa UBP i milicji systematycznie poszukiwały uczestników zajść. Młodzież, nawet ta niezaangażowana w działaniach czwartkowych, często opuszczała Poznań w obawie przed aresztowaniem, a szczególnie przed brutalnym wymuszaniem zeznań. Samochody ciężarowe wciąż jednak jeszcze woziły aresztantów na lotnisko. Było ich tam około 750.
Wszystkie zakłady pracy były czynne, chociaż z różną frekwencją pracujących: od 60 do 95%. Niektóre zakłady pracy obsadzone były jeszcze przez wojsko. Gdzieniegdzie wybuchały lokalne strajki. Wśród załóg utrzymywały się napięcie i ferment. Robotnicy byli oburzeni wystąpieniem Cyrankiewicza.
Komunikacja miejska kursowała od rana prawie normalnie.
Oficjalny pogrzeb na Cytadeli zabitych w czwartkowych zmaganiach funkcjonariuszy bezpieczeństwa, żołnierzy i niektórych osób cywilnych, których rodziny wyraziły takie życzenie. Żałobne egzekwie odprawił ksiądz Borowczyk. Przemówienia wygłosili: sekretarz KC PZPR Edward Gierek oraz przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Frontu Narodowego prof. Józef Kwiatek. Udział w pogrzebie wzięli przedstawiciele partii i rządu, m.in. Józef Cyrankiewicz i Wiktor Kłosiewicz. Na pogrzeb delegacja z Leszna przywiozła wieniec z szarfą: „Rodakom poległym w walce o poprawę bytu”.
Pogrzeby innych ofiar odbywały się na innych cmentarzach Poznania, zawsze pod mniej lub więcej widoczną kontrolą milicji i UBP. W czasie pogrzebów ich uczestnicy byli często legitymowani. Pogrzeby odbywały się jeszcze w ciągu kilku następnych dni. Zwłoki części pozamiejscowych ofiar wydano rodzinom.
Od rana wstęp do Zakładu Medycyny Sądowej nie wymagał już pozwolenia WUBP. Dotąd izolowany sektor Zakładu przyległy do sali sekcyjnej był już pusty i otwarty. Pojawiły się uporczywe pogłoski o grzebaniu trupów poza rejestracją cmentarną. Powtarzane są opowieści o grzebaniu ofiar przywiezionych dwoma samochodami ciężarowymi i pochowanych w dwóch oddzielnych wspólnych mogiłach w nieokreślonym bliżej miejscu, w nieodległej, zachodniej okolicy Poznania.
Totalne załamanie się zaufania ludności do władzy i jej narzędzi informacyjnych sprzyjało powstawaniu takich i jeszcze innych pogłosek. Do dnia dzisiejszego autor niniejszego studium nie uzyskał wyjaśnienia faktów wskazanych i określonych przez wiarygodnych i kompetentnych świadków.
W sali Komitetu Miejskiego PZPR przy ul. Mickiewicza odbyło się spotkanie J. Cyrankiewicza z aktywem politycznym i gospodarczym Poznania.
Do sali 17 Collegium Minus Uniwersytetu zwołano zebranie pracowników i studentów tej uczelni w celu potępienia „prowokatorów i agentów”. Zebranie nie przebiegało zgodnie z zamysłem organizatorów, czyli KZ PZPR na Uniwersytecie. Przeprowadzono odważną, krytyczną dyskusję, w której zabierali głos m.in.: prof. Z.K. Nowakowski, prof. W. Jakóbczyk, prof. T. Cyprian. Zgłoszono rezolucję solidaryzującą się z robotnikami i postulującą zwołanie nadzwyczajnej sesji MRN, apelującą o wyrozumiałość dla uczestników zajść, oddzielającą robotników od chuliganów. Podobne w swej genezie, lecz bardziej „posłuszne” zebrania odbyły się także w innych zakładach pracy w Poznaniu. Na ogół uchwalano na nich rezolucje potępiające, choć zgłaszano też przy okazji szereg postulatów socjalno-bytowych.
Początek fali aresztowań w domach według przygotowanej listy. Na tę listę wpisywali uczestników zajść milicjanci, funkcjonariusze UBP, „agentura” i „informatorzy”, ale również życzliwi sąsiedzi. Ponad połowę aresztowanych stanowili robotnicy. Duży był odsetek młodzieży. Spośród delegatów, którzy w dniu 26 czerwca rozmawiali w Warszawie z kierownictwem ZG ZZ Metalowców i Ministerstwem Przemysłu Metalowego [właśc. Maszynowego], aresztowani zostali bezpartyjny Stanisław Matyja i partyjny Józef Wielgosz. Aresztowania te trwały do sierpnia.
Formalnym śledztwem objęto 567 osób, w tym 94 osoby pod zarzutem ataków z bronią w ręku. W dniu 17 lipca 1956 r. przebywały jeszcze w areszcie 323 osoby. W dniu 22 września liczba aresztowanych wynosiła 154 osoby. Spośród nich do Sądu Wojewódzkiego w Poznaniu, po ukończeniu śledztwa, przekazano oskarżenia przeciwko 58 osobom. „Punkt filtracyjny” w Ławicy funkcjonował przez 5 dni (do 3 lipca). Z około 750 osób, które przez ten punkt przeszły, 263 osoby wysłano bezpośrednio do więzień: częściowo w Poznaniu, głównie jednak do Rawicza. Do 8 sierpnia 1956 r. milicja zatrzymała 88 osób, a UBP 658. Wyrafinowanemu „śledztwu” w kazamatach Urzędu Bezpieczeństwa poddano 185 osób. W dniu 30 czerwca aresztowanych (poza już zatrzymanymi) przez milicję było 41 osób, przez UBP 22 osoby, przez Ludowe Wojsko Polskie 13 osób. Jak z tego widać, główną falę aresztowań rozwinięto dopiero później. Wojsko zaczyna wracać na poligony*.
1 lipca 1956 r. W wielu kościołach Poznania i okolicy odprawiano nabożeństwa za poległych. Nadal odbywały się pogrzeby. Z „punktu filtracyjnego” na Ławicy wciąż jeszcze wożono więźniów do Rawicza, albo gorzej – na „przesłuchania” do UBP. Jedne z pierwszych zostały przez UBP aresztowane: tramwajarka Stanisława Sobańska i szukająca pomsty za śmierć ojca Janina Jankowska.
2 lipca 1956 r. Poniedziałek. Pierwszy dzień względnie normalnej pracy, choć frekwencja nadal nie była pełna. W samych Zakładach „Cegielskiego” brakowało 20 aresztowanych i 6 rannych. Brakowało poległych: Czesława Jackowskiego, Zbigniewa Janczewskiego, Franciszka Lipskiego, Wacława Tomy i Bogdana Sobalaka. We