Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie. Аллен Карр
z żoną. Po dwóch latach od ostatniego niepowodzenia oznajmiłem jej, że właśnie stałem się szczęśliwym niepalącym, a ponadto będę umiał każdego wyleczyć z tego nałogu. I muszę się przyznać, że jej sceptycyzm bardzo mnie wtedy zirytował. Choć nie był w stanie zgasić mojej euforii. Radość, że oto szczęśliwie zostałem niepalącym, prawdopodobnie jakoś zniekształciła moją perspektywę. Patrząc wstecz, mam znacznie więcej zrozumienia dla jej reakcji. Teraz się nie dziwię, że razem z kilkorgiem naszych przyjaciół patrzyła na mnie jak na szaleńca.
Kiedy wracam myślą do przeszłości, wydaje mi się, że całe moje wcześniejsze życie było wstępem do walki z uzależnieniem. Nawet trudne lata nauki, a potem pracy w zawodzie księgowego przydały się w zgłębieniu tajemnic nikotynowej pułapki. Powiadają, że nie da się nabierać wszystkich przez dowolnie długi czas, ale mnie się wydaje, że przemysł tytoniowy to właśnie robi od lat. Być może jestem pierwszym, który zrozumiał zasadę działania nikotynowej pułapki. Jeśli to stwierdzenie wyda ci się zbyt zarozumiałe, spieszę dodać, że nie mnie samemu przypada zasługa, tylko okolicznościom mojego życia.
Doniosłym dniem okazał się dla mnie 15 lipca 1983 roku. Mój wyczyn nie był ucieczką z Alcatraz, ale myślę, że uciekinierzy doznawali tej samej ulgi i radości co ja, gdy zgasiłem ostatniego w swoim życiu papierosa. Wiedziałem już, że odkryłem coś, o czym marzą wszyscy palacze: prosty sposób na rzucenie palenia. Wypróbowałem ten sposób na kilku znajomych, a potem wycofałem się z pracy w księgowości. Od tamtej pory zawodowo zajmuję się pomaganiem palaczom, którzy chcą wyrwać się ze szponów nałogu.
Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w roku 1985. Inspiracją była pewna porażka. Dotyczyła człowieka, o którym piszę w rozdziale 25. Przyszedł do kliniki dwukrotnie. Spotkania te doprowadzały nas obu do rozpaczy. Był tak niespokojny i napięty, że nie umiałem sprawić, by dotarły do niego moje słowa. Pomyślałem, że jeśli je zapiszę, będzie mógł odczytać je w odpowiedniej dla siebie chwili, tyle razy, ile potrzeba, żeby zrozumiał, co miałem mu do powiedzenia.
Nie miałem wątpliwości, że metoda EASYWAY pomaga innym równie skutecznie, jak pomogła mnie. Mimo to nie byłem z początku pewny, czy warto opublikować ją w formie książkowej. Przeprowadziłem coś w rodzaju własnego badania rynku. Opinie nie były zachęcające.
„Żadna książka mi nie pomoże. Potrzeba mi tylko silnej woli”.
„Czy książka może usunąć głód nikotynowy?”
Oprócz tych uwag zniechęcały mnie także moje własne wątpliwości. W klinice często się okazywało, że pacjent nie do końca rozumie metodę. Tam jednak mogłem temu zaradzić. Ale czy książka zapobiegnie nieporozumieniom? Dobrze pamiętałem czas nauki zawodu księgowego. Jeśli czegoś nie rozumiałem, pozostawała mi tylko frustracja, bo podręczniki nie odpowiadają na pytania. Ponadto, myśląc o książce, musiałem liczyć się i z tym, że w dobie telewizji i prezentacji wideo wielu ludzi po prostu odzwyczaiło się od czytania.
Wśród wszystkich tych wątpliwości jedna wydawała się najważniejsza. Nigdy nie zajmowałem się pisaniem i byłem świadomy swoich ograniczeń na tym polu. Miałem pewność, że jestem w stanie pomóc każdemu palaczowi w bezpośredniej rozmowie w cztery oczy i przekonać go, że jego koncentracja, odporność na stres i jakość spotkań z ludźmi staną się bardziej zadowalające bez papierosów, a proces wychodzenia z nałogu może być nawet przyjemny. Ale jak przelać tę pewność na papier?
Na szczęście siła wyższa sprzyjała mi. Otrzymałem setki podziękowań, takich jak te:
„To najważniejsza książka na świecie”.
„Jesteś moim guru”.
„Jesteś geniuszem”.
„Powinieneś zostać szefem rządu”.
„Jesteś świętym”.
Mam nadzieję, że woda sodowa nie uderzyła mi do głowy. Jestem świadomy, że tych pochwał nie dostałem za swoje zdolności literackie, tylko przeciwnie, pomimo ich braku. Dostałem je, ponieważ – niezależnie od tego, czy wolisz przeczytać książkę czy zgłosić się do kliniki – metoda EASYWAY działa!
Nie tylko zbudowaliśmy sieć klinik EASYWAY działającą w wielu krajach, ale książka była bestsellerem wydawnictwa Penguin Books już od swojego pierwszego wydania. Ostatnio w Norwegii wygrała nawet z Harrym Potterem, zajmując pierwsze miejsce pod względem sprzedaży we wszystkich kategoriach tematycznych. W sumie sprzedano osiem milionów egzemplarzy w około dwudziestu językach.
Mniej więcej po roku działania naszych klinik myślałem, że wiem już wszystko, co można wiedzieć o pomaganiu palaczom w wychodzeniu z nałogu. Ale dwadzieścia lat po wynalezieniu mojej metody, muszę ze zdumieniem przyznać, że jeszcze teraz prawie każdego dnia uczę się czegoś nowego. Dlatego decyzja o ponownym przejrzeniu tekstu książki po sześciu latach od jej pierwszego wydania budziła we mnie sporo obaw. Liczyłem się z tym, że będę musiał poprawić lub przerobić w niej prawie wszystko.
Niepotrzebnie się niepokoiłem. Podstawowe zasady terapii EASYWAY brzmią dziś tak samo, jak wtedy, kiedy je po raz pierwszy sformułowałem. Cudowna prawda jest taka, że ŁATWO JEST RZUCIĆ PALENIE!
To fakt. Trzeba tylko przekonać o tym każdego pacjenta z osobna. Cała wiedza, jaką zgromadziłem przez dwadzieścia lat, potrzebna jest tylko do tego, by wskazać ci kierunek. Nasze kliniki dążą do perfekcji. Martwi nas każde niepowodzenie, ponieważ wiemy, że sukces jest możliwy. Kiedy palaczowi nie uda się rzucić, uważa on to za swoją własną porażkę. My zaś wiemy, że to nam nie udało się przekonać go, jak łatwo i przyjemnie jest przestać palić.
Pierwsze wydanie tej książki zadedykowałem palaczom, którym nie zdołałem pomóc. Ich odsetek wynosił wtedy od 16 do 20% naszych pacjentów, co łatwo oszacować dzięki zasadzie zwrotu kosztów, której przestrzegamy w naszych klinikach. Aktualnie średnia liczba terapii zakończonych niepowodzeniem nie przekracza dziesięciu procent. Oznacza to, że w 90% przypadków osiągamy sukces. Choć od początku byłem świadomy, że dokonałem wspaniałego odkrycia, w najśmielszych snach nie przewidziałem takiego odsetka wyleczeń. Ktoś mógłby zauważyć, że skoro zamierzałem cały świat wyleczyć z nałogu palenia, to powinienem raczej nastawiać się na sukces stuprocentowy. Nie, nigdy nie oczekiwałem stu procent.
Palenie w towarzystwie było najbardziej rozpowszechnioną formą nałogu tytoniowego, zanim zostało ono uznane za zachowanie naganne i zaczęło zanikać, a palacze stali się wrogiem publicznym. Zawsze jednak znajdzie się paru takich, którzy lubią iść pod prąd, i być może nigdy ich całkiem nie zabraknie. Zaskakujące, że obie izby Parlamentu są ich bastionem. Ale jeśli się nad tym zastanowić, to już nie będzie takie dziwne, bo politycy zawsze są o jakieś sto lat w tyle za całą resztą. A więc zawsze będzie paru takich bohaterów, którzy nie wyrzekną się palenia. Nigdy nie uważałem, że jestem odpowiedzialny za każdego palacza.
Wierzyłem jedynie, że mogę każdemu pokazać, jak działa nikotynowa pułapka i ujawnić fałsz wyobrażeń, takich jak te:
• Palenie jest przyjemne.
• Palenie jest twoją suwerenną decyzją.
• Palenie rozprasza nudę i łagodzi stres.
• Palenie uwalnia od napięć i poprawia koncentrację.
• Żeby rzucić palenie, musisz mieć silną wolę.
• Uzależnienie trwa do końca życia.
• Świadomość zagrożeń dla zdrowia zwiększa motywację do odstawienia papierosów.
• Substytuty nikotyny pomagają wyjść z nałogu.
W szczególności wierzyłem naiwnie, że raz usłyszawszy o tym, jak łatwo jest rzucić palenie bez przykrego okresu złego samopoczucia i frustracji, cały świat zachwyci się moją metodą i zacznie ją stosować.
Myślałem,