Kraina Ognia . Морган Райс
leczenia, Erec wkrótce umrze. Nie obchodziło jej czy do końca życia będzie tarzać się w tym lochu skazana za przestępstwo, którego nie popełniła – chciała jedynie mieć pewność, że Erec wyzdrowieje.
Drzwi celi nagle otworzyły się z trzaskiem. Alistair odwróciła się i ujrzała potężną grupę wchodzących do środka ludzi. W samym środku tej grupy stała Dauphine. Obok niej znajdował się brat Ereca, Strom, oraz jego matka. Za nimi stało kilku królewskich strażników.
Alistair powstała, aby ich powitać, jednak kajdany wbiły jej się w kostki i spowodowały przeszywający ból w łydkach.
– Czy z Ereciem wszystko w porządku? – zapytała zrozpaczona Alistair. – Proszę, powiedzcie mi. Czy on żyje?
– Jak śmiesz pytać, czy żyje – prychnęła Dauphine.
Alistair odwróciła się w stronę matki Ereca, mając nadzieję, że ta się nad nią ulituje.
– Proszę, powiedzcie mi tylko, czy on żyje – błagała, a serce krwawiło jej w piersi.
Jego matka przytaknęła gorzko, patrząc na nią z rozczarowaniem.
– Żyje – powiedziała słabym głosem. – Jednak jest ciężko chory.
– Zaprowadźcie mnie do niego! – nalegała Alistair. – Proszę. Muszę go uzdrowić!
– Zaprowadzić cię do niego? – powtórzyła Dauphine. – Masz śmiałość. Nie zbliżysz się do mojego brata, a tak dokładniej – nigdzie się stąd nie ruszysz. Przyszliśmy tylko spojrzeć na ciebie po raz ostatni przed egzekucją.
Alistair załamała się.
– Przed egzekucją? – zapytała. – Czy na tej wyspie nie ma sądu? Nie ma systemu sprawiedliwości?
– Sprawiedliwości? – powiedziała Dauphine, występując naprzód, cała czerwona ze złości. – Ośmielasz się prosić o sprawiedliwość? Zastaliśmy Cię z zakrwawionym mieczem w ręku, z naszym umierającym bratem w twoich ramionach i ty masz czelność mówić o sprawiedliwości? Sprawiedliwość właśnie się odbywa.
– Ale mówię wam, że to nie ja go zabiłam! – broniła się Alistair.
– No tak, – powiedziała Dauphine, a jej głos zaczął pobrzmiewać ironią – magiczny, tajemniczy mężczyzna wszedł do komnaty i go zabił, a następnie zniknął, włożywszy wcześniej broń w twoje ręce.
– To nie był żaden tajemniczy mężczyzna – nalegała Alistair. – To był Bowyer. Widziałam go na własne oczy. To on zabił Ereca.
Dauphine skrzywiła się.
– Bowyer pokazał nam zwój, który do niego napisałaś. Prosiłaś go o to, aby został twoim mężem. Planowałaś zabić Ereca i poślubić zamiast niego Bowyera. Jesteś chorą kobietą. Czy mój brat i bycie Królową naprawdę ci nie wystarczyły?
Dauphine podała Alistair zwój. Serce podeszło jej do gardła, kiedy przeczytała:
– Ale to nie jest moje pismo! – zaoponowała Alistair. – Ten zwój jest podrobiony!
– Tak, zapewne tak jest – powiedziała Dauphine. – Jestem pewna, że masz przekonujące wyjaśnienie na wszystko.
– Nie napisałam nic takiego! – nalegała Alistair. – Czy ty się w ogóle słyszysz? To nie ma żadnego sensu. Dlaczego miałabym zamordować Ereca? Kocham go całym swoim sercem. Prawie wzięliśmy ślub.
– Ale dzięki Bogu nie wzięliście – powiedziała Dauphine.
– Ty musisz mi uwierzyć! – nie poddawała się Alistair, zwracając się do matki Ereca. – Bowyer próbował zabić Ereca. On chce przejąć królestwo. Mnie nie zależy na byciu Królową. Nigdy mi nie zależało.
– Nic się nie martw, – powiedziała Dauphine – nigdy nią nie będziesz. Tak w zasadzie to już niedługo nie będziesz nawet żyła. Tutaj, na Wyspach Południowych szybko wymierzamy sprawiedliwość. Jutro zostaniesz stracona.
Alistair potrząsnęła głową, zdając sobie sprawę, że nic nie jest w stanie ich przekonać. Westchnęła z ciężkim sercem.
– I po to tu przyszliście? – zapytała cichym głosem. – Aby mi to powiedzieć?
Dauphine zadrwiła w milczeniu, a Alistair wyczuwała w jej spojrzeniu nienawiść.
– Nie – odpowiedziała wreszcie Dauphine, po długim i uciążliwym milczeniu. – Przyszliśmy, aby przeczytać ci to co napisałaś. I aby po raz ostatni spojrzeć ci w twarz, zanim wyślemy cię do piekła. Sprawimy, że będziesz cierpiała, tak jak musiał cierpieć nasz brat.
Nagle Dauphine poczerwieniała, ruszyła do przodu. Wyciągnęła przed siebie ręce i chwyciła Alistair za włosy. Stało się to tak szybko, że Alistair nie miała czasu zareagować. Dauphine wydała gardłowy krzyk i zaczęła drapać Alistair po twarzy. Ta podniosła ręce, aby się bronić, a pozostali ruszyli do przodu, aby odciągnąć Dauphine.
– Puśćcie mnie – wrzeszczała Dauphine. – Chcę zabić ją teraz!
– Sprawiedliwość zostanie wymierzona jutro – powiedział Strom.
– Wyprowadźcie ją stąd – rozkazała matka Ereca.
Strażnicy podeszli i wytargali Dauphine z pomieszczenia – ta kopała i za wszelką cenę starała im się wyrwać. Strom dołączył do nich i wkrótce w lochu pozostała jedynie Alistair i matka Ereca. Kobieta zatrzymała się w drzwiach, powoli odwróciła się i spojrzała w twarz Alistair. Uwięziona dziewczyna szukała w jej twarzy choć odrobiny współczucia i zrozumienia.
– Proszę, musisz mi uwierzyć – powiedziała szczerym tonem Alistair. – Nie obchodzi mnie co sądzą na mój temat inni, ale na twoim zdaniu mi zależy. Byłaś dla mnie miła od chwili, w której mnie poznałaś. Wiesz jak bardzo kocham twojego syna. Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła.
Matka Ereca wnikliwie jej się przyjrzała, a jej oczy napełniły się łzami. Wydawało się, że się waha.
– To właśnie dlatego tutaj zostałaś, prawda? – drążyła Alistair. – To dlatego zwlekałaś z wyjściem. Bo chcesz mi uwierzyć. Bo wiesz, że mówię prawdę.
Po długim milczeniu jego matka wreszcie skinęła głową. Jakby upewniając się w swojej decyzji, poczyniła kilka kroków do przodu. Alistair dostrzegła, że matka Ereca naprawdę jej wierzyła, co mocno ją ucieszyło.
Kobieta podeszła bliżej aby ją objąć, a Alistair odwzajemniła jej uścisk i zapłakała na jej ramieniu. Matka Ereca również płakała, aż wreszcie odstąpiła do tyłu.
– Musisz mnie posłuchać – powiedziała nagle Alistair. – Nie obchodzi mnie co się ze mną stanie, ani co sądzą o mnie inni. Ale jeśli chodzi o Ereca – muszę się do niego dostać. I to teraz. Jest umierający. Jedynie częściowo udało mi się go uzdrowić i muszę dokończyć to co zaczęłam. Jeśli tego nie zrobię, on umrze.
Matka Ereca zmierzyła ją wzrokiem od stóp do głów i wreszcie pojęła, że dziewczyna mówi prawdę.
– Po tym wszystkim, co się stało, – powiedziała – jedyne na czym ci zależy, to mój syn. Teraz widzę, że naprawdę go kochasz i nigdy nie mogłabyś zrobić tego, co ci zarzucają.
– Oczywiście, że nie – powiedziała Alistair. – Zostałam wrobiona przez tego barbarzyńcę, Bowyera.
– Zaprowadzę cię do Ereca – odpowiedziała kobieta. – Możemy przypłacić to życiem, ale przynajmniej będziemy wiedziały, że próbowałyśmy. Za mną.
Matka Ereca rozkuła Alistair i obie szybko umknęły z celi