Na marne. Marta Sapała
skórki, ości, kości).
WRAP podzielił więc domowe marnotrawstwo na trzy części: nieuniknione, do uniknięcia i relatywnie do uniknięcia.
– To przekopywanie się przez worki ze śmieciami jest bardzo czasochłonne i pożera masę pieniędzy – przyznaje Marcus Gover, prezes WRAP. – Dlatego nie możemy robić tego zbyt często. Ostatnio oglądaliśmy zawartość brytyjskich worków na odpadki w 2015 roku, właśnie będziemy to powtarzać.
Marcus Gover ma właśnie prezentację w Kopenhadze podczas zorganizowanego przez duńską królową szczytu World Food Summit. Na jednym ze slajdów pokazuje, jak dużo ziemniaków marnuje się w przemyśle hotelarskim na Wyspach Brytyjskich.
Wśród stu zebranych z pola ziemniaków dwa przepadają już na etapie zbioru – zgniecione przez maszynę.
Dziewięć kolejnych sztuk odpada na maszynie kalibrującej, która segreguje zbiór pod kątem jego przystawalności do standardów urody ustanowionych przez wielkich odbiorców.
Przechowywanie pochłania trzy ofiary. Raz – choroby, dwa – szkodniki, czasem coś się zgniecie. Pakowanie i transport – siedemnaście.
Aż dziewięć kolejnych trafia do kosza, czekając na swoją kolej w hotelowej spiżarni.
Dwadzieścia marnuje się – najczęściej w formie obierek – podczas szykowania dania.
Piętnaście zjeżdża do kosza wprost z talerzy gości.
Ostatecznie tylko dwadzieścia pięć trafia do czyjegoś żołądka. Czyli co czwarty.
– Jak to zbadaliście? – pytam.
Jest przerwa w obradach, podano poczęstunek przygotowany przez lokalną organizację Rub & Stub, która walczy z marnowaniem żywności, robiąc cateringi z tego, co jest skazane na kosz. Serwuje ciasteczka z zeszłorocznych pierniczków bożonarodzeniowych, udekorowane czekoladą po terminie i kwiatami zebranymi na łące pod Kopenhagą.
– To akurat symboliczna historia. Zbadaliśmy to w kilku hotelach – przyznaje Gover. – Naprawdę nie macie żadnych danych? Jestem pewien, że musicie coś mieć. Przecież wszyscy członkowie Unii mają do końca 2030 roku ograniczyć o połowę marnowanie żywności w gospodarstwach domowych i restauracjach8. Jak chcecie to zrobić, skoro nie wiecie, ile wyrzucacie?
Nie odpowiadam od razu, wgryzam się w przeterminowane ciasteczko. Smakuje tak jak to, które wciąż jest w terminie.
W 2015 roku w Katedrze Organizacji i Ekonomiki Konsumpcji warszawskiej SGGW powstaje praca inżynierska. Jej autorka, Monika Barańska, bada czternaście polskich gospodarstw domowych. Ich członkowie przez dwa tygodnie wpisują do dostarczonej przez badaczkę tabelki każdy produkt spożywczy, który decydują się wyrzucić do kosza. Zawieruszoną na dnie plecaka kanapkę, posiniaczone jabłko, plaster obślizgłej szynki, przeterminowany jogurt, ale też obierki po ziemniakach, które zgodnie z metodyką WRAP zalicza się do grupy jadalnych odpadków w zależności od kontekstu. Autorka przelicza ich deklaracje na masę. Bilanse tygodniowych obserwacji w gospodarstwach domowych są różne. Ale po uśrednieniu ich i przeliczeniu na głowę wychodzi dwadzieścia siedem kilogramów rocznie. Trochę więcej niż połowa tego, co przypisuje przeciętnemu Polakowi unijna statystyka. Może dlatego, że metodologia badania jest bardziej zgodna z naturalną logiką domowego gospodarstwa w naszym kraju?
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.