Login. Tomasz Lipko

Login - Tomasz Lipko


Скачать книгу
się, że służby ją pierwszą wezmą pod lupę.

      – Te informacje stanowią jej polisę na życie. Była na tyle bezczelna, że zdeponowała je między innymi w kancelariach notarialnych z jasnymi instrukcjami na wypadek jej śmierci lub zniknięcia. Innymi słowy, zorganizowała dla służb wystrzałowe pole minowe.

      Zrobiło się kompletnie ciemno. Widziałem tylko, jak Igor nerwowo odrzucił niedopałek.

      – Pokaż mi to wszystko.

      Brama do tego mrocznego świata była odległa od nas o jedno długie podanie. Mój wysłużony parafialny laptop spoczywał w samochodowym bagażniku parę metrów obok boiska. Wcześniej wielokrotnie pokonywaliśmy tę odległość, w dziesięć sekund dobiegając do piłki. Poczułem, że teraz to ja uruchamiam Igora najważniejszym podaniem meczu. Chwilę później siedzieliśmy już w moim samochodzie. Było kompletnie ciemno, ale tym razem poświata monitora w jeszcze bardziej demoniczny sposób oświetlała jego twarz. Na początku musiałem go tylko krótko przeszkolić. Jako rasowy pies gończy natychmiast podjął tropy i zaczął w tym węszyć o wiele lepiej niż ja na początku. W zamkniętej kabinie samochodu było słychać tylko nasze przyspieszone oddechy i stukot palców Igora na klawiaturze. Zgodnie z moim wskazaniem zaczął od przejrzenia profili braci Masternaków. Szedł w Systemie po moich śladach, a w jego oczach widziałem coraz większe przerażenie. Potem przeszło w jakiś gorzki grymas. W końcu, po kwadransie tej lektury, otworzył drzwi auta i zwymiotował. Siedział tak chwilę z głową zwieszoną na wysokości fotela. Wreszcie zebrał się w sobie i wysiadł. Odszedł od wozu na parę kroków, ale nie straciłem go z oczu. Wrócił po chwili, a po jego oddechu zorientowałem się, że sięgnął po swoją nieodłączną piersiówkę ze śliwowicą siedemdziesiąt pięć procent. Oficjalnie nosił ją zawsze ze sobą do dezynfekowania ran postrzałowych, ale znacznie częściej dezynfekował nią rany w psychice. Tak było właśnie teraz. Nie odezwał się ani słowem, wziął tylko ode mnie notebooka i dalej scrollował w milczeniu. Oglądał profile nieznanych mi osób, rozwijał różne numery telefonów i adresy mailowe. Jego wyjątkowo grube rysy zastygły w bezruchu. Blizna na twarzy znowu nabierała intensywności, co w połączeniu z nieruchomymi oczami i kędzierzawymi brwiami, z których nie drgnął ani jeden włos, dodawało mu powagi Abrahama Lincolna wykutego w skale.

      Mimo tej kamiennej miny wydawało mi się, że ciągle nie jest w stanie uwierzyć w to, co ma na kolanach w odległości dwudziestu centymetrów od oczu. Jego emocje można było rozpoznać po dynamicznych ruchach palców na klawiaturze. Błyskawicznie zaczął rozwijać kolejne zakładki, o których nawet nie wiedziałem. Dochodziło do mnie, że dopiero w rękach takiego specjalisty to narzędzie staje się naprawdę użyteczne. Coraz bardziej zaciekawiony próbowałem go podpytać, ale uciszył mnie takim ruchem, że już tylko czekałem w milczeniu.

      OD MEISIACA NIEMA ZADNYCH ZGONÓW PONIŻEJ 16 ROKU. MOWILE, ZE NIC NATO NIE POARDZE

      WYSŁANO: 2012.04.22 NIEDZ. 13.40

      DOBRZE WIESZ, ŻE MOŻESZ NATO PORADZIC. WIESZ NAWET WJAKI SPOSÓB

      ODEBRANO: 2012.04.22 NIEDZ. 13.42

      Otrzeźwił go dopiero sygnał padającej baterii w komputerze. Delikatnie zamknął laptop. W samochodzie zrobiło się ciemno. Na zewnątrz chmury odsłaniały właśnie księżyc, który dyskretnie oświetlił boisko przed nami. Igor przez dłuższy czas nieruchomo patrzył przed siebie w milczeniu, jakby zupełnie nie słyszał moich pytań. W końcu poddałem się i siedzieliśmy we dwójkę w ciszy. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek podczas całej naszej znajomości Igor milczał tak długo.

      – Nie wiedziałem, że w naszym mieście dzieją się takie rzeczy. I nie spodziewałem się, że ten System zaszedł tak daleko. Mimo wszystko to duży przypadek, że na to trafiłeś.

      – Co chcesz z tym zrobić?

      – Nikomu o tym nie mów.

      – Wiedziałeś, że coś takiego jak ten piekielny System istnieje? Podejrzewałeś chociaż?

      – W pracy operacyjnej policji informatycy cały czas oferują nam nowe możliwości. Na większość z nich nikt u nas, na komendzie, nie zwraca uwagi, bo przez ostatnie pięćset lat nic się nie sprawdziło tak dobrze jak pała, pistolet i policyjny notes. Od marca tego roku mamy prawo wykorzystywać zapisy rozmów telefonicznych. Teoretycznie za zgodą sądu. Ale czegoś takiego nie widział jeszcze nikt od nas.

      – A o czym wiedziałeś?

      – Czasami korzystamy z podsłuchów telefonicznych i to rzeczywiście jest coraz prostsze. Ale to zaledwie pierwszy krąg wtajemniczenia. Na pewno nie doszedłem tam gdzie ty. Wygląda na to, że wszedłeś do środka tak, jak wchodzą nasi operatorzy. Wyjebałeś drzwi z buta, z gunem na wysokości oczu. Tylko zrobiłeś to bez kasku i kamizelki kuloodpornej. I przede wszystkim bez żadnego wsparcia. Teraz wiesz, że System gromadzi wszystkie twoje grzechy. Dużo ryzykujesz, jeśli chcesz nadal działać sam.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAAAAAAAD/4QAWRXhpZgAATU0AKgAAAAgAAAAAAAD/7AARRHVja3kAAQAEAAAAZAAA/+EDf2h0dHA6Ly9ucy5hZG9iZS5jb20veGFwLzEuMC8APD94cGFja2V0IGJlZ2luPSLvu78iIGlkPSJXNU0wTXBDZWhpSHpyZVN6TlRjemtjOWQiPz4NCjx4OnhtcG1ldGEgeG1sbnM6eD0iYWRvYmU6bnM6bWV0YS8iIHg6eG1wdGs9IkFkb2JlIFhNUCBDb3JlIDUuMC1jMDYxIDY0LjE0MDk0OSwgMjAxMC8xMi8wNy0xMDo1NzowMSAgICAgICAgIj4NCgk8cmRmOlJERiB4bWxuczpyZGY9Imh0dHA6Ly93d3cudzMub3JnLzE5OTkvMDIvMjItcmRmLXN5bnRheC1ucyMiPg0KCQk8cmRmOkRlc2NyaXB0aW9uIHJkZjphYm91dD0iIiB4bWxuczp4bXBNTT0iaHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wL21tLyIgeG1sbnM6c3RSZWY9Imh0dHA6Ly9ucy5hZG9iZS5jb20veGFwLzEuMC9zVHlwZS9SZXNvdXJjZVJlZiMiIHhtbG5zOnhtcD0iaHR0cDovL25zLmFkb2JlLmNvbS94YXAvMS4wLyIgeG1wTU06T3JpZ2luYWxEb2N1bWVudElEPSJ4bXAuZGlkOjk0QkUwOEM1QzhFQUU0MTFBMjdGQzM0OEI1MzUzNDAwIiB4bXBNTTpEb2N1bWVudElEPSJ4bXAuZGlkOkFERTI2MUVBQjEwMDExRTk5NkFEOURGMjJEMzBDMzFDIiB4bXBNTTpJbnN0YW5jZUlEPSJ4bXAuaWlkOkFERTI2MUU5QjEwMDExRTk5NkFEOURGMjJEMzBDMzFDIiB4bXA6Q3JlYXRvclRvb2w9IkFkb2JlIEluRGVzaWduIENTNiAoV2luZG93cykiPg0KCQkJPHhtcE1NOkRlcml2ZWRGcm9tIHN0UmVmOmluc3RhbmNlSUQ9InV1aWQ6MDA5MzQ1NmQtN2RiZi00ZTUxLTliZDUtYmRlYjFmMGM5NTVmIiBzdFJlZjpkb2N1bWVudElEPSJ4bXAuaWQ6OTUzOUFERURFNTkwRTkxMUI0NEJCRDlBMzUwNTc1ODEiLz4NCgkJPC9yZGY6RGVzY3JpcHRpb24+DQoJPC9yZGY6UkRGPg0KPC94OnhtcG1ldGE+DQo8P3hwYWNrZXQgZW5kPSd3Jz8+/9sAQwAEAgMDAwIEAwMDBAQEBAUJBgUFBQULCAgGCQ0LDQ0NCwwMDhAUEQ4PEw8MDBIYEhMVFhcXFw4RGRsZFhoUFhcW/9sAQwEEBAQFBQUKBgYKFg8MDxYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYW/8AAEQgEdgMgAwEiAAIRAQMRAf/EAB8AAAEFAQEBAQEBAAAAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKC//EALUQAAIBAwMCBAMFBQQEAAABfQECAwAEEQUSITFBBhNRYQcicRQygZGhCCNCscEVUtHwJDNicoIJChYXGBkaJSYnKCkqNDU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6g4SFhoeIiYqSk5SVlpeYmZqio6Slpqeoqaqys7S1tre4ubrCw8TFxsfIycrS09TV1tfY2drh4uPk5ebn6Onq8fLz9PX29/j5+v/EAB8BAAMBAQEBAQEBAQEAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKC//EALURAAIBAgQEAwQHBQQEAAECdwABAgMRBAUhMQYSQVEHYXETIjKBCBRCkaGxwQkjM1LwFWJy0QoWJDThJfEXGBkaJicoKSo1Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFlaY2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoKDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uLj5OXm5+jp6vLz9PX29/j5+v/aAAwDAQACEQMRAD8A+/ulFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFABRRRQAUUUUAFFFFAB
Скачать книгу