Starość aksolotla. Jacek Dukaj
mpty-line/>
Spis treści
MECHY 3D
LINKI
Program umożliwiający wydrukowanie figurek Star Troopera na drukarkach 3D
Program umożliwiający wydrukowanie figurek Al-’asr na drukarkach 3D
© Copyright by Jacek Dukaj
© Copyright by Wydawnictwo Literackie, 2019
Wydanie pierwsze
Wydanie e-book: Allegro, 2015
Opieka redakcyjna: ANITA KASPEREK
Redakcja: MICHAŁ CETNAROWSKI
Korekta: KAMIL BOGUSIEWICZ, MARIA WOLAŃCZYK, MAŁGORZATA WÓJCIK, PRACOWNIA 12A
Typografia na okładce i stronach tytułowych: TOMASZ BAGIŃSKI
Ilustracje na okładce i wewnątrz książki: MARCIN PANASIUK/Platige Image
Exlibrisy i emblematy: GRZEGORZ WRÓBLEWSKI, MARCIN KAROLEWSKI, PAWEŁ WALCZAK/Juice
Projekty robotów: ALEX JAEGER
Opracowanie graficzne oraz ilustracje na s. 10, 36, 56, 134, 246: MAREK PAWŁOWSKI
Redaktor techniczny: ROBERT GĘBUŚ
Cytat na s. 5 za: Mikołaj Bierdiajew, Rosyjska idea, przeł. J.C.-S.W. [Cezary Wodziński], wyd. 2. popr., Warszawa 1999, s. 143.
Cytaty na s. 275 za: William Olaf Stapledon, Last and First Men [Ostatni i pierwsi ludzie], Project Gutenberg, s. 253–254 oraz s. 10, [na:] https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5c/Last_and_First_Men.pdf [data dostępu: 18.09.2019], przeł. Jacek Dukaj.
ISBN 978-83-08-07107-6
Wydawnictwo Literackie Sp. z o.o.
ul. Długa 1, 31-147 Kraków
tel. (+48 12) 619 27 70
fax. (+48 12) 430 00 96
bezpłatna linia telefoniczna: 800 42 10 40
e-mail: [email protected] Księgarnia internetowa: www.wydawnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.
Były to czasy takiego upadku kultury filozoficznej, że za poważny argument przeciwko istnieniu duszy uważano fakt, iż podczas sekcji zwłok duszy nie znajdowano. Z większą słusznością można by twierdzić, że gdyby znaleziono duszę, to byłby to argument na rzecz materializmu.
Mikołaj Bierdiajew
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
This ebook was bought on LitRes
W dzień apokalipsy, zanim oberwały się niebiosa, byli całą paczką umówieni na lunch w galerii handlowej, i Grześ przeżył – jeśli przeżył – ponieważ sąsiadce z góry roztelepana pralka rozbiła ściankę łazienki, zalała wyprutą elektrykę i poszły korki w całym pionie.
Od czasów technikum uchodzący za złotą rączkę kamienicy, ugrzązł tam Grześ do czwartej. I potem już wolał pojechać do pracy, mimo dnia wolnego nadrobić zaległości z wczoraj.
W dziale IT, czyli w piwnicach, było najchłodniej. Prezesunio lubił tu zejść po wyjątkowo stresującym dniu i wypić mrożoną kawę ze skronią przytkniętą do zimnej obudowy szafy serwerów.
Grześ wszedł i zsunął na oczy czarne okulary. Prezesunio podźwignął lewą powiekę.
– Nie myśl, że cię nie widzę.
– Ja szefa nie widzę.
Potknął się o wąż kabli.
– Fuck.
– Niczego nie widzisz. Napadli cię kominiarze?
– Ha ha.
– Idź się umyj.
All that lives must die,
passing through steel to eternity.
Rzeczywiście cały był w towocie i innych smarach hydraulicznych. Kiedy wrócił z łazienki, w serwerowni panował już kompletnie inny nastrój: prezes, z podwiniętymi rękawami koszuli, wrzeszczał po angielsku do komórki, Rytka klepała w klawiaturę bocznego terminala w tempie szalonego jazzmana, a Bociek, Józuś i Tatar stali z rozdziawionymi paszczami i gapili się na monitory z otwartymi kanałami newsowymi, polskimi i światowymi.
– Co jest?
– Armagedon, kurwa mać – sapnęła Rytka, nie podnosząc głowy.
Nikt mu nie chciał wyjaśnić, byli jak ogłuszeni. Wszedł na gazeta.pl i przeczytał wyboldowane na czerwono: ZAGŁADA?! FALA NEUTRONOWA W WARSZAWIE O 19.54. Potem gazeta.pl zmieniła się w Error 404.
– Co to właściwie jest „fala neutronowa”?
– Guglnij se, baranie.
Wszyscy guglali. Wikipedia się zawiesiła. Na światowych serwisach znalazł wyjaśnienia dla laików: bomba neutronowa zabija tak zwanymi szybkimi neutronami, nie samą falą uderzeniową; budynki i sprzęty pozostają nietknięte, ginie natomiast materia organiczna – i to na razie wyglądało na najcelniejszą diagnozę katastrofy.
W przypadku neutronowych bomb mowa jednak o niewielkich zasięgach i kilkudziesięciogodzinnym okresie od napromieniowania do zgonu. A tu smażyło ludzi niemal momentalnie, kamery uliczne z azjatyckich metropolii pokazywały tysiące przechodniów skoszonych prawie na miejscu, aleje trupów, nad którymi tylko wiatr porusza reklamami i śmieciami.
Tatar był po fizyce jądrowej, powinien wiedzieć.
– No jak to możliwe?
– Niemożliwe! – jęknęło blade Tatarzysko. – Atmosfera je gasi.
– Nie