Cicha noc. Małgorzata Rogala

Cicha noc - Małgorzata Rogala


Скачать книгу

      Górska wyszła na korytarz i omiotła spojrzeniem ustawione wzdłuż ściany i wyłaniające się z kamiennych donic juki oraz umieszczoną nad nimi, blisko sufitu, kamerę wewnętrznego monitoringu. Przed drzwiami mieszkania ofiary stał umundurowany policjant i bawił się komórką, a kilka metrów dalej, przestępując z nogi na nogę, Chudecki rozmawiał z Sergiuszem Kotem, medykiem sądowym.

      – Cześć. – Górska rozpięła kurtkę. – Niezłe macie tempo. – Pokręciła z podziwem głową.

      – Czego nie można powiedzieć o tobie. – Adam się skrzywił. – Dobrze, że w ogóle przyjechałaś, w przeciwieństwie do prokuratora, który zawiadomił, że „jest zajęty i formalności załatwimy później”.

      – Mówiłam ci, że musiałam wypić kawę, ostatnio ciągle jestem śpiąca. – Agata wcisnęła ręce do kieszeni. – Ale śniadania nie zjadłam, doceń moje poświęcenie. Wiadomo już coś?

      – Niewiele na razie. – Chudy wyjął notatnik. – Ofiara to czterdziestodwuletni Ryszard Urbaniak, kawaler, reżyser reality show pod tytułem Nowe życie, właśnie skończyła się pierwsza edycja tego gniota i facet nagle awansował na celebrytę, który wyskakuje z każdej lodówki. Wszędzie go pokazują, każdy chce z nim gadać.

      – Co ty powiesz? To nie z nim był niedawno wywiad w telewizji? – Potarła skórę między brwiami. – Chyba przedwczoraj… Tak. Odwiozłam Sławka na lotnisko i później siedziałam trochę przed telewizorem i przerzucałam kanały.

      – Pozbyłaś się Tomczyka? – Sergiusz posłał jej uśmiech. – Wreszcie mam czyste pole.

      – Za kilka dni wraca. Jest na szkoleniu w Budapeszcie.

      – W każdym razie moja oferta jest wciąż aktualna – przypomniał. – Małżeństwo w zamian za autopsje bez kolejki, a wspólne wieczorne czytanie medycznych periodyków jako bonus.

      Agata parsknęła śmiechem.

      – Jestem twoją fanką, Kocie. Gdyby nie Tomczyk, który by cię zastrzelił, i twoja Nina, która by mnie otruła… Sam wiesz.

      – Wiem, ale chętnie zaryzykuję – zadeklarował medyk. – A co do otrucia, mamy tam ciekawą sprawę – dodał, pokazując kciukiem otwarte drzwi mieszkania. – I miejsce zbrodni wygląda znajomo. – Jego oczy błysnęły złowieszczym blaskiem.

      – Znajomo?

      – Sama zobacz – zaproponował i wyciągnął rękę. – Panie przodem.

      – No to chodźmy.

      Ryszard Urbaniak leżał skulony, z rękami przyciśniętymi do brzucha, a mięśnie jego twarzy zastygły w grymasie bólu. Agata zlustrowała oblicze mężczyzny i nabrała pewności, że ofiara jest tą samą osobą, która brylowała ostatnio w telewizji. Przeniosła spojrzenie na podłogę i dostrzegła ślady wymiocin.

      – Już to kiedyś widziałam – oznajmiła, zerkając na doktora Kota. – W innym miejscu.

      – No właśnie, jak się nazywał tamten klub?

      – Casablanca. A denat wyglądał identycznie jak ten tutaj. Otrucie?

      Sergiusz zrobił nieodgadnioną minę.

      – Wiele na to wskazuje, droga koleżanko – odparł po długiej chwili. – Ale w kwestii wyrokowania jestem nieustępliwy, jak zwykle: szczegóły po sekcji.

      – Ślady przemocy?

      – Na razie nic takiego nie zauważyłem.

      – Czas zgonu?

      – Siedem, osiem godzin temu. – Lekarz zdjął rękawiczki. – Dam znać po weekendzie.

      – Kiedy?

      – Nie wiem, ale dla ciebie spróbuję przed świętami. – Medyk uśmiechnął się i ruszył w stronę drzwi. – Niech stracę.

      – Sergiusz, zaczekaj! – Górska dwoma krokami pokonała odległość, która dzieliła ją od kolegi. – Wiem, że coś ukrywasz, czuję to, poza tym twoja mina…

      – Wiesz także, że nie lubię zgrywać jasnowidza z amerykańskiego serialu. Muszę potwierdzić swoje przypuszczenia i dopiero wtedy…

      – To nie roślina, prawda?

      – Raczej nie.

      – Co podejrzewasz, jaką truciznę?

      – Trójtlenek arsenu – odparł Kot z szerokim uśmiechem.

      – Arszenik? – Oczy Górskiej zaokrągliły się ze zdumienia. – Jak w dawnych powieściach kryminalnych?

      – Teraz rozumiesz, dlaczego nie każę ci czekać zbyt długo?

      – Umierasz z ciekawości – stwierdziła Agata, kręcąc głową. – Chcesz dorwać się do jego narządów wewnętrznych.

      – Fakt, kręci mnie to niesłychanie, chyba jestem zboczeńcem. – Medyk potarł dłonie. – Wyobrażam sobie, jak zareaguje Nina, gdy jej powiem, z czym mamy do czynienia. Będzie chciała być obecna przy sekcji, bez dwóch zdań.

      – Na czym opierasz swoje przypuszczenia? – zaciekawiła się policjantka.

      – Droga koleżanko, zanim przyjechałaś, ja zdążyłem dobrze wykonać swoją robotę.

      – Musiałam… – zaczęła i urwała.

      – Wiem. – Sergiusz zniżył głos i posłał jej nieustępliwe spojrzenie. – Idź do lekarza i zrób badania, bo nie jestem zadowolony z tego, co tutaj oglądam.

      – Właśnie rozmawiam z lekarzem, a poza tym mam się dobrze.

      – Fakt, wyglądasz nieco lepiej od naszego nieboszczyka, ale niepokoi mnie to, co zeznajesz.

      – Chcesz mnie nastraszyć?

      – Nie, wiem, że poniosę fiasko. Po prostu chcę, żebyś zrobiła badania – powtórzył. – Czysty egoizm, na wypadek, gdybyś jednak wybrała mnie, a nie Tomczyka. – Jego twarz rozjaśnił uśmiech.

      – Wszystko dlatego, że za dużo pracuję, boli mnie głowa i nie mam czasu na sen. – Odwzajemniła uśmiech. – Albo Borys mnie budzi i chce się bawić. Dzięki za troskę, doceniam, ale wróćmy do ofiary i arszeniku. Na jakiej podstawie przypuszczasz, że to…

      Sergiusz westchnął i wzniósł oczy do sufitu na znak dezaprobaty.

      – Między innymi wymioty, spodnie pobrudzone wodnistym stolcem, cierpienie na twarzy i subtelna woń czosnku przy ustach. Oczywiście to ostatnie może wynikać z faktu, że któraś z potraw zawierała tę popularną przyprawę, a biegunka i reszta mają inną przyczynę, dlatego nie chcę wyrokować bez szczegółowych badań. – Medyk pociągnął suwak kurtki. – Po prostu moja cholerna intuicja podpowiada, że to arszenik, więc chcę jak najprędzej zweryfikować swoją hipotezę. W przeszłości miałem z nim dwukrotnie do czynienia. – Podrapał się w ucho. – Zaraz po studiach i dobre kilka lat później. Wyobrażasz sobie, jaki jestem przejęty?

      – Tak.

      – Pomyśl o warunkach, możliwościach zastosowania trucizny, żeby nie zabić więcej niż jednej osoby.

      – Fakt, morderca nie mógł dodać niczego do jedzenia, ponieważ naraziłby życie innych, więc pozostaje szklanka z whisky, wodą, czy co tam pił – powiedziała Agata. – Arszenik jest bezbarwny i bezwonny, a więc idealny dla truciciela.

      – Właśnie.

      – Dobrze rozpuszczalny.

      – Tak.

      – Roztwór mógł być dodany w dwóch czy trzech dawkach. Jeśli jest tak, jak czujesz, morderca zrobił to, gdy goście byli porządnie


Скачать книгу