Pani Kanapka. Bolesław Londyński
n>
Wydane w formacie ePUB przez Imprint Sp. z o.o. – 2010 rok.
PANI KANAPKA
czyli
Burza w Pacanowie
Komedyjka w jednym akcie
OSOBY:
PANI KANAPKA, lat 60
PANI ANIELSKA, lat 30
MARYLKA, jej córka, lat 10
ZOSIA, lat 8
KAROLEK, lat 12
TADZIO, lat 6
FAWOREK, lat 13
Głos z ulicy. Scena przedstawia wnętrze cukierni. W głębi podwyższony stół czy bufet, t. zw. kasa, za którą siedzi pani Kanapka. Przed nią księga rachunkowa, atrament i pióro. Po lewej i prawej dwa słoje z cukierkami, lampa. Na stołach, przykrytych obrusami, z lewej i prawej, talerze i półmiski pełne ciastek, a także flakony z likierem, sokiem i t p. Drzwi na lewo do mieszkania, na prawo do wejścia na ulicę.
Scena I
Pani Kanapka – Faworek.
(staruszka w czepeczku i w okularach, o bardzo sympatycznej i dobrej twarzy, okolonej białemi niobami, siedzi w głębi za księgą rachunkową i woła na lewo)
Faworek!
(chłopiec do posług w cukierni, ubrany w bieli, wchyla głowę przez drzwi z lewej, kończąc jedzenie ciastek)
Jestem!
(mierząc go na stronie z uwagą)
Byłam tego pewna,
(głośno dobierając słów, ażeby go nie urazić)
Faworku, moje kochane dziecko, znowu te ciastka, przecież ci mogą zaszkodzić!
(połykając chciwie po dwa kęsy naraz)
O nie, proszę pani. To mi idzie na zdrowie! Jadłem ciastka wybrakowane, a te są przecież dla uczniów. Tak było w umowie.
(po chwili)
Teraz wsunę tego francuza z kremem.
Znowu?
Kiedy ja to najlepiej lubię.
No to odejdź!
(ze smutkiem)
Niech choć babki śmietankowe ocaleją!
Scena II
Pani Kanapka sama.
(kiwając smutnie głową)
Ciastka wybrakowane są dla ucznia!… To z mej strony była nierozsądna umowa. Ale tak mi żal tego sieroty. Widzę go jeszcze dotąd, jak w zeszłym roku, blady, chudy, zbiedzony, noskiem dotykał szyby mojego sklepu i o mało jej nie rozsadził,
(po chwili wzdychając)
Prawda, żem trochę za słaba dla dzieci. Kocham je, bo własnych nie miałam! Mogłażem im odmówić kredytu?
(przegląda książką)
I jakiż rezultat? Ciastek rozeszły się stosy, ale gotówki brak! I oto teraz wypada robić długi.
Scena III
Pani Kanapka – Marylka.
(idzie ze szkoły, czyściutka, w białym fartuszku z nakrytym koszyczkiem w ręku wesoło)
Dzień dobry, babciu!
(z pozorną surowością)
Dzień dobry panience. Czego panienka sobie życzy?
(zawsze uśmiechnięta)
Przynoszę babci a conto.
(podnosząc się na palcach, podaje jej nowy papierek).
Pół mareczki? Co to jest? To mało!
Ale za to nowiutkie, babuniu! Tyle dostałam od tatusia…
(na str. )
Jaka słodycz… ile dobrych chęci!
(z rezerwą, ale słodziej)
Zapiszę te półmarki na rachunek panienki… wszystko musi mieć swój początek
(odnotowuje w książce)
(Marylka chodzi po sklepie z rękoma w tył i ogląda ciastka na talerzach)
(podnosząc głowę)
Co panienka tam robi?
(Marylka, wskazując placuszki z poziomkami)
(po chwili niewinnie)
Te placuszki z poziomkami muszą być bardzo dobre?
Jeżeli mi przyrzekniesz, że zjesz tylko jeden placuszek…
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.