Świst umarłych. Graham Masterton

Świst umarłych - Graham Masterton


Скачать книгу
sobie bilety przez internet.

      – Gdzie ją zabrali?

      – Do szpitala ogólnego w Wexford. Podobno jest w śpiączce. Ma poważne obrażenia głowy i klatki piersiowej.

      – A co z jej synem?

      – Połamane żebra i wstrząs mózgu, ale poza tym w porządku. Dziewczynka uderzyła o tył siedzenia matki. Choć była w foteliku, pękły kręgi szyjne. Miała zaledwie trzy lata.

      – Okropne. Co będzie przechodzić ta kobieta, kiedy odzyska przytomność i odkryje, że jej córeczka nie żyje? Jeśli, daj Boże, wyjdzie z tej śpiączki. – Katie urwała i spojrzała na Denisa MacCostagáina, a potem znów na Franka Magoriana. – No dobrze, to ta zła wiadomość. A jaka jest ta gorsza?

      – Facet, któremu ścięto głowę na cmentarzu w Kilcully, to rzeczywiście O’Regan. Technicy zdjęli DNA ze szczoteczki do zębów i grzebienia, które trzymał w swojej szafce, poza tym porównali odciski palców.

      – Wydawało się niemal pewne, że to on – rzuciła Katie. – Bo ten flet zatknięty w szyję…

      – Dość oczywiste, że komuś zależało, by nie zeznawał przed komisją – stwierdził Frank Magorian. – Pytanie za milion euro: komu? Nie mieliśmy dotąd okazji zapoznać się dokładnie z wynikami jego śledztwa, ale bez względu na to, kto go zabił, to będzie jak bomba atomowa dla całej naszej instytucji, nie mówiąc już o służbach związanych z więziennictwem. To może oznaczać nawet koniec Garda Síochána w tej formie, jaką znamy.

      – Postaram się jak najszybciej o nakaz przeszukania domu O’Regana – powiedziała Katie. – Musiał mieć dokumentację w komputerze albo trzymać ją gdzieś w formie papierowej. Kto miał go reprezentować przed komisją?

      – Zdaje się, że jego adwokat, ale nie znam nazwiska.

      – Każę detektyw sierżant Ni Nuallán skontaktować się z biurem sędziego McGuigana. Ktoś tam musi wiedzieć. I nie mówcie mi, że ten prawnik mógł jeszcze nie przejrzeć całego materiału dowodowego.

      Frank Magorian wstał i zapiął marynarkę.

      – Podkreślam, że jeśli zyska pani dostęp do tego, co odkrył funkcjonariusz O’Regan, bez względu na to, co to będzie, należy trzymać wszystko w ścisłej tajemnicy. Żadnych przecieków do mediów, szeptania po kątach na Anglesea, nic. Nie chcę, żeby ktokolwiek mógł rzucić okiem na jego ustalenia… poza technikami, którzy będą je ściągać z jego komputera albo kopiować z jakichś dokumentów O’Regana.

      – To może nie być takie proste – zaznaczyła Katie. – Te materiały mogą oznaczać konieczność natychmiastowych aresztowań albo przynajmniej doprowadzenia jakichś osób na komendę w celu oficjalnego przesłuchania. W końcu teraz to coś o wiele poważniejszego niż groźba wielkiego skandalu. To śledztwo w sprawie zabójstwa. Może mieć poważne konsekwencje polityczne, których mogę się tylko domyślać. Jak pan powiedział, to może oznaczać koniec naszej instytucji w obecnej postaci.

      Frank Magorian podszedł i stanął tak blisko Katie, że nie mogła wstać.

      – Jakiekolwiek dowody chciał przedstawić O’Regan, najpierw pokażecie je mnie. Nie ma innej opcji. I nie będziecie nikogo aresztować ani przesłuchiwać, dopóki nie dam wam zielonego światła. Czy to absolutnie jasne?

      – Wydaje mi się, że mam zarówno prawo, jak i obowiązek aresztować każdego, kogo podejrzewałabym o popełnienie ciężkiej zbrodni, bez proszenia pana o zgodę.

      – Nie w tym przypadku, Kathleen, i niech mi pani wierzy, mogę bardzo skomplikować pani życie, jeśli się pani nie podporządkuje. Jedna głowa już poleciała na cmentarzu w Kilcully. Być może będzie ich więcej. Niech pani uważa, żeby nie poleciała i pani główka.

      Po tych słowach wymaszerował z pokoju. Katie i MacCostagáin popatrzyli na siebie zdumieni. W ich oczach malowała się mieszanina skomplikowanych uczuć – uraza, potępienie, ale może i odrobina ksanti też.

      – Miejmy nadzieję, że Frank Magorian nie wie o tym więcej, niż to okazuje – odezwała się Katie.

      – O Matko Przenajświętsza – rzucił komendant, wrócił do biurka i osunął się na swój fotel. – Nie wiem już, kto gorszy, przestępcy czy my.

      * * *

      Niedługo po wpół do dwunastej przyszedł detektyw O’Donovan z detektyw Scanlan. Oboje wyglądali na tak samo zmęczonych jak Katie. Choć Scanlan była o wiele bardziej elegancko ubrana niż zwykle. Miała na sobie gruby robiony na drutach jasnoniebieski sweter i krótką granatową spódniczkę. Blond włosy ściągnęła do tyłu jasnoniebieską spinką.

      Właśnie wrócili z Wexford, gdzie pojechali do szpitala zobaczyć Moirę O’Regan i porozmawiać z lekarzami.

      – Nadal jest w śpiączce – powiedziała Scanlan. – Miała krwiak w mózgu, ale udało się im go odessać. Nie mogą jednak na razie stwierdzić, czy to nie spowodowało jakichś trwałych uszkodzeń neurologicznych.

      – Jak jej synek?

      – Ma na imię Riordan. Kiepściutko, ale jest przytomny, żebra ma zabandażowane. Jeszcze nie wie, że jego siostra nie żyje.

      – Ile on ma lat?

      – Pięć.

      – Matko Boska – jęknęła Katie. – Miejmy nadzieję, że choć jego matka przeżyje.

      – I co teraz? – zapytał O’Donovan.

      – No, już zostało potwierdzone, że zamordowany to rzeczywiście O’Regan. Musimy przeprowadzić dokładne przeszukanie u niego w domu, przekopać wszystko od dołu do góry. Szczególnie zależy nam na jego komputerze, nośnikach pamięci, USB, notesach czy rejestrze połączeń telefonicznych. Ale zwróćcie też uwagę na wszystko nietypowe, co uda się wam znaleźć.

      – Dobra. Podskoczę do sądu rejonowego i załatwię nakaz.

      Nadal rozmawiali, kiedy do drzwi zapukała detektyw sierżant Kyna Ni Nuallán. Weszła i podała Katie kartkę wyrwaną z notesu.

      – Właśnie rozmawiałam przez telefon z sekretarką sędziego. Powiedzieć, że nie była zbyt chętna do pomocy, to mało. Ale adwokat, który miał reprezentować O’Regana przed komisją, nazywa się John Deneen. Ma kancelarię na South Mall, co nie jest wielkim zaskoczeniem.

      – Tak, znam go – wtrąciła Katie. – Poznałam go, kiedy bronił Brendana Daly’ego. Pamiętacie, to ten gość od ustawianych przetargów na zapory w dole rzeki Lee. Cwany drań, jednak Deneen go wybronił. Byłam zdumiona. Postaraj się go docisnąć, Kyna. Na pewno ma kopie dokumentów O’Regana i może przysłałby nam pliki.

      – Zrobię, co w mojej mocy, pani nadkomisarz. Ale pewnie będzie się powoływał na tajemnicę adwokacką.

      – O, dajże spokój. O’Regan zamierzał przedstawić dowody publicznie, więc to się kupy nie trzyma. Poza tym John Deneen to doświadczony prawnik, nie chciałby mieć opinii utrudniającego pracę organom ścigania. Jeśli będzie oponował, powiedz, że wystąpimy o nakaz.

      – Tak jest.

      Weszła Moirin.

      – Przepraszam, że przerywam, ale detektyw Markey mówi, że jest Viona Caffrey. On już czeka na panią w pokoju przesłuchań.

      – Dzięki, Moirin. Patrick, daj znać, jak tylko będziesz miał nakaz rewizji. Padragain, zadzwoń do szpitala do doktor Kelley, dobrze? Spytaj o postępy w sprawie Jimmy’ego Ó Faoláina i funkcjonariusza O’Regana. W przypadku Jimmy’ego Ó Faoláina nie widać wyraźnego motywu, a u O’Regana nasuwa się ich aż zbyt wiele. Naprawdę zależy mi, żeby popchnąć te śledztwa naprzód. Bardzo potrzebny jest nam jakiś


Скачать книгу