Milion małych kawałków. James Frey
się, obejmując i żegnając. Omija mnie, tak samo jego przyjaciel. Obaj wydają się bardzo szczęśliwi i mają szklisty wzrok Nawróconych. Ściskają swoje Medale i swoje Kamienie, zbierają podpisy przyjaciół na okładkach swoich egzemplarzy Wielkiej księgi. Obaj wyglądają na przestraszonych i słabych. Obaj wyglądają, jakby przed czymś uciekali, i obaj wyglądają, jakby się przed czymś kryli. Obaj wyglądają, jak gdyby wiedzieli, że zostaną schwytani. Założę się, że za jakiś miesiąc będą tak rozjebani, że nie będą wiedzieli, gdzie jest przód, a gdzie tył. Daję im w najlepszym wypadku miesiąc. Większość mężczyzn idzie do Pokoi i zaczyna szykować się do kolacji. Idę do Pokoju, żeby szykować się do wyjścia. Zdejmuję koszulę Warrena i wkładam swój T-shirt i piszę do Warrena kartkę z podziękowaniem i wkładam ją do przedniej kieszeni koszuli i idę do jego części i składam koszulę i kładę mu ją na łóżku. Wracam do swojej części i piszę kolejną notkę z imieniem Hanka i adresem Kliniki, na której piszę Proszę Zwrócić Tę Kurtkę i dziękuję Hankowi za jego dobroć i przyjaźń. Wkładam notkę do przedniej kieszeni kurtki, którą mi pożyczył, tak że znajdą ją, kiedy znajdą mnie, i wkładam kurtkę i rozglądam się, szukając jeszcze czegoś mojego, ale nic nie ma. Szukam w szufladach, na łóżku, pod łóżkiem, pod kołdrą, w szafce na leki, pod prysznicem. Nic nie ma. Nic nie mam.
Idę do Stołówki i staję w kolejce i biorę tacę i biorę głęboki oddech i zapach jedzenia zalewa mi ciało i jestem głodny, głodny, głodny i chcę jeść i chcę dużo jeść. Dziś podają klopsy i purée ziemniaczane i sos i brukselkę i jabłecznik. To posiłek, jaki lubię i jaki nadaje się na przypuszczalnie ostatni prawdziwy posiłek mojego życia. Biorę tyle, ile kobieta za ladą zgadza się mi nałożyć, i biorę sztućce i serwetki i znajduję pusty stolik i siadam i rozkładam serwetki na kolanach i biorę głęboki oddech. To będzie przypuszczalnie ostatni prawdziwy posiłek mojego życia.
Klops jest dobry i wilgotny i soczysty i ziemniaki to prawdziwe ziemniaki i sos jest ciepły i gęsty i ma silny posmak wołowiny. Jem powoli, delektując się każdym kęsem, pozwalając każdemu kęsowi być w ustach, aż się rozpuści. Kiedy byłem Dzieckiem, Matka robiła klopsy dla mojego Brata i dla mnie, gotowała dokładnie taki posiłek mniej więcej raz na tydzień. Jedzenie go teraz w charakterze swojego ostatniego posiłku przypomina mi o tych kolacjach i o wielu innych rzeczach. Ojciec pracował albo był w podróży służbowej, Brat i ja byliśmy w Szkole albo biegaliśmy po okolicy, w której wtedy akurat mieszkaliśmy. Codziennie o wpół do siódmej jedliśmy z Matką kolację. Gotowała wspaniałe kolacje i uwielbiała rytuał siadania i wspólnego jedzenia. Po kolacji oglądaliśmy telewizję albo graliśmy w gry albo Matka nam czytała. Kiedy Ojciec wracał do domu, spędzaliśmy czas razem, a potem ja i Brat musieliśmy iść do łóżka. Byliśmy Rodziną, szczęśliwą Rodziną, i tak było, aż przestałem się pojawiać. Dobrze by było mieć tutaj teraz ze sobą Rodzinę. Dobrze by było, pomimo rozpadu naszej więzi w ostatnich latach, zjeść z nimi ostatnią kolację. Chociaż rozmowa raczej by się nie kleiła, dobrze byłoby spojrzeć każdemu z nich w oczy i się z nimi pożegnać. Mimo że rozmowa raczej by się nie kleiła, dobrze byłoby potrzymać każdego za rękę, przeprosić ich, powiedzieć, że nie ponoszą winy za to, kim jestem. Chociaż rozmowa raczej by się nie kleiła, chciałbym powiedzieć im, żeby o mnie zapomnieli.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.