Genialny rabuś w potrzasku. Daniel Bachrach
szanowny kolego. Rzeczywiście udało mu się dokonać kradzieży i o ile nie zdołamy go ująć, to cała moja długoletnia kariera weźmie w łeb i zmuszony będę podać się do dymisji.
– Niech się pan nadinspektor uspokoi. Uczynimy wszystko, co będzie w naszej mocy, by schwytać sprawcę.
Przyznaję szczerze, że oczekuję z niecierpliwością, by zmierzyć się z zuchwałym przeciwnikiem. Ale cóż było dalej?
– Chociaż złoczyńca zapowiedział swoją wizytę w pałacu w środę, obawiałem się podstępu z jego strony i już dzień przedtem, we wtorek, posłałem do pałacu milionera czterech najwytrawniejszych moich ludzi. Mieli rozkaz nie opuszczać swojego posterunku, dopóki nie poślę im zastępców, przy czym mieli zwracać uwagę na każdą osobę odwiedzającą pałac. Całą tę sprawę trzymałem w tajemnicy i nawet moi agenci nie wiedzieli o co chodzi i że planowana jest kradzież brylantów.
Wtorek minął jednak spokojnie.
W środę miał się odbyć ów zapowiedziany bal. Przypuszczałem, że złoczyńca będzie usiłował wtargnąć do pałacu jako gość, postanowiłem więc w towarzystwie jeszcze dwóch kolegów udać się tam osobiście.
Muszę panom zaznaczyć, że tego samego dnia bawił w Paryżu wielki wezyr turecki i miałem polecenie pilnowania, by nie dokonano nań zamachu.
Nadszedł wreszcie wieczór balowy i ubrany we frak siedziałem w moim gabinecie, kończąc pilną robotę biurową, gdy nagle rozległ się dzwonek telefoniczny. Ktoś mówił cudzoziemskim akcentem. Nieznajomy oświadczył mi, że przygotowuje się zamach na wielkiego wezyra w czasie jego odjazdu z Paryża i prosił, bym przyjechał do wyznaczonej przez niego kawiarni, gdzie udzieli mi wszystkich szczegółów tyczących się zamierzonego zamachu, oczywiście za pewnym wynagrodzeniem.
Wiadomość ta tak mnie przeraziła, że zapomniałem na razie o balu w pałacu i bezzwłocznie udałem się na wyznaczone mi przez nieznajomego miejsce spotkania. W kawiarni przesiedziałem przeszło pół godziny, lecz nikt się nie zgłosił. Nagle przypomniałem sobie o zapowiedzianej na środę w nocy kradzieży. Domyśliłem się, że ów tajemniczy telefon ma związek z planowanym rabunkiem.
Jak szalony zerwałem się z miejsca. Wskoczyłem do pierwszej z brzegu taksówki i poleciłem szoferowi jak najprędzej zawieźć się do pałacu milionera. Niepostrzeżony, bocznym wejściem, wślizgnąłem się do skarbca. Tu oczekiwała mnie hiobowa wieść.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.