Moralność pani Dulskiej. Gabriela Zapolska

Moralność pani Dulskiej - Gabriela Zapolska


Скачать книгу
pani… ja mieszkania pani koniecznie potrzebuję dla krewnych.

      LOKATORKA

      Wolałabym pozostać. Trudno będzie znaleźć w zimie.

      DULSKA

      Ach, to niemożliwe. Powtarzam pani, niemożliwe.

      LOKATORKA

      Przecież przy dobrej woli. Wiem, że pani kazała kartę na mieszkanie wywiesić, a więc krewni pani się nie sprowadzają.

      DULSKA

      sznurując usta

      Ach! niech pani nie zmusza mnie do sprawienia jej przykrości.

      LOKATORKA

      Czy pani ma mi co do zarzucenia?

      DULSKA

      z wybuchem

      A! proszę pani, to już przechodzi granice! A skandal, który pani przez swe otrucie wywołała!

      LOKATORKA

      A więc o to chodzi?

      DULSKA

      A o cóż innego? Płacili mi państwo czynsz – dzieci i psów nie mieli, ostatecznie tyle co o te ranne trzepanie dywanów się rozchodziło. I mogliby państwo mieszkać nadal, aż tu… skoro o tym pomyślę, pąsy na mnie biją. Pogotowie ratunkowe przed moją kamienicą!!! Pogotowie! jak przed szynkiem, gdzie się pobiją.

      LOKATORKA

      Ależ, proszę pani, wypadek może się zdarzyć wszędzie.

      DULSKA

      W porządnej kamienicy wypadki się nie trafiają. Czy pani widziała kiedy przed hrabską kamienicą Pogotowie? Nie! A potem ta publika w gazetach! Trzy razy wymienione nazwisko Dulskiej – nazwisko moich córek przy takim skandalu…

      LOKATORKA

      Ależ, proszę pani – chyba pani zna przyczyny i…

      DULSKA

      Wielka afera, że pani mąż, no i ta dziewczyna… to swoja rzecz…

      LOKATORKA

      Ależ to była moja sługa. To szkaradztwo. Ja tego znieść nie mogłam. Skoro się przekonałam…

      DULSKA

      Zażyła pani zapałek… taka trywialna trucizna… Ludzie się śmieli. I jeszcze jak się to skończyło. Cała komedia – gdyby pani była umarła – no…

      LOKATORKA

      Sama żałuję.

      DULSKA

      Nie mówię dlatego – tylko że to niby śmierć, to zawsze coś niby… ale tak… no… powiadam pani, śmieli się. Kiedyś jadę tramwajem – przejeżdżamy koło mej kamienicy, bo przystanek trochę dalej – a jacyś dwaj panowie pokazują na mój dom i mówią – patrz! to ten dom, co się ta zazdrosna żona truła… I zaczęli się śmiać. Myślałam, że tam na miejscu zostanę w tym tramwaju.

      LOKATORKA

      pokornie

      Ja panią bardzo przepraszam za te nieprzyjemności.

      DULSKA

      E! moja pani – publika została publiką.

      LOKATORKA

      Ja bardzo to przechorowałam. Zresztą ja nie wiedziałam co robię. Ja byłam wtedy jak szalona…

      płacze cicho

      DULSKA

      Pewnie, moja pani. Każdy samobójca musi być szalony i stracić poczucie moralności i wiary w obecność Boga. To, to jest tchórzostwo. Tak jest – tchórzostwo. A potem zagłada własnej duszy. Dobrze, że samobójców chowają osobno. Niech się nie pchają między porządnych ludzi. Zabijać się!… I dla kogo? Dla mężczyzny. A żaden mężczyzna, moja pani, nie jest wart, aby przez niego iść na potępienie wieczne.

      LOKATORKA

      Proszę pani, to nie chodziło o mężczyznę, ale o męża.

      DULSKA

      E!

      LOKATORKA

      Nie mogłam ścierpieć tego pod moim dachem.

      DULSKA

      Lepiej pod swoim, niż pod cudzym. Mniejsza publika. Nikt nie wie.

      LOKATORKA

      Ale ja wiem.

      DULSKA

      Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie, to ani moralne, ani uczciwe. Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu. Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie. Ta już to jest tak i żadne nic nie pomoże.

      LOKATORKA

      Gdyby jednak pan Dulski zapomniał się ze sługą…

      DULSKA

      Felicjan? – to niemożliwe. Pani go nie zna. A potem6… to już pani rzecz. Ja muszę strzec siebie i swoich od publiki. Pani może znów taką bezbożność popełnić, bo to podobno taki szał to wraca. Więc…

      LOKATORKA

      wstając

      Rozumiem. Wyprowadzę się. Chciałam pani jednak powiedzieć, że kazać mi teraz szukać mieszkania, to ani dobre, ani uczciwe… Jestem taka osłabiona.

      DULSKA

      obrażona wstaje

      Uczciwości mnie pani nie nauczy! Ja wiem co uczciwość. Pochodzę z zacnej, zasiedziałej rodziny i ja publiki nie wywołuję.

      LOKATORKA

      hamując się

      Nie wątpię. Jednak może się pani nie obawiać. Drugi raz truć się nie będę. Na to trzeba wiele odwagi, pomimo tego, że pani to nazywa tchórzostwem… A potem trzeba wiele cierpieć. Na to już nie mam sił i… już bym tak nie potrafiła cierpieć raz jeszcze. Zresztą – rozstaję się z mężem, więc to najlepsza gwarancja, że już zazdrosna nie będę…

      uśmiecha się smutnie

      DULSKA

      Rozstaje się pani z mężem? Bardzo pani źle robi. To nowa publika i nikt pani racji nie przyzna. Nawet z tej przyczyny nie mogłabym pani dłużej wynajmować mieszkania w mej kamienicy. Kobiety samotne to nie tego… to… no, pani rozumie.

      LOKATORKA

      ironicznie

      Tak, rozumiem. Jednak ta pani z pierwszego piętra, która po nocach wraca…

      DULSKA

      z godnością

      To jest osoba żyjąca z własnych funduszów i zachowująca się nadzwyczaj skromnie. Ta mi jeszcze Pogotowia przed dom nie sprowadziła.

      LOKATORKA

      ironicznie

      Tylko gumy i automobile.

      DULSKA

      Stają zawsze kilka kamienic dalej. A potem zdaje się, iż ja nie mam obowiązku zdawać sprawy z mego postępowania przed panią.

      LOKATORKA

      Zapewne,


Скачать книгу

<p>6</p>

a potem – używane jest tu stale w znaczeniu: a poza tym, a ponadto. [przypis edytorski]