Ze skarbnicy midraszy. nieznany Autor
że musiał pozostać w tym kraju na długo.
Tymczasem ojciec zaniemógł i wkrótce umarł. Majątek pozostał w rękach jednego ze sług, który pełnił funkcję skarbnika. Ten poczuł się panem i zaczął się znęcać nad pozostałą służbą. Sytuacja stała się dla służących nie do zniesienia. I pewnego dnia wszyscy opuścili dom. Nielojalny zaś sługa zaczął za pieniądze zmarłego prowadzić hulaszczy tryb życia. Pił, jadł i popuszczał pasa. Uważał się za spadkobiercę zmarłego bogacza. Mógł tak postępować, bo nikt mu w tym nie przeszkadzał.
Minęło sporo czasu i oto pewnego dnia syn zmarłego bogacza powrócił do kraju. W drodze do domu dowiedział się o śmierci ojca. I kiedy przestąpił progi własnego domu, został przez sługę po prostu wypędzony. Na widok syna zmarłego bezczelnie zapytał:
– Czego właściwie, zuchwalcze, szukasz w moim domu?
Co miał w tym wypadku uczynić młodzieniec? Złapał kij i zaczął nim okładać zdradzieckiego sługę. Bił go i krzyczał:
– Przywłaszczyłeś sobie mój i ojca majątek. Za nasze pieniądze hulasz!
Wywiązała się ostra bójka, po której syn zmarłego udał się ze skargą na sługę do króla Dawida. Stanąwszy przed obliczem króla, tak powiedział:
– Oby nasz król miał wieczny żywot. Niewdzięczny sługa po śmierci mego ojca, podczas mojej nieobecności, przywłaszczył sobie nasz majątek. Twierdzi teraz, że nie ja jestem synem zmarłego, ale on.
– Masz świadków? – zapytał król Dawid.
– Nie mam – odpowiedział młodzieniec.
Następnie król polecił zawołać sługę. Kiedy ten się stawił zadał mu to samo pytanie:
– Masz świadków?
I kiedy ten również zaprzeczył, król oświadczył mu:
– Możesz iść do domu. Nie musisz niczego zwracać.
Osierocony młodzieniec, usłyszawszy werdykt króla, zaczął głośno płakać i protestować. Król Dawid rozzłościł się i zawołał:
– Jeśli dalej będziesz sprzeciwiać się memu wyrokowi, to ukarzę cię. Gdybyś miał świadków, sprawa potoczyłaby się po twojej linii, ale skoro takowych nie masz, nic na to nie poradzę.
Rozprawa była publiczna i oprócz wielu zgromadzonych tu na sali Żydów był również syn króla Salomon495, który zawołał młodzieńca na bok i poradził mu:
– Krzycz i protestuj dalej, a kiedy król Dawid uniesie się gniewem, powiedz mu tak: „Panie mój i królu! Jeśli sam nie chcesz rozsądzić mojej sprawy, to powierz ją swemu synowi Salomonowi”.
Król Dawid przystał na to. Sprawę przejął Salomon i zadał młodzieńcowi pytanie:
– Czy wiesz, gdzie jest grób twego ojca?
– Nie wiem – odpowiedział zapytany.
Salomon polecił wtedy zawezwać sługę, któremu zadał to samo pytanie:
– Czy wiesz, gdzie jest grób twego ojca?
– Tak – padła odpowiedź.
– W takim razie idź na grób twego ojca i przynieś mi kość z jego szkieletu.
Sługa natychmiast udał się na cmentarz, rozkopał grób, odciął kość ze szkieletu zmarłego i przyniósł ją na salę sądową.
Wtedy Salomon zwrócił się do obu po waśnionych stron:
– Niech każdy z was wpuści do osobnego naczynia trochę krwi z własnej żyły.
A kiedy obaj uczynili to, powiedział najpierw do sługi:
– Zanurz kość zmarłego we krwi, która jest w twoim naczyniu.
Sługa to uczynił. Po wyjęciu jej okazało się, że nie zabarwiła się na czerwono.
To samo polecenie otrzymał prawdziwy syn zmarłego. Kiedy wyjął z naczynia zanurzoną kość, okazało się, że przybrała czerwony kolor.
Salomon wziął zabarwioną kość, pokazał ją wszystkim obecnym na sali i oświadczył:
– Ta krew pochodzi z tej kości i dlatego ją wchłonęła. Synem i spadkobiercą majątku jest ten oto młodzieniec.
Młody człowiek przejął majątek ojca, a sługa musiał jeszcze długo mu służyć.
Co przeznaczone, to nieuniknione
Król Salomon496 miał córkę o niezwykłej urodzie. W całym kraju nie było piękniejszej od niej dziewczyny. Pewnego razu, czytając z gwiazd, dowiedział się, że przyszłym mężem jego córki zostanie bardzo biedny młodzieniec. Co robić? Salomon nie miał najmniejszej chęci wydać córki za jakiegoś biednego obszarpańca. Po dłuższym namyśle polecił swoim budowlanym wznieść na bezludnej wyspie zamek z wieżą. Kiedy zamek został zbudowany, wyprawił tam córkę wraz z siedemdziesięcioma strażnikami, którzy mieli pilnować dostępu do wyspy. Córkę umieścił w pokoju na wieży pod samym dachem. Strażnicy zaś rozmieszczeni zostali na dole, gdzie na zmianę pełnili wartę. Wyposażył też zamek w niezbędną żywność i inne środki potrzebne do życia.
W jakiś czas po tym wydarzeniu pewien bardzo biedny młody człowiek, głodny i zmęczony drogą, zapragnął odpocząć. Była chłodna noc i zaczął szukać jakiegoś miejsca, aby schronić się przed zimnem. Nagle zobaczył na polu martwego wołu. Leżał widocznie od dłuższego czasu, bo drapieżne ptaki zdążyły już wyżreć z niego całe prawie ciało. Nie namyślając się długo, młodzieniec wpakował się do wyjedzonego wnętrza wołu i zapadł w sen.
Tymczasem orzeł zwabiony leżącą w polu padliną pochwycił ją swoimi pazurami i poszybował aż na dach wieży zamkowej, gdzie złożył padlinę, wyżarł z niej resztę mięsa i odleciał.
Zaczęło dnieć i młodzieniec obudził się. Wyszedł z wnętrza wołu i zobaczył, że jest na dachu zamku, a na dole ze wszystkich stron otaczają go wody morza. W tym samym czasie obudziła się córka Salomona i jak zwykle weszła na dach wieży, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Z pokoju mogła wyjść tylko na dach, gdyż pozostałe drzwi Salomon kazał zamurować.
Zobaczywszy młodzieńca, najpierw się przeraziła, ale szybko się opanowała i zapytała:
– Kim jesteś? W jaki sposób dostałeś się na dach?
– Jestem Żydem, pochodzę z miasta Akko497. Przyniósł mnie tu duży ptak.
Córka króla zaprowadziła go do swego pokoju, umyła, ubrała w piękne szaty i nakarmiła. Umyty i pięknie ubrany okazał się młodzieńcem niezwykle przystojnym. Piękniejszego młodzieńca w całym chyba Izraelu nie uświadczyłbyś. Nic dziwnego, że córka króla zapałała do niego miłością. Zaimponował jej również swoją wiedzą i oratorskim talentem. Długo się nie zastanawiając zaproponowała mu małżeństwo. Trzeba nadmienić, że i ona przypadła do gustu ubogiemu młodzieńcowi. Uniesiony radością, wypisał krwią z palca intercyzę ślubną, po czym wygłosił uroczyście werset wymawiany przy zawieraniu małżeństwa. Przywołał na świadków archaniołów Michała498 i Gabriela499.
I oto pewnego dnia strażnicy powołani do pilnowania córki króla zauważyli, że jest w ciąży. Zagadnięta nie zaprzeczyła, ale pokazać męża nie chciała.
Strażnicy wpadli w popłoch. Zawiadomić króla czy nie zawiadomić. Wreszcie postanowili zawiadomić. Król natychmiast wsiadł na statek i przybył na wyspę. Córka opowiedziała mu, jak to
495
496
497
498
499