Gargantua i Pantagruel. Rabelais François

Gargantua i Pantagruel - Rabelais François


Скачать книгу
je suszyć. Hej tam, białego, lej no, lej do dna, do kroćset diabłów, nuże, po brzegi, pełno. Język mnie piecze. – Trąćmy się, panie landsman: w twoje, miły towarzyszu, hoc, hoc. – La, la, la, to się nazywa gładko spuścić. O lacrima Christi81 to mi winko, sam smak. – O jakież gładkie winko, szczery aksamit! – Dajcież i tu aksamitu! Hej, chłopcy! To mi gra: gąsior w puli, ty dajesz, ja na ręku! Ex hoc in hoc. Moja lewa. Nie ma cygaństwa, każdy widział. Łyk łyku, po krzyku. – O pijaki! O biedne spragnione! Hej, paziu, sam tu, lej pełno, czerwonego. Kardynalsko. Natura abhorret vacuum82. Mucha by się nie upiła. – Hoc, hoc, nie masz w świecie ino wino. W kółko, w kółko, pić to ziółko.

      Rozdział szósty. Jako Gargantua przyszedł na świat w sposób bardzo osobliwy

      Gdy owi tak sobie przepijali i gwarzyli po trosze, Gargamela poczęła doznawać niejakich dolegliwości w żywocie. Zaczem Tęgospust uniósł się z lekka na trawie i jął pocieszać ją poczciwie, mniemając iż to się poczynają boleści i powiadając, iż za chłodno jej tam jest na murawie i że niebawem pozbędzie się brzemienia; dlatego też trzeba się jej uzbroić w odwagę; ból wprawdzie jest nieco dotkliwy, ale za to nie będzie trwał długo, radość zaś, jaka stąd urośnie, pocieszy ją po całej mitrędze, tak iż nawet pamięci nie zachowa.

      – Wraz tego dowiodę – rzecze – oto nasz Zbawiciel powiada w EwangeliiJoannis83, XVI: „Niewiasta, która jest w godzinie rodzenia, czuje żałość; wszelako gdy już porodziła, żadnej pamięci nie chowa swego cierpienia”.

      – Ha – rzekła – dobrze mówisz i wiele radsza słucham takowych rzeczeń Ewangelii i wiele lepiej mi to płuży84, niż gdybym słuchała żywota świętej Małgorzaty85 albo innych jakich kleszych baśni.

      – Odwagi, moje jagniątko – rzekł – załatw się prędko z tym, a wnet postaramy się o nowe.

      – Ha – odparła – jak wam się lekko o tym mówi, wam, mężczyznom! Dobrze więc, na Boga, przemogę się, skoro taka wasza wola. Ale dałby Bóg, byś go był sobie obciął!

      – Co takiego? – spytał Tęgospust.

      – Ha! – rzekła. – Udawaj niewiniątko: już ty mnie dobrze rozumiesz.

      – Maluśkiego? – rzekł. – Tam do kroćset! Jeśli taka twoja wola, każże tu przynieść noża.

      – Ach – rzekła – niechże Bóg broni; ja tego nie mówiłam z serca, nie zważaj na babskie gadanie. Ale jeśli Bóg mi nie pomoże, ciężki dzień będę miała dzisiaj, a wszystko przez twego figlarza!

      – Odwagi, odwagi – rzekł – nie zaprzątaj sobie głowy resztą i daj jeno pracować tym czterem wołom od przodka86. Ja idę tymczasem pociągnąć jeszcze jaki kusztyczek. Gdyby ci się tymczasem przygodziło87 co złego, będę tu w pobliżu: klaśnij jeno, a już jestem przy tobie.

      W niedługi czas potem zaczęła stękać, lamentować a krzyczeć. Wraz zbiegły się gromadą ze wszystkich stron położne niewiasty. Zaczem macając ją od spodku, trafiły na jakieś bebechy dosyć omierzłego smaku i mniemały, iż to było dziecko; wszelako to był stolec, który się jej wypsnął pod siebie z przyczyny pofolgowania jelita prostego, które nazywacie kiszką stolcową: jak to bowiem oznajmiliśmy wyżej, zjadła była nadmierną ilość flaków.

      Widząc to jedna szpetna starucha będąca przy niej, zażywająca sławy bardzo kutej lekarki, zawiązała jej przepaskę tak ciasną, od której wszystkie bebechy tak były zduszone a ścieśnione, iż ledwie z trudem zębami zdołalibyście je rozluźnić, co jest rzecz straszna do pomyślenia: jak niegdyś diabeł w czasie mszy św. Marcina, spisując gawędy dwóch kumoszek, zębami musiał rozciągać swój pergamin88.

      Od tej dolegliwości rozluźniły się ku górze kosmki maciczne, między którymi przemknęło się dziecko i dostało się do żyły zwanej czczą; stamtąd, przeciskając się przez przeponę aż powyżej łopatek, gdzie ta żyła dzieli się na dwoje, obróciło się na lewo i wyszło lewym uchem89. Skoro tylko się urodziło, nie krzyczało jak inne dzieci: „Au, au, au”, ale donośnym głosem zakrzyknęło: „Pić, pić, pić!”, jakoby zachęcając wszystkich wkoło do picia, tak iż posłyszano je w całej okolicy.

      Podejrzewam was, iż pewno nie dajecie wiary owemu szczególnemu sposobowi urodzenia. Jeżeli nie wierzycie, gwiżdżę na to, ale człowiek stateczny, człowiek roztropny, zawsze wierzy temu, co mu powiadają i co widzi napisane. Nie powiadaż Salomon, Proverbiorum XIV: „Innocens credit omni verbo90” etc.? A św. Paweł, prim. Corinth. XIII: Charitas omnia credit? Czemuż byście nie mieli wierzyć? Dlatego, powiadacie, iż nie ma w tym żadnego podobieństwa do prawdy. Powiadam wam, iż dla tej właśnie przyczyny powinni byście wierzyć, wedle zasad doskonałej wiary. Sorboniści91 bowiem powiadają, iż wiara jest to argument rzeczy niepodobnych do prawdy.

      Jestże w tym co przeciw naszym prawom, naszej wierze, przeciw rozumowi, przeciw Pismu św.? Co do mnie, nie znajduję w księgach św. nic, co by świadczyło przeciw temu. Wżdy92, jeśli taka była wola Boga, żali93 powiecie, iż nie mógł był tego dokonać? Ha, przez litość, nie dopuszczajcież do swego mózgu takich bredni: powiadam wam, iż nie masz Bogu nic niepodobnego. I gdyby mu się tak spodobało, niewiasty rodziłyby odtąd dzieci przez ucho94.

      Zali Bachus nie począł się z uda Jowiszowego?

      Zali Waligóra nie urodził się z pięty swojej matki?

      Łapimuszka z pantofla swej żywicielki?

      Minerwa nie urodziłaż się przez ucho z mózgownicy Jowisza?

      Adonis z kory drzewa mirtowego?

      Kastor i Polluks ze skorupy jajka zniesionego i wysiedzianego przez Ledę?

      Ale więcej jeszcze zdumiałoby was i zaskoczyło, gdybym wam tu przytoczył cały rozdział z Pliniusza, w którym rozprawia o narodzinach szczególnych a przeciwnych naturze. Czytajcie siódmą księgę jego Historii naturalnej, rozdz. III i nie zawracajcie mi już głowy.

      Rozdział siódmy. Jakim sposobem Gargantua otrzymał imię i jak zwąchał się z winkiem

      Poczciwina Tęgospust, pijąc i zabawiając się z innymi, usłyszał straszliwy krzyk, jaki syn jego wydał wychodząc na światło dzienne, kiedy to zaczął ryczeć swoje: „pić, pić, pić!”. Zaczem ozwał się:

      – Ależ gałgan tchu ma95!

      Co słysząc obecni orzekli, iż sprawiedliwie powinien mieć za imię Gargantua, skoro takie było pierwsze ojcowskie słowo przy jego urodzeniu; w czym szli za wzorem i przykładem starożytnych Hebrajczyków. I ojciec, i matka chętnie przychylili się do tego zdania. Aby zaś uspokoić dziecię, dano mu się napić po same dziurki w nosie, po czym zaniesiono je do zakrystii i ochrzczono, jako jest obyczaj u dobrych chrześcijan.

      Potem wyznaczono dlań siedemnaście tysięcy dziewięćset i trzynaście krów potelskich i bremondzkich96, aby mu dostarczały codziennego pożywienia: nie sposób bowiem było znaleźć dlań mamkę, która by go mogła zaspokoić, zważywszy niezmierną


Скачать книгу

<p>81</p>

lacrima Christi (łac.) – dosł. łza Chrystusa; także: nazwa wina z winorośli hodowanych u podnóża Wezuwiusza. [przypis edytorski]

<p>82</p>

natura abhorret vacuum (łac.) – Natura nie znosi próżni; aksjomat dawnej fizyki. [przypis tłumacza]

<p>83</p>

Joannis (łac.) – Jan. [przypis edytorski]

<p>84</p>

płużyć (daw.) – sprzyjać, dobrze czynić, pracować dla dobra czegoś a. kogoś. [przypis edytorski]

<p>85</p>

gdybym słuchała żywota świętej Małgorzaty – Żywot Św. Małgorzaty odczytywano niewiastom w bólach rodzenia, aby ułatwić poród. [przypis tłumacza]

<p>86</p>

nie zaprzątaj sobie głowy resztą i daj jeno pracować tym czterem wołom od przodka – Przysłowie poiteweńskie. [przypis tłumacza]

<p>87</p>

przygodzić się (daw.) – przytrafić się. [przypis edytorski]

<p>88</p>

diabeł w czasie mszy św. Marcina (…) zębami musiał rozciągać swój pergamin – Wedle legendy dwie stare baby gadały z sobą bez przerwy, podczas gdy św. Marcin odprawiał mszę. Diabeł, który stał za nimi i spisywał ich rozmowę, nie znalazł w końcu miejsca na swoim pergaminie i musiał go zębami rozciągać, przy czym potknął się i potłukł o filar kościelny. [przypis tłumacza]

<p>89</p>

rozluźniły się ku górze kosmki maciczne (…) wyszło lewym uchem – Zuchwałe drwiny z współczesnych teologów, którzy wykładali dosłownie przenośnię, iż Matka Boska poczęła przez ucho. Stara pieśń kościelna brzmi: Gaude, virgo, mater Christi. Quae per aurem concepisti. [przypis tłumacza]

<p>90</p>

innocens credit omni verbo (łac.) – niewinny wierzy każdemu słowu. [przypis edytorski]

<p>91</p>

sorboniściSorbona, starożytny uniwersytet paryski, mający imię od Roberta de la Sorbonne, spowiednika Ludwika Świętego. Za czasu Rabelais'go Sorbona była warowną twierdzą średniowiecznej teologii i filozofii scholastycznej i prowadziła walkę na śmierć i życie z budzącym się nowożytnym duchem, a w walce tej płonący stos był ostatecznym i nierzadko używanym argumentem. To tłumaczy zajadłość, z jaką Rabelais, pod osłoną protekcji możnych kardynałów i samego króla, szturmuje szyderstwem i inwektywą do jej murów. Cały ten rozdział jest żartem na owe czasy bardzo ryzykownym i który autor mógł drogo przypłacić. [przypis tłumacza]

<p>92</p>

wżdy (daw.) – jednak, przecież; w końcu, wreszcie. [przypis edytorski]

<p>93</p>

żali a. zali (daw.) – czy, czyż. [przypis edytorski]

<p>94</p>

Podejrzewam was (…) rodziłyby odtąd dzieci przez ucho – Cały ten ustęp Rabelais uważał za bezpieczniejsze skreślić w drugim wydaniu tej księgi. [przypis tłumacza]

<p>95</p>

Ależ gałgan tchu ma – w oryginale: Que grand tu as te gousier. [przypis tłumacza]

<p>96</p>

potelskich i bremondzkich – Wioski w rodzinnych stronach Rabelais'go. [przypis tłumacza]