Modernizm polski. Kazimierz Wyka

Modernizm polski - Kazimierz Wyka


Скачать книгу
całym omawianym okresie toczy się więc dwustronny proces. Obydwa spierające się pokolenia są równocześnie prokuratorami i jako prokuratorowie, wbrew zasadom procedury, pragną wyrokować. Tym ostrzej się ta sytuacja zarysowuje, ponieważ mimo braku wielkiego przeżycia pokoleniowego istniała wśród młodych wyraźna świadomość, że dochodzi do głosu nowe pokolenie. Omawiane dotąd sądy młodych o sobie i utwory ich mają przeważnie charakter deklaracji pokoleniowych uwydatniających przemiany, jakie zachodzą w młodych duszach. Pokolenie stwarza parę programów literackich zwracających się wyłącznie do młodych. Prawie każdy z liryków, o ile przemawia w formie my, przemawia w formie, którą można by nazwać my pokoleniowym. My – czyli młodzi.

      Z kurhanów tamy spiętrzacie wy,

           By słońca prawdy zatrzymać bieg;

      Lecz pamiętajcie, że młodzi my,

           A wam przeżytą skroń bieli śnieg291

      Nie umiano się tego ustrzec nawet wówczas, kiedy dany pisarz pragnął przemawiać tylko we własnym imieniu. Brzozowski zastrzega się w My młodzi, że atakuje samotnie, ale jego atak natychmiast, od tytułu rozpoczynając, przechodzi w „my pokoleniowe292”.

      Przede wszystkim jednak ten charakter deklaracji posiadają analityczno-psychologiczne utwory modernistów. „Spowiedzią powszechną”, która odsłania „stającą się duszę młodego pokolenia”, zwie Antoni Potocki twórczość Młodej Polski do roku 1900293. „Pamiętnikiem poetyckim całego pokolenia” nazywa Borowy294 takie utwory Langego, jak Vox posthuma, Spowiedź, O zachodzie. Jakoż rzeczywiście refleksjonista Lange już to próbuje w syntetyczny sposób ująć rolę swej generacji, widząc w niej pokolenie przejściowe, niepełne295, to znowu świadomie pragnie śledzić uczuciowość rówieśników:

      Oto nadeszły dni wielkiej Spowiedzi:

      Błądzą po ziemi wiecznych cierpień syny —

      Z sercem na dwoje rozdartym – Manfredzi —

      Duchy z edeńskiej wygnane krainy.

      A każdy w własne zapatrzon głębiny,

      Samego siebie boleśnie rozważa

      I sądzi myśli swe, żądze i czyny,

      I sądem cierpień – cierpienia pomnaża,

      I klęczy u swych cierpień strasznego ołtarza296.

      Stąd wreszcie do umysłów czujniejszych obserwatorów docierało zrozumienie zasady pokoleń. Dużą wymowę posiada fakt, że Antoni Potocki, jedyny badacz, który u nas do historii literatury wprowadził zasadę pokoleń, jest z wieku i uczuciowości rówieśnikiem Młodej Polski. Wszak Przybyszewski jego tylko uważał za godnego objęcia redakcji „Życia”297. Wobec tego, że jedynym przewodnikiem Potockiego jest Stary Testament, wolno przypuszczać, że zrozumienie tej sprawy zrodziło się u niego z wspólnych przeżyć pokolenia lub przynajmniej z bezpośredniej obserwacji socjalno-literackiego pochodzenia Młodej Polski. Wacław Nałkowski, kiedy opisuje nowy, nerwowo-ewolucyjny typ człowieka, przedstawia właściwie uczestnika nowej generacji i tak przepowiada zdobycze tego typu, jak o sobie prorokowali moderniści:

      „Jesteśmy świadkami narodzin nowego typu człowieka… Ten typ, obdarzony wielką subtelnością zarówno myśli, jak i uczucia, ten typ o wielkim rozwoju, że tak powiem, zmysłu wewnętrznego, o pragnieniach bezmiernych; ten typ, obdarzony zdolnością odczuwania prądów przyszłości, urzeczywistni zapewne z czasem, zbankrutowany po części… dawny ideał: »sięgać, gdzie wzrok nie sięga…«, zdoła – być może – rozjaśnić ciemne dziś jeszcze zjawiska, drzemiące w tajemnych głębiach duszy ludzkiej298”.

      Chmielowski wreszcie specjalny rozdział w Dramacie polskim doby najnowszej poświęca „umysłowości młodzieży odbitej w dramacie”, przeczuwając, iż w autocharakterystyce młodych leży klucz do ich zrozumienia299.

      Tak więc istniały u modernistów dwie tendencje. Brak ośrodka krystalizacyjnego w formie wielkiego przeżycia pokoleniowego współistniał z bardziej świadomym niż u poprzedników poczuciem różnicy pokoleń. Przyczyny drugiej tendencji nietrudne są do objaśnienia: modernizm jest odżyciem romantycznej wspólnoty młodości, pomnożonym o tendencje analityczno-poznawcze, które między tymi dwiema falami irracjonalizmu rozwinęły się w ciągu stulecia.

      Sporu obchodzących nas pokoleń nie mamy zamiaru opisywać wyczerpująco w jego przebiegu historycznym, będzie nam chodzić jedynie o wskazanie ostrości tego sporu i wskazanie najczęściej się powtarzających zarzutów. Na wstępie słów kilka o artykule Szczepanowskiego Dezynfekcja prądów europejskich, inaugurującym najgorętszy okres sporu. Wystąpienie Szczepanowskiego, mimo że tak stało się głośne, właściwie nie uderza w konkretne słabości modernizmu, nie atakuje jego głównych przedstawicieli, bo nie był nim przecież Tadeusz Konczyński, którego artykuł o d'Annunziu stał się przyczyną tego wystąpienia. Pewnie, że nader namiętny, nieraz naturalistycznie jędrny („guano zaperfumowane wodą kolońską” – czyli Bourget) ton Szczepanowskiego mógł podniecać do oporu, ale główny powód, dla którego młodzi uczuli się tak dotknięci diatrybą Szczepanowskiego, był inny. Oto zaatakowani zostali gwałtownie, z ironią i drwiną na temat rzekomej ich naukowości300 przewodnicy francuscy modernizmu, zaatakowani zostali sami prorocy ważniejsi od polskich wyznawców. Uwydatniało się już nieraz i przyjdzie do tego jeszcze powrócić, że dla modernizmu jego kosmopolityczne źródła były na gruncie polskim koniecznością, były w ogóle wspólną cechą tego prądu w całej Europie, tymczasem Szczepanowski właśnie te źródła starał się zamącić, dowodząc, że „najdziwniejszą jest pretensja, jakoby ci autorowie coś nowego przynieśli”, skoro ich wybryki stanowią cząstkę zaledwie geniuszu wielkich poetów. Wobec dążenia modernistów do oryginalności był to zarzut najboleśniejszy. Stąd odpowiedź mogła polegać tylko albo na doprowadzeniu stanowiska Szczepanowskiego do przesady, by skarykaturowawszy przeciwnika, uniknąć dyskusji właściwej (Tetmajera Patriota, który „woli polskie g… w polu niż fiołki w Neapolu”), albo też na obronie przekonania, że czerpanie z obcych źródeł nie przeszkodzi narodowemu charakterowi literatury. Tego to przekonania w odpowiedzi Szczepanowskiemu bronił Ludwik Szczepański:

      „Niewątpliwie wybór narodowych tematów, przedstawianie ojczystej przyrody i życia narodowego jest w pierwszym rzędzie pożądane w sztuce. Strzeżmy się jeno, aby się nie posuwać za daleko w tym pragnieniu i nie stawiać tego jako ścisłą zasadę, bo musielibyśmy wtedy wziąć chyba rozbrat z długim szeregiem wybitnych literatów i artystów polskich… Jeżeli twórczość naszą ożywia kult prawdy – jeśli artysta polski stara się być sobą i wyrazić treść ducha swego w oryginalny a estetycznie najdoskonalszy sposób – sztuka taka ma w sobie siłę rozwoju i jest piękną, »pożyteczną« i »narodową«301”.

      Wystąpienie Szczepanowskiego, mimo że tak trafnie uderzało w kosmopolityzm modernistyczny, było jednak indywidualne i nie powtarzało się pod innymi piórami. Główny temat sporu był inny. Brak historycznego czy społecznego przeżycia, którego echa dotarłyby do starszych, sprawiał, że winę za rozczarowanie i brak ideałów młodzi i starzy przerzucali na siebie wzajemnie, jak w żadnym ze sporów pokoleń w Polsce. Oto dowody. Najwcześniej Cezary Jellenta, bo już w Forpocztach, pośrednim winowajcą panującej płaskości


Скачать книгу

<p>291</p>

Z kurhanów tamy spiętrzacie wy (…) A wam przeżytą skroń bieli śnieg – J. Nowicki, Pieśni czasu, Tarnów 1904, s. 52. Jeszcze dzisiaj Ignacy Baliński, wydając swoje ówczesne wiersze, na czoło tomu wysuwa rozprawę z poprzednikami Do starszego pokolenia. Por. I. Baliński, Wybór wierszy z lat wielu, Warszawa 1937, s. 7–24. [przypis autorski]

<p>292</p>

Brzozowski zastrzega się (…) że atakuje samotnie, ale jego atak natychmiast (…) przechodzi w „my pokoleniowe” – S. Brzozowski, My młodzi, „Głos” 1902, nr 50. [przypis autorski]

<p>293</p>

„Spowiedzią powszechną” (…) zwie Antoni Potocki twórczość Młodej Polski do roku 1900 – A. Potocki, Polska literatura współczesna, Warszawa 1911, II, s. 38. [przypis autorski]

<p>294</p>

„Pamiętnikiem poetyckim całego pokolenia” nazywa Borowy (…) utwory Langego – W. Borowy, Dziś i wczoraj, Warszawa 1934, s. 203. [przypis autorski]

<p>295</p>

refleksjonista Lange (…) próbuje w syntetyczny sposób ująć rolę swej generacji, widząc w niej pokolenie przejściowe, niepełne – por. A. Lange, Swemu pokoleniu, „Życie” 1897, nr 3. Podobnie ujmowała tę rolę pokolenia Maria Komornicka w dwóch impresjach lirycznych Przejściowi i Psalm przejściowych (Forpoczty, Książka zbiorowa przez W. Nałkowskiego, M. Komornicką i C. Jellentę, Lwów 1895, s. 127–134, 196–197) oraz A. Müller w wizji Sursum corda, „Młodość” 1899, nr 4. [przypis autorski]

<p>296</p>

Oto nadeszły dni wielkiej Spowiedzi (…) I klęczy u swych cierpień strasznego ołtarza – A. Lange, Poezje, II, s. 127. [przypis autorski]

<p>297</p>

Antoni Potocki (…) Przybyszewski jego tylko uważał za godnego objęcia redakcji „Życia” – [por.] S. Przybyszewski, Moi współcześni, II, s. 86–87 (Wśród swoich). [przypis autorski]

<p>298</p>

Jesteśmy świadkami narodzin nowego typu człowieka (…) zjawiska, drzemiące w tajemnych głębiach duszy ludzkiejForpoczty, s. 10 (W. Nałkowski). [przypis autorski]

<p>299</p>

Chmielowski (…) w Dramacie polskim doby najnowszej (…) w autocharakterystyce młodych leży klucz do ich zrozumienia – P. Chmielowski, Najnowsze prądy w poezji naszej, s. 89–120. [przypis autorski]

<p>300</p>

młodzi uczuli się tak dotknięci diatrybą Szczepanowskiego (…) zaatakowani zostali gwałtownie, z ironią i drwiną na temat rzekomej ich naukowości przewodnicy francuscy modernizmu – „Wychowany byłem w zanadto surowej szkole nauk matematyczno-przyrodniczych i uczyłem się zanadto długo u pozytywistów francuskich, ażeby się dać wziąć na plewę pseudonaukową francuskich spekulantów literackich. Wolę jej [prawdy] szukać u rzeczywistych adeptów i schylić głowę przed Claude Bernardem, profesorem Charcot lub Pasteurem” (Myśli o odrodzeniu narodowym, Lwów 1903, s. 170). [przypis autorski]

<p>301</p>

Niewątpliwie wybór narodowych tematów (…) jest piękną, „pożyteczną” i „narodową” – L. Szczepański, Sztuka narodowa, „Życie” 1898, nr 10. [przypis autorski]