Faraon. Болеслав Прус

Faraon - Болеслав  Прус


Скачать книгу
jakby drogę znał od dawna.

      W końcu kurytarza były drzwi. Przybysz znalazł po omacku kołatkę i trzy razy zapukał. W odpowiedzi odezwał się głos, nie wiadomo skąd pochodzący:

      – Ty, który w nocnej godzinie zakłócasz spokój świętego miejsca, czy masz prawo tu wchodzić?

      – Nie skrzywdziłem męża, kobiety ani dziecka… Rąk moich nie splamiła krew… Nie jadłem potraw nieczystych… Nie zabrałem cudzego mienia… Nie kłamałem i nie zdradziłem wielkiej tajemnicy – spokojnie odpowiedział harrańczyk.

      – Jestżeś tym, którego oczekują, czy tym, za którego się podajesz? – zapytał głos po chwili.

      – Jestem ten, który miał przyjść od braci ze Wschodu, ale to drugie imię jest także moje imię, a w mieście północnym posiadam dom i ziemię, jakom rzekł obcym – odpowiedział Phut.

      Otworzyły się drzwi i harrańczyk wszedł do obszernej piwnicy, którą oświetlała lampka płonąca na stoliku przed purpurową zasłoną. Na zasłonie była wyhaftowana złotem skrzydlata kula z dwoma wężami.

      Na boku stał kapłan egipski w białej szacie.

      – Który tu wszedłeś – rzekł kapłan, wskazując ręką Phuta – czy wiesz, co opowiada ten znak na zasłonie?

      – Kula – odparł przybysz – jest obrazem świata, na którym mieszkamy, a skrzydła wskazują, że świat ten unosi się w przestrzeni jak orzeł.

      – A węże?… – spytał kapłan.

      – Dwa węże przypominają mędrcowi, że kto by zdradził tę wielką tajemnicę, umrze podwójnie – ciałem i duszą.

      Po chwili milczenia kapłan znowu zapytał:

      – Jeżeliś jest w samej rzeczy Beroes (tu schylił głowę), wielki prorok Chaldei141 (znowu schylił głowę), dla którego nie ma tajemnic na ziemi ani w niebie, racz powiedzieć słudze twemu: która gwiazda jest najdziwniejsza?

      – Dziwnym jest Hor-set142, który obchodzi niebo w ciągu dwunastu lat, gdyż dokoła niego krążą cztery mniejsze gwiazdy. Ale dziwniejszym jest Horka143 obchodzący niebo w trzydzieści lat. Ma on bowiem nie tylko podwładne sobie gwiazdy, lecz i wielki pierścień, który niekiedy znika.

      Wysłuchawszy tego egipski kapłan upadł na twarz przed Chaldejczykiem. Następnie wręczył mu purpurową szarfę i welon z muślinu, pokazał, gdzie stoją kadzidła, i wśród niskich ukłonów opuścił pieczarę.

      Chaldejczyk został sam. Włożył szarfę na prawe ramię, zakrył twarz welonem i wziąwszy złotą łyżkę nasypał w nią kadzidła, które zapalił u lampki przed zasłoną. Szepcząc obrócił się trzy razy w koło, a dym kadzidła opasał go jakby potrójnym pierścieniem.

      Przez ten czas w pustej pieczarze zapanował dziwny niepokój. Zdawało się, że sufit idzie w górę i rozsuwają się ściany. Purpurowa zasłona na ołtarzu chwiała się niby poruszana przez ukryte ręce. Powietrze zaczęło falować, jakby wśród niego przelatywały stada niewidzialnych ptaków.

      Chaldejczyk rozsunął szatę na piersiach i wydobył złoty medal pokryty tajemniczymi znakami. Pieczara drgnęła, święta zasłona poruszyła się gwałtowniej, a w różnych punktach izby ukazały się płomyki.

      Wtedy mag wzniósł ręce do góry i zaczął mówić:

      – „Ojcze niebieski, łaskawy i miłosierny, oczyść duszę moją… Ześlij na niegodnego sługę swoje błogosławieństwa i wyciągnij wszechmocne ramię na duchy buntownicze, abym mógł okazać moc Twoją…

      Oto znak, którego dotykam w waszej obecności… Otom jest – ja – oparty na pomocy bożej, przewidujący i nieustraszony… Otom jest potężny i wywołuję was, i zaklinam… Przyjdźcie tu, posłuszne w imię Aye, Saraye, Aye, Saraye…”

      W tej chwili z różnych stron odezwały się jakieś głosy. Około lampki przeleciał jakiś ptak, potem szata rudej barwy, następnie człowiek z ogonem, nareszcie kogut w koronie, który stanął na stoliku przed zasłoną.

      Chaldejczyk znowu mówił:

      – „W imię wszechmocnego i wiekuistego Boga… Amorul, Tanecha, Rabur, Latisten…”

      Dalekie głosy odezwały się po raz drugi.

      – „W imię prawdziwego i wiecznie żyjącego Eloy, Archima, Rabur, zaklinam was i wzywam… Przez imię gwiazdy, która jest słońcem, przez ten jej znak, przez chwalebne i straszne imię Boga żywego…144

      Nagle wszystko ucichło. Przed ołtarzem ukazało się ukoronowane widmo z berłem w ręku, siedzące na lwie.

      – Beroes!… Beroes!… – zawołało widmo stłumionym głosem – po co mnie wywołujesz?

      – Chcę, ażeby bracia moi z tej świątyni przyjęli mnie szczerym sercem i nakłonili ucha do słów, które przynoszę im od braci z Babilonu – odpowiedział Chaldejczyk.

      – Niech się tak stanie – rzekło widmo i znikło.

      Chaldejczyk został bez ruchu, jak posąg, z odrzuconą w tył głową, z rękoma wzniesionymi do góry. Stał tak przeszło pół godziny w pozycji niemożliwej dla zwykłego człowieka.

      W tym czasie cofnął się kawał muru tworzącego ścianę pieczary i weszli trzej kapłani egipscy. Na widok Chaldejczyka, który zdawał się leżeć w powietrzu, oparty plecami o niewidzialną podporę, kapłani zaczęli spoglądać na siebie ze zdumieniem. Najstarszy rzekł:

      – Dawniej bywali u nas tacy, ale dziś nikt tego nie potrafi.

      Obchodzili go ze wszystkich stron, dotykali zdrętwiałych członków i z niepokojem patrzyli na jego oblicze, żółte i bezkrwiste jak u trupa.

      – Czy umarł?… – zapytał najmłodszy.

      Po tych słowach pochylone w tył ciało Chaldejczyka wróciło do pionowej postawy. Na twarzy ukazał się lekki rumieniec, a wzniesione ręce opadły. Westchnął, przetarł oczy jak człowiek zbudzony ze snu, spojrzał na przybyłych i po chwili rzekł:

      – Ty – zwrócił się do najstarszego – jesteś Mefres, arcykapłan świątyni Ptah w Memfis… Ty – jesteś Herhor, arcykapłan Amona w Tebach, najpierwszy mocarz po królu w tym państwie… Ty – wskazał na najmłodszego – jesteś Pentuer, drugi prorok w świątyni Amona i doradca Herhora.

      – A ty niewątpliwie jesteś Beroes, wielki kapłan i mędrzec babiloński, którego przyjście oznajmiono nam przed rokiem – odparł Mefres.

      – Powiedziałeś prawdę – rzekł Chaldejczyk. Uścisnął ich po kolei, a oni schylali głowy przed nim.

      – Przynoszę wam wielkie słowa z naszej wspólnej ojczyzny, którą jest mądrość – mówił Beroes. – Raczcie ich wysłuchać i działajcie, jak potrzeba.

      Na znak Herhora Pentuer cofnął się w głąb pieczary i wyniósł trzy fotele z lekkiego drzewa dla starszych, a niski taboret dla siebie. Usiadł w bliskości lampki i wydobył z zanadrza mały sztylet i tabliczkę pokrytą woskiem.

      Gdy wszyscy trzej zajęli fotele, Chaldejczyk zaczął:

      – Do ciebie, Mefresie, mówi najwyższe kolegium kapłanów w Babilonie. Święty stan kapłański w Egipcie upada. Wielu z nich gromadzą145 pieniądze i kobiety i pędzą życie wśród uciech. Mądrość jest zaniedbana.


Скачать книгу

<p>141</p>

Chaldea – równina na południowym krańcu Mezopotamii (dziś Irak), w delcie Tygrysu i Eufratu. Semicki lud Chaldejczyków, który od X w. p.n.e., w okresie słabości władców Babilonii, osiedlał się na tych terenach, przyswajał sobie miejscową kulturę i w VII p.n.e. przejął władzę, tworząc państwo nowobabilońskie. Dawniej Chaldeą nazywano wszystkie krainy i państwa mezopotamskie: Sumeru, Akkadu, Babilonii, prócz Asyrii. Kapłani chajdejscy słynęli w starożytności ze znajomości astronomii i astrologii. [przypis edytorski]

<p>142</p>

Hor-set – Planeta Jowisz. [przypis autorski]

<p>143</p>

Horka – planeta Saturn. [przypis autorski]

<p>144</p>

…i straszne imię Boga żywego – zaklęcia magów. [przypis autorski]

<p>145</p>

Wielu z nich gromadzą – dziś popr.: wielu z nich gromadzi. [przypis edytorski]