Czerń nie zapomina. Agnieszka Hałas
d’Engle, Ostatnia arcymistrzyni czarnej szkoły. Żywot Nepenthe Ri Araine, dzieło umieszczone przez Elitę na indeksie ksiąg zakazanych
Brune Keare zwany Krzyczącym w Ciemności zapisał się trwale w kronikach magii, gdy niewiadomym sposobem doprowadził na Wyspach Śpiewu do krótkotrwałej manifestacji mocy Władcy Much. Udaremnił knowania Doliny Śniedzi, której agenci omal nie wywołali na archipelagu największej katastrofy magicznej od czasu Skażenia, uwalniając z astralnego więzienia zamknięte tam potworne istoty. Trzeba jednak pamiętać, że działał z ramienia Doliny Popiołów, która dzięki niemu skutecznie pomieszała szyki rywalom.
Przetrwał walkę z potworami i towarzyszące jej gigantyczne zachwianie Ekwilibrium, choć niewiele brakowało, by postradał życie. Ocalili go mocodawcy z Doliny Popiołów. Potem na pewien czas zniknął ze świata ludzi, by w porozumieniu ze swym panem, Spalonym Władcą, nabrać sił w Otchłani i knuć dalsze plany. Rychło jednak powrócił do swej głównej działalności: zdobywania dusz dla Doliny Popiołów.
Eigan ar Vithanare, Sylwetka truciciela i mordercy Brune Keare zwanego Krzyczącym w Ciemności, monografia wydana przez Elitę
1. Srebrny pentagram, stalowe ostrza
Deszcz bębnił o szyby w wysokich oknach zwieńczonych małymi witrażowymi rozetami. Pałacyk na wyspie Elspe, ulubiona rezydencja arcymistrza Elity, został wzniesiony przez camarryjskich budowniczych, którzy słynęli z kunsztownego łączenia stylów. Choć Akhania ar Vithanare preferowała mniej monumentalną architekturę i skromniejszy wystrój wnętrz, musiała przyznać, że ostrołukowe sklepienia, strzeliste kolumny i barwne mozaikowe posadzki tworzą wyjątkową całość. Mahoniowe meble w niedużej sali audiencyjnej dobrze wpisywały się w ogólną atmosferę elegancji i dostojeństwa.
Arcymistrz Ilius ar Shiath stał przy kominku, w którym pełgały różnobarwne płomyki. Wyszeptanym słowem zamknął miniaturowy portal do królestwa salamander, po czym odwrócił się, by powitać maginię. Miał na sobie ceremonialne szaty, ciężkie od złotych i srebrnych haftów.
Akhania złożyła oszczędny ukłon – etykieta Elity nie wymagała niczego więcej. Błękitno ubrany sługa, który wprowadził ją do komnaty, odprawiony skinieniem skłonił się nisko i wyszedł. Drzwi zamknęły się za nim bezszelestnie.
– Jak twoje zdrowie? – zapytał Ilius, gdy zostali sami.
– Lepiej – odrzekła wymijająco.
Jeśli tylko chciał, mógł poznać szczegóły od medyków Zakonu Dziewiątej Przysięgi, którzy ją leczyli.
– To dobrze. Srebro cię potrzebuje.
Skłoniła się ponownie, myśląc nie bez ironii, że czasy się zmieniły. Zakon Dziewiątej Przysięgi, pomniejsze bractwo w obrębie Elity, które za swoją główną misję uznawało walkę z Otchłanią, od początku swego istnienia budziło kontrowersje, gdyż jego założenia i cele nie pokrywały się z głównym nurtem filozofii srebra. Poprzedni arcymistrzowie nie wspierali jego działalności – ich nastawienie wahało się od sceptycznej niechęci do jawnej wrogości i szykan. Teraz, za rządów Iliusa, po kilku roszadach personalnych na wysokich stanowiskach doszło do bezprecedensowej sytuacji: połowę najbardziej zaufanych ludzi arcymistrza stanowili członkowie Zakonu.
– Oczekuję na rozkazy, Wasza Świetlistość.
Arcymistrz przypatrywał się jej uważnie.
– Mam dla ciebie ważne zadanie. Ale muszę mieć pewność, że rzeczywiście wróciłaś do sił.
– W wystarczającym stopniu – zapewniła.
Niewiele brakowało, by mordercy nasłani przez Otchłań osiągnęli swój cel. W zamachu zginęli wszyscy akolici Akhanii, zniszczeniu uległo kilkanaście cennych golemów, a ona sama przeżyła tylko dzięki temu, że zdołała wezwać pomoc. Jej współbracia z Zakonu dotarli na miejsce w ostatniej chwili – gdyby nie ich sprawna interwencja, Akhania wykrwawiłaby się we własnej bibliotece.
Upłynęło wystarczająco dużo czasu, by rany całkowicie się wygoiły, wiedziała jednak, że skutki obrażeń wewnętrznych będą ją prześladować jeszcze długo mimo leczniczych eliksirów i talizmanów. Musiała się oszczędzać, regeneracja nadal pożerała znaczącą część jej potencjału mocy. Ilius chyba się tego domyślał albo już odbył poważną rozmowę z medykami, bo ściągnął brwi, ale nie zakwestionował jej słów.
– Wiesz o Naharze? – spytał zamiast tego.
– Tak. Mirael już wprowadził mnie w szczegóły.
Stos pogrzebowy zmarłego przed tygodniem mistrza Nahara ar Toth jeszcze dobrze nie wystygł, gdy szpiedzy przynieśli wstrząsającą wieść, że Nahar od lat działał potajemnie jako agent Doliny Rdzy. Kiedy jego ciało umarło, odrodził się w Otchłani pod postacią demona.
Gdyby ta wiadomość nadeszła przed rokiem, Akhania pomyślałaby, że szpiedzy są w błędzie lub najzwyczajniej w świecie kłamią. Jednakże Nahar nie był jedynym zdrajcą, którego działalność wyszła na jaw w ostatnim czasie.
– Źle to wróży – podjął arcymistrz. – Mohellen ar Vanth, Lymea ar Adan, teraz Nahar…
– Wierzchołek góry lodowej – skomentowała sucho Akhania.
– To nie ulega wątpliwości. – Ilius ściszył głos, choć komnata była opleciona czarami wygłuszającymi dźwięki. – Sytuacja przypuszczalnie wygląda jeszcze gorzej, niż sądzimy. W ręce ludzi Miraela wpadła lista zdrajców, których zwerbował Nahar. Liczy dwadzieścia osiem nazwisk.
– Magów?
– Jeśli wierzyć notatkom przy liście, głównie akolitów i sług. Personalia są zaszyfrowane, trwają prace nad złamaniem szyfru. Jak dotąd udało się zidentyfikować dwie osoby. Jedną z nich był odźwierny z Pawilonu Portali na Wyspie Łabędzi. Ulotnił się w porę, unikając pojmania. – Arcymistrz zrobił pauzę, uniósł palec. – Druga to dostawca, który latami dostarczał owoce morza na mój stół tu, na Elspe.
Akhania skinęła głową. Komentarze były zbędne.
– To nie wszystko. – Arcymistrz nachylił się, zniżając głos prawie do szeptu. – Dziś rano dotarła do mnie wieść, że słudzy Doliny Rdzy zdemaskowali i zabili Skorpenę…
– Skorpena nie żyje? – Poruszona magini weszła mu w słowo.
– Zginęła na ziemi niczyjej w szóstym dominium astralnym, próbując zbiec przed siepaczami Salzaotha. Jednakże zdążyła przekazać informacje i wynika z nich, że Dolina Rdzy jest bliska finalizacji planu, przed którym ostrzegano nas już trzy miesiące temu. Wygląda na to, że przybycie Nahara do Otchłani było ostatnim klockiem w układance.
– Ale przecież mieliśmy im pomieszać szyki. – Akhania zmarszczyła brwi. – Doskonale pamiętam tamtą naradę i rozkazy, które otrzymał Mirael. Wiem, że podjął działania na kilku frontach. Nie odniosły skutku?
– Wszystko wskazuje na to, że nie. – Arcymistrz z ciężkim westchnieniem przeczesał dłonią siwą brodę, obrócił w palcach zawieszony na piersi srebrny medalion w kształcie pentagramu. – I oboje wiemy, czemu tak się stało.
– Fundamenty naszego domu są przeżarte zgnilizną. Mówiłam to już przed rokiem.
– Nie słuchaliśmy cię. Przyznaję, że był to błąd. Poważny błąd.
– Wasza Świetlistość, wciąż nurtują mnie te same pytania co wtedy. – Akhania wbiła nieustępliwy wzrok w podkrążone, zmęczone oczy arcymistrza. – Ilu zdrajców jest wśród ludzi Miraela?
Mirael ar Myris,