Cokolwiek powiesz, nic nie mów. Группа авторов

Cokolwiek powiesz, nic nie mów - Группа авторов


Скачать книгу
wybrzeża na drugie. Marsz studentów trwał jednak kilka dni, a od chwili, gdy wyruszył z placu Donegall, zakłócali go kontrdemonstranci: protestanccy „unioniści”, nieprzejednanie lojalni wobec brytyjskiej korony. Przewodził im krępy czterdziestoczterolatek o odstających uszach nazwiskiem Ronald Bunting, nauczyciel matematyki w liceum i były oficer Armii Brytyjskiej, nazywany przez swych ludzi Majorem. Niegdyś miał całkiem postępowe poglądy80, przeszedł jednak na stronę zajadle antykatolickiego pastora Iana Paisleya po tym, jak ten opiekował się jego umierającą matką. Bunting należał do Zakonu Orańskiego, protestanckiego bractwa, które od dawna budowało swą tożsamość na niechęci do katolików, i wraz ze swoimi zwolennikami próbował zakłócić marsz. Ludzie Majora, zgromadzeni pod brytyjskim Union Jackiem, poszturchiwali protestujących, wygwizdywali ich, próbowali wyrywać studentom transparenty. W pewnym momencie dziennikarz relacjonujący wydarzenie spytał Buntinga, czy nie lepiej byłoby po prostu zostawić maszerujących w spokoju i ich zignorować.

      „Nie wolno ignorować diabła, bracie” – odparł Bunting81.

      Niewątpliwie kierował się uprzedzeniami, ale przecież nie on jeden. Terence O’Neill, szef podległego Wielkiej Brytanii rządu Irlandii Północnej, deklarował: „Protestanci czują przede wszystkim obawę, że katolicy mnożą się w szybkim tempie i zdominują ich liczebnie”82. Nikt nie miał przy tym pewności, czy gdyby tak się stało, Londyn przyszedłby z pomocą. Wielu Brytyjczyków ledwie zdawało sobie sprawę z istnienia narowistej prowincji u wybrzeży Szkocji. Nie brakowało też takich, którzy chętnie pozbyliby się Irlandii Północnej – wszak Wielka Brytania już od paru dekad wycofywała się z coraz to kolejnych kolonii. Pewien angielski dziennikarz pisał w tamtym okresie, że północnoirlandzcy unioniści są „bardziej brytyjscy niż Brytyjczycy, którzy zresztą mają ich gdzieś”83. „Lojaliści”, czyli szczególnie żarliwi unioniści, uważali się z tego powodu za prawdziwych obrońców zagrożonej tożsamości narodowej. Jak pisał Rudyard Kipling w wierszu Ulster z 1912 roku: „Albowiem w ostatecznym rozrachunku / Śmierć czeka nas, jeżeli się ugniemy”84.

      Major Bunting miał jeszcze jeden szczególny powód, by traktować marsz jako zagrożenie: wśród rozmamłanych demonstrantów śpiewających hippisowskie piosenki i niosących podniosłe hasła na sztandarach szedł jego syn Ronnie85, student Queen’s University86, chłopak z długimi bokobrodami, który radykalnej polityce poświęcił się latem 1968 roku. Nie był jedynym uczestnikiem marszu pochodzącym z protestanckiej rodziny. Ba, wśród protestantów istniała długa tradycja popierania niepodległości Irlandii: do grona bohaterów republikanizmu zaliczał się chociażby Wolfe Tone, który w 1798 roku stanął na czele krwawego powstania przeciwko brytyjskim rządom. Ronnie musiał jednak znosić fakt, że jego ojciec zorganizował irytującą kontrę i zwołał napastliwych lojalistów pokrzykujących antykatolickie wyzwiska przez megafon. Chłopak mamrotał ze wstydem do przyjaciół: „To mój stary, robi z siebie kretyna”87. Edypalny konflikt zdawał się dodatkowo umacniać zaciekłość obu Buntingów88.

      Ronnie, podobnie jak siostry Price, należał do Demokracji Ludowej. Miał obawy co do marszu do Derry; podczas jednego z zebrań wyraził opinię, że lepiej go sobie odpuścić, bo może się wydarzyć „coś złego”89. Doświadczenie potwierdzało tego rodzaju obawy: wiele wcześniejszych protestów zostało brutalnie stłumionych przez policję. Jeszcze przed podziałem kraju wprowadzono tak zwaną Ustawę o specjalnych prerogatywach, na mocy której w Irlandii Północnej panował de facto permanentny stan wyjątkowy90. Rząd mógł zakazywać organizowania spotkań i zgromadzeń, zabraniał określonego rodzaju przemówień i wystąpień publicznych, służby miały prawo przeprowadzać rewizje i aresztować ludzi bez nakazu, przy czym areszt mógł przeciągać się w nieskończoność. W szeregach Królewskiej Policji Ulsteru dominowali protestanci. Istniały też zbrojne siły pomocnicze zwane Oddziałami Specjalnymi B, składające się z unionistów, często zagorzałych antykatolików. Jeden z pierwszych członków Oddziałów Specjalnych B następująco podsumowywał proces werbunku: „Potrzebowałem ludzi, im byli młodsi i bardziej agresywni, tym lepiej”91.

      Trasa marszu biegła przez protestanckie wsie, będące przyczółkami unionistów. Za każdym razem demonstrantom stawała na drodze jakaś grupa miejscowych mężczyzn z kijami w dłoniach. Policjanci eskortujący marsz nakazywali wówczas studentom obejść wieś dokoła92. Część ludzi Majora Buntinga nie odstępowała ich i nieustannie próbowała sprowokować. Jeden z kontrmanifestantów niósł wielki bęben lambeg, którego złowieszcze dudnienie rozlegało się wśród zielonych wzgórz i wiosek, wzywając krzepkich unionistów na odsiecz93.

      Studenci byli przygotowani na bezpośrednie starcie. Niektórzy wręcz marzyli, że do niego dojdzie94. Uczestnicy marszu w Selmie zostali zaatakowani przez policję i fakt, że ludzie zobaczyli w telewizji brutalność mundurowych, w niemałym stopniu przyczynił się do zmiany nastrojów społecznych95. Ludzie idący do Derry wierzyli, że pokojowy protest może zaradzić nawet najgorszej niesprawiedliwości. Był rok 1969; zdawało się wówczas, że młodzi zmienią świat. Może w Irlandii Północnej udałoby się wytyczyć na nowo linie podziałów – zamiast konfliktu katolików z protestantami albo republikanów z unionistami nastałby czas walki młodszych przeciwko starszym, walki sił nowego porządku przeciwko siłom przeszłości?

      Czwartego, ostatniego dnia marszu na skrzyżowaniu kilkanaście kilometrów od Derry jeden z demonstrantów ostrzegł przez megafon: „Mogą obrzucić nas kamieniami”. Zanosiło się na kłopoty. Odkąd marsz wyruszył z Belfastu, przyłączyło się do niego więcej młodych ludzi i teraz drogę wypełniały setki demonstrantów. Człowiek z megafonem zawołał: „Jesteście świadomi, że może się wam stać krzywda?”96.

      Maszerujący odkrzyknęli chórem: „Jesteśmy!”.

      Poprzedniej nocy, kiedy studenci spali pokotem na podłodze w domu ludowym w wiosce Claudy, Major Bunting zebrał swoich ludzi w Derry (czy też w Londonderry, sam bowiem, jako unionista, posługiwał się właśnie taką nazwą)97. Kilkuset podnieconych lojalistów zjawiło się na „spotkaniu modlitewnym” w Guildhall, potężnym kamiennym gmachu z witrażami, wznoszącym się nad rzeką Foyle. Ian Paisley już czekał tam na swoją trzódkę.

      Paisley – radykał, idol zaciekłych lojalistów, był synem pastora baptysty. Kształcił się w niszowym ewangelikalnym kolegium w Walii, po czym założył własny ekstremistyczny Kościół. Miał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, wąskie oczy, włosy zaczesane do tyłu i nieco krzywe zęby; podczas kazań i przemówień lubił opierać się o mównicę i z drżącą żuchwą pomstować na „rzymskokatolickie monstrum”98. Watykan i Republika Irlandii, twierdził, działały w zmowie, knuły tajny spisek mający na celu obalenie rządu w Irlandii Północnej. Katolicy pomału rośli w siłę, rodziło się ich coraz więcej i wkrótce mieli stać się niczym „tygrys, gotów rozszarpać swą ofiarę na strzępy”.

      Podżegał swoich wielbicieli do wszczynania zamętu


Скачать книгу

<p>80</p>

Max Hastings, Barricades in Belfast. The Fight for Civil Rights in Northern Ireland, London: Taplinger, 1970, s. 71; Walter Ellis, The Beginning of the End. The Crippling Disadvantage of a Happy Irish Childhood, Edinburgh: Mainstream, 2006, s. 137; Ed Moloney, Andy Pollak, Paisley, Dublin: Poolbeg Press, 1986, s. 161.

<p>81</p>

Hastings, Barricades in Belfast, dz. cyt., s. 84.

<p>82</p>

Marc Mulholland, Northern Ireland at the Crossroads. Ulster Unionism in the O’Neill Years, London: Palgrave, 2000, s. 1.

<p>83</p>

Dziennikarzem tym był Max Hastings; Why Britain is Committed in Northern Ireland, „Irish Times”, 27 stycznia 1972.

<p>84</p>

Rudyard Kipling, The Collected Poems of Rudyard Kipling, London: Wordsworth Editions, 1994, s. 243.

<p>85</p>

P-EM; Documents Shed More Light on Burntollet Attack, „Irish News”, 15 października 2010.

<p>86</p>

Ellis, The Beginning of the End, dz. cyt., s. 124, 157.

<p>87</p>

Eamonn McCann, wywiad udzielony autorowi.

<p>88</p>

Ellis, The Beginning of the End, dz. cyt., s. 138.

<p>89</p>

P-EM. Ronnie Bunting został potem przywódcą Irlandzkiej Armii Wyzwolenia Narodowego (INLA). W 1980 roku zamordowano go w jego własnym łóżku. Miał trzydzieści dwa lata – zob. Martin Dillon, The Trigger Men, Edinburgh: Mainstream, 2003, s. 95, 96.

<p>90</p>

Laura K. Donohue, Regulating Northern Ireland. The Special Powers Acts, 1922–1972, „The Historical Journal” 1997, vol. 41, No. 4.

<p>91</p>

Wallace Clark, Guns in Ulster, Belfast: Constabulary Gazette, 1967, s. 9.

<p>92</p>

Bob Purdie, Politics in the Streets. The Origins of the Civil Rights Movement in Northern Ireland, Belfast: Blackstaff Press, 1990, s. 213, 214.

<p>93</p>

Farrell, Northern Ireland, dz. cyt., s. 249; End in Sight after Long March, „Guardian”, 27 października 2001.

<p>94</p>

Niektórzy twierdzili, że członkowie ruchu na rzecz praw obywatelskich wcale nie różnili się od IRA tak bardzo, jak to sami przedstawiali. Richard English nazywał ruch „inicjatywą wyrosłą w kręgu starej IRA. Członkowie [ruchu] otwarcie deklarowali, że ich celem jest obalenie władz Irlandii Północnej” – Richard English, Armed Struggle. The History of the IRA, New York: Oxford University Press, 2003, s. 82. Eamonn McCann opowiadał mi, że podczas marszu do Derry nocami zjawiali się bojownicy IRA, którzy chcieli „chronić” uczestników. Nie był bynajmniej zadowolony, gdy się o tym dowiedział.

<p>95</p>

Finn, The Point of No Return?, dz. cyt.

<p>96</p>

Battling through to Derry, „Irish Times”, 6 stycznia 1969; archiwalne materiały filmowe. Człowiekiem z megafonem był Michael Farrell.

<p>97</p>

Purdie, Politics in the Streets, dz. cyt., s. 213, 214; Egan, McCormack, Burntollet, dz. cyt., s. 22.

<p>98</p>

Moloney, Pollak, Paisley, dz. cyt., s. 159.