Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci. Witold Bereś

Szramy. Jak psychosystem niszczy nasze dzieci - Witold Bereś


Скачать книгу
razem: po oddziale krząta się sanitariusz. Dziwny na pierwszy rzut oka. Upatrzył sobie jedną piętnastolatkę i bez skrępowania rzuca jej komplementy. Przy pielęgniarkach i innych dzieciach. Kacper zapamiętał, jak ciągle słyszała od niego, że jest „śliczna, piękna” i zawsze miała we wszystkim pierwszeństwo. Wszystkie dzieci o tym szeptały. O tej sprawie później usłyszy cała Polska. Jedna z lekarek dowie się od dziewczynki, że sanitariusz ją molestował i w trakcie jej pobytu na oddziale uprawiał z nią seks.

      (Dziennikarz będzie, bezskutecznie, starał się dotrzeć do ofiary).

      Kiedy indziej pod prysznicem – tym samym, w którym wstydził się kąpać Wiktor podczas pobytu w Józefowie – dochodzi do brutalnego ataku na jedną z dziewczynek. Pobiły ją dwie inne pacjentki. Przyjechała policja, karetka, wcześniej nikt nie zareagował.

      Listopad 2018. Wiktoria

      W listopadzie Wiktoria mówi mamie, że chce zmienić płeć.

      Mama tak będzie to wspominała:

      – Po prostu przyszła do mnie i mi to powiedziała. Że nie czuje się dziewczynką, tylko chłopcem. Przytuliłam ją. Zapewniłam, że dla mnie liczy się tylko to, żeby była szczęśliwa. Ale tak naprawdę zamartwiałam się cały czas. Nie tym, że podjęła taką decyzję, tylko tym, ile cierpienia ją jeszcze czeka.

      Pierwszy etap metamorfozy dziewczynki w chłopca odbywa się na dwóch płaszczyznach.

      Najpierw Wiktoria poprosiła mamę, by kupiła jej męskie ubrania i bieliznę. Sama poszła do fryzjera i obcięła włosy na krótko. Od razu przemalowała je na ciemny kolor. Chwila moment i już wyglądała jak chłopiec.

      A potem poprosiła, by zwracać się do niej męskim odpowiednikiem jej imienia. Tak stała się Wiktorem.

      O procedurze zmiany płci wcześniej sama przeczytała w internecie. Myślała o tym od dawna. W kobiecym ciele nie czuła się sobą. Wiedziała, że na operację na razie jest za młoda. Ale to nie szkodzi. Poczeka.

      Ojciec Wiktora (z Justyną rozstali się chwilę po narodzinach dziecka), gdy dowiedział się o decyzji córki, stwierdził, że „chyba ją popierdoliło”.

      Listopad 2018. Wiktor

      Wiktor jest już w ósmej klasie. Przychodzi do szkoły w nowym wydaniu.

      Dla kolegów jest „mangozjebem”, a teraz także „ciotą” i „pedałem”. Klasowa grupa na Facebooku służy głównie do wyśmiewania się z niego. Wkrótce dostęp do niej będzie próbowała zdobyć prokuratura, szukając dowodów na uporczywe prześladowanie chłopca. Na razie Wiktor sam opuszcza grupę, a wcześniej pyta rozpaczliwie kolegów, czy sami chcieliby być traktowani tak, jak oni traktują jego.

      Członkinią grupy pozostaje Julka. Na niej zmiana na „Wiktora” nie robi wrażenia. Mówi mu, żeby się nie przejmował, bo inne dzieci są głupie i niczego nie rozumieją. Ale wpisów jest coraz więcej, coraz okropniejszych. On przejmuje się coraz bardziej. W szkole prosi, by zwracać się do niego „Wiktor”. Nauczyciele konsekwentnie wyczytują w dzienniku stare imię. Ma dość.

      W sylwestra próbuje się zabić. Podcina sobie żyły. Przyjeżdża pogotowie. Jadą z mamą do szpitala na Szaserów na zszycie ręki, a później na oddział psychiatryczny, tym razem na Żwirki i Wigury. Tam poznaje Kacpra, który też ma swoje problemy.

      Listopad 2018. Kacper

      Kacper wychodzi z Józefowa. Zostaje wypisany z diagnozą „nieprawidłowo budującej się osobowości”. Wraca do domu, ale po pięciu dniach próbuje się zabić po raz drugi. Łyka cały zapas przepisanych mu leków na depresję, łączy je z miesięcznym zapasem lekarstw na cukrzycę, które znajduje w domu. Pierwsze rokowania są złe. Cudem udaje się go uratować.

      Grudzień 2018. Wiktor

      Wiktor po bezustannym poniżaniu w szkole jest wyczerpany. Nim trafia na Żwirki i poznaje Kacpra, odwiedza kilku lekarzy. Jedną panią psycholog bardzo polubił, szybko znalazł z nią wspólny język. Ale ona któregoś dnia wezwała Justynę i powiedziała jej, że syn w czasie spotkań rozmyśla o samobójstwie. „W tej sytuacji – tłumaczyła jej – zanim Wiktor rozpocznie terapię, powinien jak najszybciej jechać do ośrodka i poddać się kilkumiesięcznej obserwacji”.

      Psychiatra, doktor Andrzej Towalski, od początku im się nie podobał. Za pierwszym razem zdiagnozował depresję, kazał łykać lekarstwa. Krótko pogadali, jakoś poszło.

      W czasie drugiej wizyty, gdy Wiktor już bardzo przypomina chłopca, doktor Towalski patrzy na niego jak na dziwadło. Rzuca, że „i tak nie może poddać się operacji zmiany płci, bo jest niepełnoletnia”. I że byłoby dobrze, gdyby najpierw spróbowała pieszczot z facetem, bo to „przyjemna sprawa”. Na koniec wyraża nadzieję, że może jeszcze kiedyś zmieni zdanie, bo jest piękną i delikatną dziewczyną.

      Na karcie pacjenta Wiktora z nieukrywaną niechęcią odręcznie wpisuje nową diagnozę: „(Wiktoria) woli dziewczynki”. Pod taką diagnozą przybija pieczątkę. Znów przepisuje leki, kolejną dawkę.

      Grudzień 2018–styczeń 2019. Wiktor i Kacper

      Kacper po przedawkowaniu leków jedzie na Żwirki – tam, gdzie po ostatniej próbie samobójczej nikt nie wyszedł do niego przez osiem godzin. Trafia na oddział psychiatryczny.

      W sylwestra dołączy do niego Wiktor, chwilę po tym, jak podciął sobie żyły. Wtedy się poznają. Jest styczeń 2019 roku, cztery miesiące przed zdarzeniem w metrze.

      Styczeń 2019. Wiktor i Kacper

      W szpitalu na Żwirkach lekarka prowadząca leczenie Wiktora podważa diagnozę doktora Towalskiego. Jej zdaniem Wiktor nie cierpi na depresję. Ma zaburzenia adaptacyjne i cechy nieprawidłowo kształtującej się osobowości.

      Mimo to przepisuje mu seronil, antydepresant, i to w zwiększonej dawce. Mama Wiktora nic o tym nie wie, dowie się dopiero za kilka tygodni, gdy jej syn zostanie wypisany ze szpitala. Czemu dostawał lek na depresję, choć depresji nie miał? Tego Justyna nie dowie się nigdy.

      Seronil łykał też Kacper podczas pobytu w Józefowie. A oprócz tego drugi lek – ketrel. Oba lekarstwa kazał mu zażywać lekarz. Pięć dni po opuszczeniu oddziału chłopiec próbował popełnić samobójstwo. Gdy trafił do szpitala ponownie, podawanie ketrelu cofnięto.

      Agnieszka:

      – Udało mi się porozmawiać z lekarką i poznać powody, dla których przerwano leczenie tym środkiem. Usłyszałam: „Przepisanie pani synowi tego leku było błędem, bo on nie ma depresji. To mogło przyczynić się do podjęcia przez niego próby samobójczej”. Po tych słowach się załamałam. Odebrałam to tak, jakby mojemu dziecku podawano śmierć w tabletkach.

      Wiktor – nim dojdzie do sytuacji w metrze – też dostanie w prywatnej poradni receptę na ketrel. Obaj będą faszerowani ketrelem i seronilem przez minimum kilka tygodni.

      Tymczasem ketrel to silny lek, przeznaczony wyłącznie dla dorosłych. Stosuje się go w leczeniu schizofrenii i choroby afektywnej dwubiegunowej. Podawanie go dzieciom w sposób niekontrolowany – wbrew sugestiom Europejskiej Agencji Leków – może przynieść opłakane skutki na całe życie. Człowiek zachowuje się po nich jak robot, ma problemy z koncentracją nawet przy najdrobniejszych czynnościach.

      Z kolei stosowanie seronilu można rozważać tylko w przypadku depresji. Wiktor zdiagnozowanej depresji nie miał. Badania naukowe wykazały, że podawanie tego leku osobom dorosłym niechorującym na depresję zwiększa ryzyko samobójstwa aż dwukrotnie. A co dopiero dzieciom!

      – Lekarka powiedziała mi tylko, że po ketrelu będzie mu się lepiej spało – wspomina Justyna.

      Ketrel i seronil to leki standardowo przepisywane dzieciom na warszawskich oddziałach psychiatrycznych oraz w prywatnych poradniach. Podawanie ich niezdiagnozowanym lub niechorującym na depresję małym pacjentom, w dodatku w niekontrolowany


Скачать книгу