Niespokojna krew. Роберт Гэлбрейт
Zawsze zaznaczałam, że nie mam niczego takiego w torbie pielęgniarskiej, kiedy chodziłam po ludziach z wizytami domowymi. Człowiek musiał uważać, bo inaczej mogli go napaść.
– Skąd pani wiedziała, że to był kubek doktora Brennera? – spytał Strike.
– Zawsze pił z tego samego, z herbem jego dawnego uniwersytetu – powiedziała Janice. – Wpadał w szał, jeśli ktoś inny go dotknął. – Zawahała się. – Nie wiem, czy… czy rozmawiali państwo z doktorem Guptą…
– Wiemy o uzależnieniu doktora Brennera od barbituranów – powiedział Strike. Janice wyglądała, jakby jej ulżyło.
– No tak… zakładałam, że kapsułka trafiła tam przez przypadek, kiedy akurat je zażywał. Pewnie nawet tego nie zauważył, pomyślał, że upadła na podłogę. Normalnie po znalezieniu leków w herbacie w gabinecie lekarskim zadawano by mnóstwo pytań. To poważna sprawa, jeśli coś przez przypadek trafia do czyjejś herbaty.
– Czy jedna kapsułka mogłaby wyrządzić jakąś krzyw…? – zaczęła Robin.
– Och, nie, nie wyrządziłaby żadnej poważnej krzywdy – powiedziała ze znawstwem Irene. – Prawda, Jan?
– Nie, jedna kapsułka to nawet nie pełna dawka – powiedziała Janice. – Człowiek poczułby się trochę senny i tyle. W każdym razie Margot przyszła na zaplecze, żeby zrobić sobie herbatę, akurat kiedy próbowałam wygrzebać łyżeczką tę kapsułkę z dna kubka. Zaraz koło pokoju pielęgniarek mieliśmy zlew, czajnik i lodówkę. Zobaczyła, jak próbuję wyjąć tę kapsułkę. Dlatego wcale się nie dziwię, że po czymś takim wolała sama robić sobie herbatę. To był środek ostrożności. Też pilnowałam, żeby pić tylko ze swojego kubka.
– Powiedziała pani Margot, jak według pani kapsułka dostała się do herbaty? – spytała Robin.
– Nie – odrzekła Janice – bo doktor Gupta prosił, żebym nie wspominała o problemie doktora Brennera. Powiedziałam tylko, że to musiało się stać przez przypadek, bo przecież w sumie tak było. Myślałam, że zwoła zebranie personelu i przeprowadzi dochodzenie…
– Ach, no tak, ale znasz moją teorię na temat tego, dlaczego tego nie zrobiła – wtrąciła Irene.
– Irene – powiedziała Janice, kręcąc głową. – Daj spokój.
– Moja teoria jest taka – podjęła Irene, nie zwracając uwagi na Janice – że Margot myślała, że ktoś wrzucił pigułkę do herbaty doktora Brennera, a jeśli chcecie państwo wiedzieć, kto według mnie…
– Irene – powtórzyła Janice, wyraźnie apelując o powściągliwość, ale Irene nie dało się już zatrzymać.
– …to państwu powiem: Gloria. To była dziewczyna spod ciemnej gwiazdy, wywodziła się z przestępczego środowiska… Nie, Janice, powiem to, bo jestem pewna, że Cameron chce wiedzieć o wszystkim, co się działo w tej przychodni…
– Niby jak Gloria miałaby coś wrzucić do herbaty Brennera?… A tak nawiasem mówiąc – Janice zwróciła się do Strike’a i Robin – nie wydaje mi się, żeby…
– Jan, to ja siedziałam codziennie obok Glorii w recepcji – powiedziała wyniośle Irene – więc to ja wiem, jaka naprawdę była…
– Ale Irene, nawet gdyby rzeczywiście wrzuciła mu pigułkę do herbaty, jaki to miałoby mieć związek ze zniknięciem Margot?
– Nie wiem – powiedziała Irene, która chyba zaczynała się denerwować – ale ich interesuje to, kto tam pracował i co się tam działo… prawda? – spytała Strike’a, który w odpowiedzi kiwnął głową. – Widzisz? – zatriumfowała, odwracając się do Janice, po czym ciągnęła dalej: – No więc Gloria pochodziła z naprawdę szemranej rodziny, mieszkała w Małej Italii…
Janice próbowała protestować, lecz Irene znowu ją zagłuszyła.
– Tak było, Jan! Jeden z jej braci handlował narkotykami i tego typu sprawy, sama mi powiedziała! Możliwe, że ten atomal wcale nie pochodził z zapasów Brennera! Mogła go wziąć od któregoś z braci. Gloria nie znosiła Brennera. Jasne, marudny był z niego staruch, ciągle się nas czepiał. Kiedyś mi powiedziała: „Wyobraź sobie, jak to jest z nim mieszkać. Na miejscu jego siostry wsypałabym staremu draniowi trutkę do jedzenia”. Margot to usłyszała i powiedziała jej do słuchu, bo w poczekalni byli pacjenci, a to było nieprofesjonalne mówić takie rzeczy o jednym z lekarzy. W każdym razie kiedy Margot nic nie zrobiła w sprawie tabletki w kubku Brennera, pomyślałam: „To dlatego, że wie, czyja to sprawka”. Nie chciała, żeby jej pupilka wpadła w tarapaty. Bo widzicie, Gloria była jej „projektem”. Pół dnia spędzała w gabinecie Margot, słuchając wykładów o feminizmie, a ja musiałam ogarniać recepcję sama… Jeśli chodziło o Margot, nawet morderstwo uszłoby Glorii płazem. Na wszystko przymknęłaby oko.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.