Mózg nie służy do myślenia. Lisa Feldman-Barrett
mpty-line/>
Przekład: Zuzanna Lamża
Opieka redakcyjna: Katarzyna Nawrocka
Redakcja: Anna Strożek, Anna Taraska
Korekta: Katarzyna Nawrocka
Projekt okładki i stron tytułowych: Joanna Wasilewska/KATAKANASTA
Ilustracja na okładce: © Jolygon/Shutterstock.com
Copyright © 2020 by Lisa Feldman Barrett. All rights reserved.
Copyright for the Polish edition © JK Wydawnictwo Sp. z o.o. sp.k., 2021
Copyright for the Polish translation © Zuzanna Lamża, 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.
ISBN 978-83-8225-050-3
Wydanie I, Łódź 2021
JK Wydawnictwo sp. z o.o. sp. k.
ul. Krokusowa 3
92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69
www.wydawnictwofeeria.pl
Wersję elektroniczną przygotowano w systemie Zecer firmy Elibri
Barbarze Finlay oraz moim pozostałym współpracownikom, którzy wprowadzili mnie w arkana neuronaukowego rzemiosła, za ich wielką wspaniałomyślność i jeszcze większą cierpliwość
Od autorki
Napisałam tę książkę, złożoną z krótkich, swobodnych esejów, by was zaciekawić i dostarczyć wam nieco rozrywki. To nie jest podręcznik. W każdej lekcji przedstawiam kilka intrygujących naukowych faktów na temat mózgu i zastanawiam się, co one mówią o ludzkiej naturze. Najlepiej czytać je po kolei, ale możecie też na wyrywki.
Jako wykładowczyni akademicka zwykle zamieszczam w moich tekstach mnóstwo naukowych szczegółów: opisów badań i odnośników do artykułów. W przypadku tej nieformalnej pracy jednak całą bibliografię umieściłam na mojej stronie internetowej, sevenandahalflessons.com.
Na końcu książki znajdziecie za to przypisy, w których pogłębiam niektóre z poruszonych tematów, uzupełniam je o wybrane naukowe szczegóły, wyjaśniam, które ich aspekty są wciąż przedmiotem dyskusji, i podaję autorów pewnych interesujących spostrzeżeń.
Dlaczego siedem i pół, a nie osiem lekcji? Otwierający całość esej opowiada o tym, jak mózg ewoluował, ale jest to jedynie szybki rzut oka na niesamowicie rozległą historię – stąd pół lekcji. Pojęcia wprowadzone w tym rozdziale są kluczowe dla reszty książki.
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić, czytając o tym, co pewna neuronaukowczyni uważa za fascynujące w waszym mózgu, oraz o tym, jak to się dzieje, że półtora kilo bezkształtnej masy między uszami czyni nas ludźmi. Lekcje te nie powiedzą wam, co macie sądzić o naturze ludzkiej, ale zachęcą was do zastanowienia się, jakimi ludźmi jesteście lub chcielibyście być.
Pół lekcji
Nasz mózg nie służy do myślenia
Dawno, dawno temu Ziemią władały bezmózgie stworzenia – i nie jest to deklaracja polityczna, lecz biologiczna.
Jedną z takich istot był lancetnik. Jeśli kiedykolwiek jakiegoś widzieliście, prawdopodobnie – dopóki nie zwróciliście uwagi na skrzelopodobne szpary po bokach jego ciała – wzięliście go za jakiegoś małego robaka. Lancetniki zamieszkiwały oceany około 550 milionów lat temu1, wiodąc prosty żywot. Dzięki bardzo prostemu układowi ruchowemu mogły przemieszczać się w wodzie. Ich sposób pobierania pokarmu także nie był ani trochę skomplikowany: kładły się na dnie oceanicznym jak źdźbła trawy i pochłaniały wszystkie maleńkie organizmy, którym zdarzyło się podpłynąć w okolice ich otworu gębowego. Nie przejmowały się smakiem i zapachem, ponieważ nie miały zmysłów podobnych do naszych. Nie słyszały i nie miały oczu, a jedynie kilka komórek wykrywających zmiany w natężeniu światła. Ich mizerny układ nerwowy, złożony z niewielkiego zlepka komórek, trudno było nazwać mózgiem2. Można by powiedzieć, że lancetnik był czymś w rodzaju żołądka na patyku.
Zwierzęta te, nasi dalecy kuzyni, wciąż istnieją. Kiedy spojrzycie na współcześnie żyjącego lancetnika, ujrzycie istotę bardzo podobną do waszego pradawnego, maciupkiego przodka3, przemierzającego niegdyś te same morza.
Czy potraficie wyobrazić sobie niewielkie, trzycentymetrowe, glistowate stworzenie, kołysane prądami prehistorycznego oceanu, i dostrzec w nim początek ewolucyjnej podróży ludzkości? To trudne. Mamy tak wiele elementów, których lancetnik nie posiadał: kilkaset kości, całe mnóstwo narządów wewnętrznych, trochę kończyn, nos, czarujący uśmiech i – co najważniejsze – mózg. Lancetnik nie potrzebował mózgu. Jego komórki czuciowe były połączone z komórkami odpowiedzialnymi za ruch: wchodził w reakcje ze swoim wodnym światem bez głębszego zastanawiania się. My jednak jesteśmy w posiadaniu złożonego, potężnego mózgu, zdolnego do zrodzenia tak różnorodnych zjawisk mentalnych jak myśli, emocje, wspomnienia i marzenia – sfery życia wewnętrznego, która w tak wielkim stopniu kształtuje to, co jest charakterystyczne i znaczące dla naszego istnienia.
Nie wywodzimy się bezpośrednio od lancetników, ale nasz wspólny przodek był bardzo podobny do współcześnie występujących przedstawicieli tego gatunku
W jakim celu taki mózg jak nasz w ogóle wyewoluował4? Oczywistą odpowiedzią wydaje się: do myślenia. Często zakłada się, że był czymś w rodzaju kolejnego szczebla na drabinie rozwoju, powiedzmy, od niższych zwierząt do wyższych, z tym najbardziej wyrafinowanym, myślącym mózgiem – ludzkim – na szczycie. Koniec końców, myślenie to nasza supermoc, prawda?
Cóż, ta oczywista odpowiedź okazuje się nieprawdziwa. Pogląd, że mózg wyewoluował, żebyśmy myśleli, stał się źródłem wielu całkowicie błędnych przekonań na temat ludzkiej natury. Porzucenie tego pieczołowicie pielęgnowanego przeświadczenia jest pierwszym krokiem do zrozumienia, jak nasz mózg faktycznie działa i co jest jego najważniejszym zadaniem – a także, ostatecznie, jakimi istotami tak naprawdę jesteśmy.
500 milionów lat temu, podczas gdy małe lancetniki i inne stworzenia spokojnie posilały się na dnie oceanu, Ziemia weszła w okres, który naukowcy nazywają kambryjskim. W tym czasie na ewolucyjnej scenie pojawiło się coś nowego i istotnego: polowanie. W pewnym momencie w jakimś miejscu jedno zwierzę stało się zdolne do wyczucia obecności drugiego i celowo je pożarło. Samo pochłanianie zdarzało się już wcześniej, ale teraz stało się bardziej zamierzone. Polowanie nie wymagało mózgu, ale stanowiło duży krok naprzód w kierunku jego wykształcenia.
Pojawienie się drapieżników w kambrze zmieniło planetę w miejsce pełne rywalizacji i niebezpieczeństw. Zarówno polujący, jak i ich ofiary rozwijali się tak, by silniej odczuwać otaczający je świat. Tworzyli coraz bardziej wyszukane układy czuciowe. Lancetniki potrafiły odróżnić światło od ciemności; nowo powstające gatunki rzeczywiście widziały. Podczas gdy te pierwsze dysponowały jedynie prostym czuciem skórnym, te drugie nauczyły się pełniej odczuwać ruchy swojego ciała w wodzie i posługiwać się zmysłem dotyku, który pozwalał im wykrywać obiekty poprzez wibrację (rekiny do dzisiaj wykorzystują ten rodzaj czucia do lokalizowania zdobyczy).
Wraz z pojawieniem się bardziej wyczulonych zmysłów najbardziej palącym życiowym dylematem stało się pytanie: „Czy to coś w oddali nadaje się do jedzenia, czy też raczej zje mnie?”. Stworzenia, które lepiej rozumiały swoje otoczenie, miały większą szansę, by przeżyć
1
Te prastare stworzenia, zwane też szparoskrzelcami lancetowatymi, wciąż istnieją. Nasze ewolucyjne pokrewieństwo z lancetnikami wygląda następująco: ludzie są kręgowcami, co oznacza, że mamy szkielet osiowy (który nazywamy kręgosłupem) oraz cewkę nerwową (którą nazywamy rdzeniem kręgowym). Lancetniki nie należą do kręgowców, ale mają cewkowaty układ nerwowy biegnący wzdłuż całego ich ciała. Mają też strunę grzbietową – coś w rodzaju kręgosłupa – złożoną jednak nie z kości, lecz z tkanki łącznej i mięśni. Zarówno lancetniki, jak i kręgowce zaliczają się do większej grupy zwierząt znanych jako strunowce (typ
Lancetnikom brakuje wszystkich cech, które odróżniają kręgowce od bezkręgowców. Nie mają serca, wątroby, trzustki, nerek ani żadnych wewnętrznych układów, które zarządzałyby tymi narządami. Niektóre ich komórki regulują za to rytm dobowy: odpowiadają za cykl snu i czuwania.
Zwierzęta te nie mają wyodrębnionej głowy ani żadnych widocznych narządów zmysłów, jakie można znaleźć na głowie kręgowców, takich jak oczy, uszy, nos itd. Z jednej strony w przedniej części ciała lancetnika znajduje się zgrupowanie światłoczułych komórek zwane oczkiem Hessego. Dzięki nim jest on w stanie wykryć znaczące zmiany w jasności otoczenia – jeśli padnie na niego cień, odsunie się. W fotoreceptorach tych znaleziono pewne geny występujące również w siatkówce kręgowców, ale lancetniki nie mają oczu i nie widzą.
Nie czują także smaku i zapachu. Pewne komórki w ich skórze są w stanie identyfikować substancje chemiczne unoszące się w wodzie: komórki te zawierają geny podobne do tych znajdujących się w opuszce węchowej, ale nie jest jasne, czy działają one w ten sam sposób. Mają również zgrupowania komórek z włoskami umożliwiającymi im orientowanie się i zachowywanie równowagi w wodzie (oraz być może wyczuwanie przyspieszenia, kiedy płyną), ale nie dysponują uchem wewnętrznym z komórkami rzęsatymi, dzięki którym kręgowce słyszą.
Lancetniki nie potrafią także lokalizować jedzenia i podpływać do niego: żywią się każdym małym stworzonkiem, które akurat przyniesie prąd oceanu. Mają za to komórki wykrywające
2
Naukowcy wciąż spierają się, czy lancetniki mają mózgi. Wszystko sprowadza się do tego, jak wytyczy się linię oddzielającą „mózg” od „niemózgu”. Biolog ewolucyjny Henry Gee dobrze podsumowuje całą sytuację: „Ani u osłonic, ani u lancetników nie ma nic, co przypominałoby mózg kręgowców, choć jeśli dobrze poszukać (…) widać już zarys jego ogólnego planu”.
Badacze są w zasadzie zgodni, że w przedniej części struny grzbietowej lancetnika odnaleźć można szkic genetycznych konturów mózgu kręgowców oraz że szkic ten liczy sobie co najmniej 550 milionów lat. Nie musi to wcale oznaczać, że geny zidentyfikowane w tej części jego ciała funkcjonują w ten sam sposób lub wpływają na wykształcenie się tych samych struktur co w mózgu kręgowców (więcej o tym, co znaczy, że dwa gatunki mają podobne geny, zob. przypis 8 do lekcji pierwszej). To właśnie tu zaczyna się dyskusja. U lancetników dostrzec można niektóre z wzorców molekularnych, które służą do wyodrębnienia najważniejszych segmentów organizacyjnych mózgu kręgowców, natomiast kwestią sporną pozostaje, które z nich rzeczywiście są zarysowane, a których planu brakuje. Naukowcy polemizują także, czy u samych lancetników widoczne są już któreś z tych części. To podobnie jak z głową: choć lancetniki nie mają głowy
Bardziej szczegółowe omówienie lancetnika znajdziecie w
3
Naukowcy uważają, że nasz wspólny przodek był bardzo zbliżony do dzisiejszych lancetników, ponieważ środowisko życia tych zwierząt (ich nisza) przez ostatnie 550 milionów lat niemal się nie zmieniło, a w związku z tym nie musiały się one adaptować do nowych warunków. W przeciwieństwie do nich kręgowce – a także inne strunowce, na przykład żachwy – przechodziły kolosalne zmiany ewolucyjne. Z tego powodu zakłada się, że badając współcześnie żyjące lancetniki, możemy dowiedzieć się czegoś o wspólnym przodku wszystkich strunowców.
Niektórzy badacze podważają jednak te założenia – jest mało prawdopodobne, by lancetniki nie zmieniały się wcale od pół miliarda lat! Dla przykładu ich struna grzbietowa (ich układ nerwowy) rozciąga się wzdłuż całego ciała, od jednego końca po drugi, podczas gdy u kręgowców rdzeń kręgowy kończy się tam, gdzie zaczyna mózg. Naukowcy spierają się, czy nasz wspólny przodek miał lancetnikokształtną strunę grzbietową, która wraz z rozwojem mózgu kręgowców uległa skróceniu, czy też jego krótsza struna wydłużyła się w trakcie procesu ewolucji. Podobne dyskusje toczą się na przykład wokół wykształcenia się węchu.
Bardziej szczegółowe omówienie naszego lancetnikokształtnego praprzodka znajdziecie w
4
Zdania typu: „Mózg służy do
Stosuję tu teleologię innego rodzaju – stwierdzenia, że coś jest
Psychologowie Bethany Ojalehto, Sandra R. Waxman i Douglas L. Medin badali, jak ludzie pochodzący z różnych kultur rozumieją świat przyrody. Wyniki ich analiz wskazują, że stwierdzenia teleologiczne tego drugiego typu (takie, jak te zamieszczone w tej lekcji) odzwierciedlają szacunek do więzi łączącej istoty żyjące z ich środowiskiem. Nazywają je „kontekstualnym, relacyjnym poznaniem”. Sformułowania typu: „Mózg nie służy do myślenia” są relacyjne z natury (odnoszą się do związku między mózgiem, różnymi układami ciała a środowiskiem) i nie prowadzą do konstatacji, że mózg został specjalnie zaprojektowany, by osiągnąć konkretny stan docelowy.
Pamiętać trzeba również, że sformułowania, których używam (na przykład: „Mózg nie służy do myślenia”), pojawiają się w pewnym określonym kontekście – swobodnym, nietechnicznym eseju opisującym pewne aspekty funkcjonowania mózgu – i tylko w jego ramach ich znaczenie może wybrzmieć w pełni. Kiedy je z niego wyrwiemy, łatwo pomylić je z pierwszym, problematycznym typem teleologii. Allostaza nie jest oczywiście jedyną przyczyną, dla której mózg wyewoluował, nie kierowała też jego ewolucją w żaden uporządkowany sposób. Siłą napędową rozwoju mózgu był w dużej mierze dobór naturalny, z samej swojej istoty chaotyczny i oportunistyczny. Jak pokazuję w lekcji siódmej, mogła mieć na niego wpływ również ewolucja kulturowa. Zob. 7half.info/teleology.