Na szczycie. K.N. Haner

Na szczycie - K.N. Haner


Скачать книгу
swoje nogi.

      – E tam! Załóż baleriny czy coś. Przecież nie możemy tego przegapić! Zresztą dzwoniłem już i powiedziałam, że będziemy.

      – Do kogo dzwoniłeś?

      – Do Seda.

      – Mówił coś?

      – Nie za wiele, zajęty był. Wyśle po nas samochód z kierowcą. Uwierzysz?

      – Tia – wywróciłam oczami.

      – Jakaś jesteś nie w humorze, stało się coś wczoraj?

      – Nie.

      – Mała, nie okłamuj mnie – Trey odłożył koszulkę na krzesło i podszedł do mnie.

      – Nie okłamuję. Nic się nie wydarzyło.

      – Całowaliście się chociaż?

      – Trey, błagam! – posłałam mu zbolałe spojrzenie.

      – Ej, no powiedz!

      – Tak, całowaliśmy się.

      – I jak?

      – Jak całuje?

      Pokiwał głową.

      – Dobrze, nawet bardzo dobrze – dodałam i bezwiednie przygryzłam wargę.

      – Nie próbował czegoś więcej?

      – Zatańczyłam dla niego.

      – O łał!

      – Służbowo, że tak powiem.

      – Służbowo czy nie i tak na pewno mu stanął!

      I to jak, pomyślałam i powiedziałam:

      – Pewnie tak.

      – Nie sprawdzałaś?

      – Nie – skłamałam. Cholera. Okłamałam mojego najlepszego przyjaciela, pierwszy raz w życiu. Poczułam się paskudnie.

      – Serio, jest coś z tobą nie tak, brakuje ci piątej klepki czy coś – wzruszyłam ramionami.

      – Pewnie tak.

      – Ej, mała, co jest? – wciągnął mnie na swoje kolana.

      – Zróbmy to, Trey.

      – Co? – spojrzał pytająco.

      – Chcę już to mieć za sobą.

      – Ale co? – powtórzył.

      – Kochaj się ze mną Trey. Teraz! – wypaliłam i pocałowałam go namiętnie. Siedział na oparciu sofy w salonie, więc oboje polecieliśmy do tyłu. Wylądowałam na nim i zaczęłam go rozbierać. Nie protestował.

      – Na pewno tego chcesz? – wyjęczał, gdy dobrałam mu się do rozporka.

      – Tak – szepnęłam i zaczęłam całować go po klatce piersiowej. Tak bosko pachnie. Pocałowałam go po stronie serca i spojrzałam na niego.

      – Jesteś taka śliczna, mała – musnął kciukiem kącik moich ust i podciągnął mnie do siebie, by namiętnie pocałować.

      – Och, Trey! – jęknęłam, gdy zdjął mi koszulkę, zaraz potem stanik.

      – To nic między nami nie zmieni, prawda? – zapytał nagle, przerywając pieszczoty moich piersi.

      – Nie. Proszę, zrób to – zacisnęłam powieki, siedząc na nim okrakiem. Oboje byliśmy już nadzy.

      – Rozluźnij się – powiedział i wsadził we mnie palec, aby mnie trochę przygotować. – Ale jesteś mokra!

      – Boże! – krzyknęłam, gdy znalazł ten punkt w środku i zaczął go masować. Ścisnęłam jego ramiona owładnięta pożądaniem. Odrzuciłam głowę i zamknęłam ponownie oczy, by nie patrzeć na jego wielkiego penisa. To też nie jest rozmiar odpowiedni na pierwszy raz. Gdy kciukiem dotknął mojej łechtaczki, zaczęłam szczytować.

      – O kurwa, tak – syknął przez zaciśnięte zęby, kiedy poczuł, jak zaciskam się na jego palcu. Ścisnął mocno pośladki i gdy drugi orgazm wstrząsał moim ciałem, wszedł we mnie mocno, gwałtownie.

      – O Boże! – krzyknęłam z bólu. Jezu, co za ból! Po orgazmie nie został nawet ślad. Nie potrafię tego nawet opisać. Jakby gorący pręt rozrywał mnie od środka.

      – Spokojnie, mała – przytrzymał mnie, widząc moją minę.

      – Trey, to boli, bardzo boli – zakwiliłam cicho, a do oczu napłynęły mi łzy.

      – Wytrzymaj Reb, taka dzielna z ciebie dziewczynka. Tak bardzo cię kocham – pocałował mnie czule w usta i poruszył się delikatnie.

      – O matko! – krzyknęłam ponownie, miałam ochotę się zerwać, uciec jak najdalej.

      – Jeszcze chwila – wyszeptał głaszcząc moje włosy.

      – Chwila na co? – zapytałam ze łzami w oczach.

      – I wejdę głębiej.

      – O mój Boże! – chciałam go odepchnąć i wstać, ale mi nie pozwolił. Wcisnął całego siebie we mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało, wydając przy tym ryk pragnienia i czegoś, czego nie potrafię opisać. Po tym urwał mi się film.

      ***

      Ocknęłam się, czując, że ktoś poklepuje mnie po policzku.

      – Reb! Reb! Otwórz oczy – otworzyłam i zobaczyłam jego udręczoną minę. – Jezu, ale mnie wystraszyłaś! – dodał i przytulił z całej siły.

      – Co się stało? – zapytałam nadal lekko zamroczona.

      – Zemdlałaś – odpowiedział i przypomniało mi się to, co wydarzyło się chwilę temu.

      – Czy my? – skrzywiłam się.

      – Chyba tak – spojrzał na mnie z wyrzutem.

      – O rany.

      – Wybacz, nie chciałem.

      – Nie, Trey, sama chciałam. Broń Boże, nie miej wyrzutów sumienia – chwyciłam jego twarz w dłonie i spojrzałam prosto w oczy. – Jesteś jedynym facetem na tym świecie, z którym powinnam była to zrobić. Kochasz mnie, szanujesz, wytrzymujesz ze mną, niczego więcej nie potrzebowałam. Dziękuję – pocałowałam go w kącik ust.

      – Tak cię bolało? – spojrzał dalej udręczony.

      – Troszkę.

      – Zemdlałaś.

      – Z wrażenia – puściłam mu oczko.

      – To nie jest śmieszne. Może powinniśmy jechać do szpitala?

      – Daj spokój, nic mi nie jest.

      – Cała kanapa jest we krwi – powiedział. Spojrzałam na swoje nogi i jego biodra. Też jesteśmy brudni. Chyba ominęła mnie część tej imprezki. Wstałam i skrzywiłam się, czując ból między udami. Cholera! Poszłam do salonu. Faktycznie, na kanapie są ewidentne ślady utraty mojego dziewictwa.

      – Zawsze tak jest? – zapytałam.

      – Co? – Trey stanął za mną w progu i także spojrzał.

      – No, że tyle krwi i w ogóle.

      – Nie, to raczej indywidualne.

      – Ale mam już to za sobą tak? – wyszczerzyłam zęby.

      – Mówisz, jakbyś pozbyła się problemu – skrzywił się.

      – Po prostu chciałam mieć to już za sobą.

      – W sumie


Скачать книгу