Na szczycie. K.N. Haner
na Simona i Nickiego – szepnął mi do ucha Sed.
– Na razie to uważam tylko na ciebie – warknęłam, bo mnie rozproszył. Na szczęście odpuścił i dał mi dosłuchać koncertu do końca. Mimo bolących stóp, obolałego, krwawiącego krocza skakałam jak głupia, wrzeszczałam i śpiewałam ich piosenki. Znam je oczywiście na pamięć.
– Reb, chodź do nas – nagle Nicki krzyknął do mnie ze sceny. Co? O nie! Nie! Nie! Nie! Jeszcze nie jestem na to gotowa.
– Chcecie poznać nowego członka zespołu!? – zapytał publiczność, która odpowiedziała entuzjastycznym rykiem.
– Sed, pomóż! – odezwał się Erick. Sed chwycił mnie na ręce i wniósł na scenę. Nie miałam nawet sekundy, aby zaprotestować. Postawił mnie obok Nickiego i podniósł ręce, a tłum znowu ryknął.
– To ona! Trochę mała.
Spojrzałam na Nickiego, który objął mnie w pasie.
– Zajebista! – krzyknął jakiś koleś pod sceną, na co zrobiłam się czerwona jak burak.
– Słodka, co? Będzie nam towarzyszyła w trasie. Mamy dla was niespodziankę i nadzieję, że wam się spodoba, szczególnie męskiej części – dodał Alex, nachylając się do mikrofonu. Zaskoczyła mnie taka pozytywna reakcja ludzi. Myślałam, że mnie wygwiżdżą i znienawidzą. Nawet dziewczyny piszczały i nie dały odczuć negatywnego nastawienia. Na końcu Sed znowu wziął mnie na ręce i pocałował. Pocałował na oczach tych wszystkich ludzi, zespołu, całej ekipy. Gdy tylko zeszliśmy ze sceny, dostał ode mnie w twarz.
– Nie waż się robić tego więcej! – Nie obchodziło mnie, że chłopaki się gapią. Mając z tego niezły ubaw. Huknęłam go tak, że aż głowa mu odskoczyła.
– Oszalałaś? – złapał mnie za nadgarstek i spojrzał rozjuszony.
– Nie dotykaj mnie!
– Uspokój się, do cholery! To był żart!
– Dla ciebie całe życie to żart! Odwal się ode mnie! Nie patrz, nie odzywaj się i nawet nie oddychaj w mojej obecności!
– Te dziewictwo padło ci na mózg! – wypalił przy wszystkich. Bo oczywiście wszyscy zrobili sobie przedstawienie z naszej kłótni. Tak się wkurzyłam, że po prostu rzuciłam się na niego z łapami. Jak on śmie to mówić tak przy nich?
– Nienawidzę cię, ty palancie!
– Reb! – Erick chwycił mnie w pasie i odciągnął.
– Wariatka! – huknął na mnie Sed.
– Pojeb! – pokazałam mu środkowy palec.
– Ej, dość! – wtrącił Simon i złapał Seda, który ruszył w moją stronę z łapami.
– No, dalej! Uderz kobietę! – prowokowałam.
– Ciebie bym nawet kijem nie tknął.
O matko! Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Wyrwałam się Erickowi, chwyciłam plastikowy kubek pełen piwa i cisnęłam nim prosto w twarz Seda. To wszystko stało się w dwie sekundy.
– Kurwa, Reb! – wrzasnął, a pozostali rzucili się, by mnie przytrzymać. – Zabierzcie mi ją z oczu, bo nie ręczę za siebie! – spojrzał na mnie wkurwiony. Erick wyniósł mnie z klubu prosto do autobusu.
– Rany, dziewczyno, masz jaja. Już cię uwielbiam – skopał z kanapy brudne ciuchy i posadził mnie.
– Ale mnie wkurwił! Co za dupek!
– Nie daj mu się, Reb. Sed ma trudny okres. Zerwał z Karą i teraz go nosi.
– Gówno mnie to obchodzi! Ja też mam ciężki czas, a nie wykrzykuję jego prywatnych sekretów przy wszystkich – opadłam na siedzenie i westchnęłam.
– Więc to prawda? – od razu się przysiadł, zrobił taką minę, że nie mogłam się nie uśmiechnąć.
– W sumie to już nie.
– Bzyknęłaś się z nim wczoraj? Dlatego tak uciekłaś? – skrzywił się.
– Nie. Nigdy w życiu się z nim nie prześpię! Prędzej zrobię sobie tatuaż na tyłku niż pójdę z nim do łóżka!
– Nie rozumiem.
– Byłam taka wściekła za to, jak mnie potraktował, że z tego wszystkiego w domu rzuciłam się na Treya.
– Tego twojego kumpla? – podrapał się po głowie.
– No tak.
– Bzyknęłaś się ze swoim najlepszym przyjacielem?
– Na to wygląda.
– Właściwie to lepsze niż jakiś dupek, który cię nie szanuje.
– Pocieszasz mnie?
– A potrzebujesz pocieszenia? – uśmiechnął się słodko.
– Potrzebuję piwa, a najlepiej czystej wódki w dużej ilości.
– A tego to ci u nas pod dostatkiem.
– Podobno jest jakaś impreza po koncercie?
– Tak. Tutaj… za chwilę.
– Cudownie! Urżnę się jak szpadel i przelecę jakiegoś przystojniaka na jego oczach! – Erick się roześmiał.
– Jeśli dziś zrobiłaś to pierwszy raz, to raczej odradzam dalsze ekscesy – spojrzał na mnie ciepło, zrobiło mi się bardzo miło. Naprawdę spoko z niego koleś.
– Racja, i jakbyś mógł, to proszę, zachowaj to dla siebie.
– Spoko, ja to nie Simon, który wszystko wszystkim wygada.
– Sed by się wkurzył, jakbym się z którymś z was choćby pocałowała?
– Oj, na pewno!
– Chcesz być dziś moim kolegą do przytulania?
Znowu się roześmiał:
– Chcesz wkurzyć Seda?
– Bardzo, jeśli tylko ty na tym nie ucierpisz.
– Mnie nic nie powie, będzie wściekły na ciebie.
– Więc umowa stoi? – wyciągnęłam do niego mały palec.
– Jesteś zajebista, Reb – roześmiał się, widząc ten gest małych dziewczynek. Uścisnął mi dłoń, nie dając małego paluszka. Także ryknęłam śmiechem.
– Impreza jest w drugim busie! – krzyknął ktoś z zewnątrz i walnął w bok autobusu.
– Już idziemy! – odkrzyknął Erick.
***
Faktycznie, tu panuje odrobinę mniejszy bałagan. Podkreślam, tylko odrobinę mniejszy. Widać podłogę. Weszliśmy z Erickiem do środka, trzymając się za ręce.
– Pieprzony farciarz! – krzyknął Simon, widząc nasze złączone dłonie, a Sed mało nie rozszarpał mnie wzrokiem. Najlepsze jest to, że na jego kolanach siedzi jakaś blondyna, więc nie rozumiem, o co mu chodzi.
– Gdzie Trey? – zapytałam, nie widząc go w autobusie.
– Chyba jakaś laska obciąga mu w garderobie – odpowiedział Nicki. Na jego kolanach także siedziała dziewczyna. Czyżby fanki?
– Co? – pisnęłam.
– Trey śpi! Nawet nie wie pewnie, jak się nazywa. Nic mu nie będzie – wyjaśnił po chwili Nicki.
– Lepiej polej!