Na szczycie. K.N. Haner

Na szczycie - K.N. Haner


Скачать книгу
i cudownie goły przeszedł do łazienki. Zastanawiałam się chwilę, czy do niego nie dołączyć, ale jeśli to zrobię, zapewne nie wyjdziemy z sypialni do wieczora. A ja muszę ćwiczyć. Włączyłam muzykę i zaczęłam od podstawowych figur. Sed wyszedł spod prysznica, nadal cudownie nagi, i gdy tylko mnie zobaczył, jego penis zareagował. Uśmiechnęłam się tak, by nie zauważył mojej reakcji. Wszedł do garderoby, więc zmieniłam piosenkę i przeszłam do trudniejszych figur. Wyszedł akurat, jak robiłam pozycję na kolanach, z wypiętą pupą. Udałam, że go nie widzę, mimo że przyglądał mi się dłuższą chwilę. Zamiotłam włosami i z powrotem wskoczyłam na rurę. Sed nie mógł oderwać ode mnie wzroku, bez skrępowania oparł się o framugę i patrzył, jak tańczę, dobrych kilkanaście minut.

      – Będziesz się tak gapił? – zapytałam, kończąc kolejny układ.

      – Chyba mi wolno, prawda?

      – No tak, ale mówiłeś, że coś masz do załatwienia.

      – Ty też. Możemy jechać razem.

      – No dobra, daj mi chwilę, to się ogarnę – zgodziłam się, bo byłam już zmęczona. Nie tańczyłam, odkąd mnie wywalili, nie licząc tego jednego razu dla Seda.

      – Będę na dole.

      Wzięłam kolejny prysznic, wrzuciłam na siebie nietoperzową białą tunikę, japonki i zbiegłam na dół. Reszta chłopaków nadal spała, więc w domu panowała cisza, przyjemna cisza.

      – Gdzie musisz podjechać?

      – Do banku. – Sed spojrzał na mnie dziwnie.

      – Którego?

      – Obojętnie, muszę wpłacić pieniądze.

      – Pięć tysięcy?

      – Tak – odpowiedziałam niepewnie.

      – Wysyłasz je matce.

      Nie wiem, czy to było pytanie, czy stwierdzenie.

      – Prosiła mnie…

      – Reb, nie będę się wtrącał w twoje relacje z matką i ufam ci, że skoro wysyłasz jej tyle pieniędzy, to naprawdę ich potrzebuje, ale może powinnaś najpierw to sprawdzić.

      – Potrzebuje ich na otwarcie jakiegoś sklepu.

      – Jakiegoś? – skrzywił się.

      – Nie wiem, mówiła, że poznała jakiegoś faceta.

      – Nie podoba mi się to – powiedział poważnie.

      – Muszę jej pomóc.

      – Rozumiem. Ona mieszka nadal w Portland?

      – Tak. A co? – spojrzałam krzywo.

      – Nie chcesz jej odwiedzić? Kiedy ostatnio ją widziałaś? – Zaskoczył mnie tym pytaniem.

      – Byłam w domu na Boże Narodzenie.

      – Nie widziałaś matki ponad pół roku?

      – Nie. Nie lubię jej odwiedzać.

      – Może powinnaś, może można jej pomóc jakoś inaczej niż tak na ślepo wysyłać pieniądze?

      – Już do niej dzwoniłam i powiedziałam, że wyślę.

      – Dobrze, wyślij, ale obiecaj, że jeśli zadzwoni znowu i będzie chciała pieniędzy, to mi o tym powiesz i razem pomyślimy, co z tym zrobić.

      – Obawiam się, że nie będziesz musiał długo czekać. Dzwoni do mnie mniej więcej co trzy dni z prośbą o kasę.

      – I wysyłałaś jej?

      – Tak.

      – Za każdym razem?

      – Nie miałam wyjścia.

      Skrzywił się z niezadowolony.

      – Jakie to były kwoty?

      – Od kilkuset dolarów do kilku tysięcy.

      – Przez dwa lata?! – Aż zahamował gwałtownie.

      – Kiedyś Trey mnie podliczył, a wtedy się okazało, że przez pierwszy rok wysłałam jej ponad pięćdziesiąt tysięcy.

      – To bardzo dużo. Wysyłałaś jej chyba wszystko, co zarobiłaś?

      – Praktycznie, resztę przepiłam w klubach z Treyem! – nie wiem, czemu się roześmiałam, Seda to jakoś nie rozbawiło. Podjechaliśmy pod bank, poszłam szybko wpłacić pieniądze do okienka i zadzwoniłam do matki, że niedługo powinna je dostać. Znowu powtórzyła, że mnie kocha, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze robię. Może to naiwne, ale potrzebuję jej miłości. W końcu to moja mama, jedyna prawdziwa rodzina.

      – Jedziemy na lunch?

      – Chyba nie jestem głodna, Sed – spojrzałam na niego błagalnie. Naprawdę nie jestem głodna, czy on tego nie rozumie?

      – Nic dziś nie jadłaś.

      – Wypiłam energetyka.

      Skrzywił się.

      – Tak, i wypaliłaś kilka papierosów. Długo masz tak zamiar pociągnąć?

      – Do czterdziestki.

      Nic nie odpowiedział, tylko pokręcił głową z dezaprobatą. Myślał, że mnie skusi, podjeżdżając pod McDonalda i zajadając się frytkami. Za bardzo się przejmuję tym, że za niecałe trzy tygodnie jedziemy w trasę, i mój żołądek się po prostu skurczył. Wiem, że koncerty są nagrywane, ludzie robią zdjęcia. Muszę dobrze wyglądać, bo inaczej znowu przestanę akceptować swoje ciało.

      W salonie BMW Sedrick rozmawiał z jakimś kolesiem, a ja oglądałam auta. Cholera! Kocham BMW! Wiem to, odkąd zobaczyłam to piękne auto z serii 5. Mogę taki wybrać? Spojrzałam w stronę Seda, bo nie wiem, czy mam w ogóle jakiś wybór? Zobaczyłam cenę na szybie i mnie zatkało.

      – I dostanę go za darmo? – zapytałam szeptem, gdy Sed podszedł do mnie.

      – Tak, ale na czerwony musisz poczekać do końca tygodnia, bo nie mają go tutaj.

      – Nieważne! Mogę czekać i miesiąc, jeśli potem będzie mój! – aż pisnęłam radośnie.

      – Trey chce czarny, prawda?

      – Pewnie tak, jego toyota jest czarna – wzruszyłam ramionami. Ciekawa jestem, czy cała ekipa ma BMW? Przecież oświetleniowcy, dźwiękowcy… to nie gwiazdy. Myślę, że Sed robi to ze względu na mnie. To takie słodkie. Cała podekscytowana nie mogłam przestać się głupkowato uśmiechać, co udzieliło się także Sedowi. Oboje z bananami na twarzy wyszliśmy z salonu w kierunku parkingu. Nagle ktoś podbiegł do nas i oślepił mnie błyskiem flesza.

      – Dlaczego zostawiłeś narzeczoną w ciąży dla prostytutki?! – zapytał agresywnie mężczyzna z aparatem w dłoni. Stanęłam jak wryta, a Sed przede mną, jakby chciał mnie ochronić.

      – Spierdalaj! – Zasłonił obiektyw i praktycznie wrzucił mnie do auta.

      – Podobno próbowała popełnić samobójstwo? Czy to prawda? – pytał dalej paparazzo. Skąd oni mają takie informacje, do cholery?

      – Odejdź, bo ci przypierdolę! – warknął i obszedł auto, odpychając mężczyznę. Chłopak od razu podszedł do mnie, skuliłam się nisko na siedzeniu.

      – Jak się czujesz, będąc przyczyną rozpadu związku i tego, że Mills zostawił kobietę w ciąży?

      – To nie jest dziecko Seda! – krzyknęłam w obronie.

      – Kara Petersen to znana modelka, po co miałaby kłamać? – zapytał,


Скачать книгу