Biografie ulic. Jacek Leociak
polskiego jest to, że ich poezjom nadano niegdyś rangę, na jaką nigdy nie zasługiwały. Tragicznym nieporozumieniem było powierzenie tym poetom obowiązku organizowania wyobraźni narodowej”. Na ironię zakrawa to, że Rymkiewicz, nasz wieszcz narodowy i współczesne wcielenie Króla-Ducha, został w 2015 roku laureatem Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima.
Kamienica przy Chłodnej 39a, stan z roku 1938. W 1932 mieszkał tu Czesław Miłosz.
Fot. APW
Na szaleństwo nacjonalizmu i faszyzmu spychającego Europę ku wojnie Tuwim odpowiadał mroczną groteską, Miłosz – katastroficzną wizją. W pierwszym opublikowanym tomiku poetyckim Poemat o czasie zastygłym (Wilno 1933) Miłosz, związany wtedy z wileńską grupą poetycką Żagary, daje poetycki wyraz temu katastrofizmowi. W wierszu Wiosna 1932 – przypominam: to rok, kiedy Miłosz mieszkał na Chłodnej – czytamy: „Nad miastem łuna. / (…) Stoisz na dnia barykadach. / Nad tobą musuje obłok jak las granatami porażony”. Przeczucie nadchodzącej katastrofy osnute jest wokół realiów miejskiego pejzażu. Czy to Warszawa, czy Wilno? Oto fragmenty wiersza Dysk:
Nad rzeką o żółtej wodzie leży miasto (…).
Kompanie policji przechodzą. Lufy o hełmy łomocą,
rewolucyjne wezwania ktoś na murach wypisuje nocą,
nauczyciele co rano mówią o czci dla ojczyzny – o chwale niepodległości,
wieczorem jęczą w barach, rozważając gorycz swej małości (…).
Patrzę, słucham, przechodzę ulicami
patrzę, słucham, ulicami toczą się ubrane w narodowe barwy czołgi,
może za kilka lat gaz zielone pola poplami,
może za kilka lat spłoną miasta od Renu do Wołgi.
W ten sposób wędrówka po dawnej ulicy Chłodnej przyprowadziła nas na skraj wojny. Parafrazując Norwida, można by powiedzieć, że Polska znalazła się „między Azji tchnieniem a Zachodem”. Miłosz w Traktacie poetyckim przywołuje obraz chodzącego po Belwederze Józefa Piłsudskiego, który mruczy: „«Oni nas napadną». / Kto? I pokaże na zachód, na wschód”. Warszawa znalazła się w centrum tego podziału. Przypomnę, że pierwotnie granica między niemiecką i sowiecką zoną okupacyjną miała przebiegać na Wiśle, przecinając Warszawę na pół.
Jeśli można mówić w przypadku ulicy o losie, powiem śmiało, że graniczność stała się dla Chłodnej od samego początku losem jej przypisanym i nieuniknionym. Graniczność urbanistyczna, topograficzna: tu zaczynało się miasto, tu także się kończyło. Rogatki wolskie były bramą do Warszawy. Przez Chłodną przechodzili i przejeżdżali wędrowcy, kupcy, wrogie armie i własne wojska. Graniczność socjologiczna: Chłodna była drogą łączącą „bogaty” wschód i południe warszawskiego Śródmieścia z „biednym” zachodem przemysłowej i robotniczej Woli. Graniczność etniczna i religijna: tu spotykał się żywioł polski i żywioł żydowski. Wreszcie – graniczność holokaustowa. W czasie okupacji miasto zostało podzielone na getto i stronę aryjską, a ulica Chłodna stała się w szczególny sposób ulicą graniczną, rozdzielała bowiem tzw. małe i duże getto.
CZASY GETTA
TRAMWAJEM PRZEZ GETTO
Wojna rozbiła gęstą sieć połączeń tramwajowych. Pozrywana trakcja elektryczna, wyrwane z bruku szyny, zasypane gruzem torowiska, zniszczone wozy, spalona elektrownia. Straty były ogromne, a jednak pierwszy tramwaj w Warszawie ruszył już 18 października 1939 roku z placu Wilsona na plac Krasińskich. Między 20 a 23 października ulicą Chłodną jeździł autobus miejski, kursujący między Wolą a Śródmieściem. W końcu tego miesiąca uruchomiono linię tramwajową od ulicy Młynarskiej na Woli do placu Żelaznej Bramy. Częściowo odbudowane torowiska biegły w tych samych miejscach co przed wojną, wyremontowane wozy były też przedwojenne, jednak nic już nie było takie samo jak dawniej. Warszawskie tramwaje wróciły bowiem do życia w mieście, któremu okupanci narzucili nowy układ przestrzenny – obcy i opresyjny, polegający na segregacji, podziale, izolacji.
Jesienią 1939 dwie pierwsze linie tramwajowe przebiegały jeszcze swobodnie przez terytoria, które już niebawem miały zostać zamknięte, odseparowane od reszty i zagrodzone murem. Tramwaje mijały płoty z drutem kolczastym i tablice: „Obszar zagrożony tyfusem”. Wjeżdżały na Chłodną, oś topograficzną przyszłego getta, która od czerwca 1940 roku nazywać się będzie Eisgrubenstrasse, mijały plac Mirowski, wkrótce An der Markthalle, ulicę Graniczną, czyli Grenzstrasse, by skończyć bieg na placu Żelaznej Bramy, nazwanym Torplatz. Od marca 1940 po ulicy Leszno (z końcem sierpnia tego roku już Gerichtsstrasse) zaczęła jeździć szesnastka, a potem również tramwaje linii 22. W kwietniu uruchomiono nową linię, numer 1, przebiegającą między innymi Dziką i Zamenhofa (niebawem na całym odcinku Wildstrasse), Gęsią (Gänsestrasse), Franciszkańską, Bonifraterską (Klosterstrasse). We wrześniu po Żelaznej (czyli Eisenstrasse), Nowolipkach, Smoczej, Gęsiej i Nalewkach jeździło 28.
Tramwaj na Chłodnej przed skrzyżowaniem z Żelazną. W tle widoczny most nad Chłodną.
Fot. Ośrodek KARTA
Tramwaj linii 21 przy skrzyżowaniu Chłodna–Żelazna. Okres okupacji niemieckiej.
Fot. domena publiczna
Od początku okupacji w tramwajach wydzielona została część „nur für Deutsche” – po pewnym czasie ustalono ostatecznie, że ma to być przednia platforma i przednia część wozów motorowych. W końcu września 1940 wyjechał na miasto tramwaj przeznaczony tylko dla Żydów. Pomalowany był na żółto, z gwiazdą Dawida ze wszystkich stron oraz z napisem. Ten tramwaj kursował jeszcze w przestrzeni niepodzielonej. Podzielony był tylko sam skład: jeden wóz chrześcijański, drugi żydowski. Kiedy 26 listopada 1940, a więc tuż po zamknięciu getta, uruchomiono trzy linie przeznaczone tylko dla Żydów, krążyły one już w obrębie przestrzeni wyłączonej. Tarcze z numerami 15, 28 i 29 pomalowane były na żółto. W lutym 1941 roku trzy specjalne linie żydowskie zlikwidowano i na ich miejsce ruszył tramwaj zaopatrzony w tarczę z niebiesko-białą gwiazdą Dawida. Kursował początkowo od placu Muranowskiego, przez Muranowską, Zamenhofa, Dzielną, Karmelicką, Leszno, Żelazną do skrzyżowania z Chłodną. Od grudnia 1941 roku, po zmianach granic getta, zmieniła się też trasa żydowskiego tramwaju, który ruszał ze skrzyżowania Leszno–Żelazna, następnie jechał Żelazną, Nowolipiem, Smoczą, Gęsią, Zamenhofa, Muranowską, placem Muranowskim, Nalewkami, znów Gęsią i Zamenhofa, Dzielną, Karmelicką i z powrotem Lesznem do Żelaznej.
Na ulicach dzielnicy zamkniętej pojawiły się też pojazdy specyficznie gettowe – konne omnibusy, należące do koncesjonowanego przez Niemców Towarzystwa Komunikacji Omnibusowej Kohna i Hellera. Była to dziwaczna hybryda, łącząca – jak pisze Henryk Bryskier – tradycję dawnych omnibusów, ruchomych bud cyrkowych i wozów cygańskich: „na wysokiej silnej platformie ustawiono nadwozie z oknami, pomalowane na kolor żółty i niebieski, od tyłu ze schodkami i poręczami i wewnątrz – ustawionymi po bokach ławkami. Konduktor, ubrany w opaskę ciemnofioletową oraz maciejówkę na głowie z fioletowym otokiem, sprzedawał bilety, zamiast motorniczego – parę koni stępa idących – poganiał biczyskiem woźnica”. Wyruszyły na trasę w lipcu 1941 roku i obsługiwały początkowo tylko małe getto. Od lutego 1942 roku funkcjonowały już dwie linie – jedna w dużym, druga w małym getcie – przegrodzone nieprzekraczalnym pasem całkowicie już wtedy aryjskiej ulicy Chłodnej.
SKRZYŻOWANIE