Blask Chwały . Морган Райс
Połowa armii zwróciła się w ich stronę i natarli na siebie przy donośnym zgrzycie metalu. Na czele jechał Brandt ze swym dwuręcznym toporem. Zamachnął się na dowodzącego żołnierza, odciął mu głowę, i w tym samym ruchu zatopił ostrze w piersi innego mężczyzny.
Erec odżył, na nowo przepełniony nadzieją: wykorzystał chaos i natarł na drugą połowę armii. Pochylił się w galopie, wyrwał wystającą z ziemi włócznię, odchylił się w tył i cisnął nią z siłą dziesięciu mężczyzn. Włócznia przeszyła gardło jednego żołnierza i zatopiła się w piersi innego.
Erec uniósł wysoko miecz i opuścił go na pierwszego żołnierza, którego mógł dosięgnąć, przecinając trzonek jego buzdyganu w połowie, zamachując się i odcinając jego głowę.
Erec walczył, rzucając się w grupę mężczyzn z całą siłą, jaką mu pozostała, pchając, blokując, parując ciosy, atakując żołnierzy, którzy nacierali na niego chmarą ze wszystkich stron.
Na przemian unosił tarczę, blokując kolejne uderzenia, i atakował; w ciągu kilku chwil dziesiątki żołnierzy otoczyły go, napierając na niego z każdej strony.
Zabił więcej, niż byłby w stanie zliczyć, lecz było ich zbyt wielu, nawet mimo tego, że ludzie księcia walczyli z nimi na drugim froncie. Jeden z nich zamachnął się buzdyganem na Ereca i trafił go w plecy, między łopatki. Erec krzyknął z bólu, kiedy kolczasta metalowa kula wylądowała na jego kręgosłupie. Spadł z konia prosto na ziemię. Uderzenie pozbawiło go oddechu.
Nie poddawał się jednak. Instynkt podpowiadał mu, co robić. Zachował na tyle przytomny umysł, by przeturlać się, unieść tarczę i zablokować cios, który spadał na jego głowę. Odparł atak mieczem i ranił mężczyznę w ramię.
Jeden z żołnierzy zamierzał rozdeptać głowę Ereca, lecz ten usunął się z drogi, zamachnął i odciął nogi konia, a jeździec spadł na ziemię. Erec przetoczył się i dźgnął go w pierś.
Nacierało na niego coraz więcej mężczyzn. Erec przetoczył się na kolana i blokował uderzenie za uderzeniem, odpierając ciosy rojących się wokół niego żołnierzy. Jego ramiona słabły. Wojownik o wyjątkowo imponującej posturze i prostej, długiej brodzie wystąpił naprzód i podniósł wysoko topór. Erec uniósł tarczę, by zablokować cios, lecz inny żołnierz wytrącił mu ją z rąk i nim Erec był w stanie zareagować, trzeci żołnierz nadepnął na jego pierś, przyszpilając go do ziemi. Było ich po prostu zbyt wielu, a Erec był zbyt zmęczony. Mógł jedynie patrzeć, jak ogromny rycerz opuszcza topór.
Nagle kątem oka dostrzegł jakieś poruszenie i ujrzał, jak Brandt unosi swój miecz wysoko z dzikim okrzykiem i zamachuje się z całych sił. Jednym ruchem przeciął rękojeść topora wpół i ściął głowę ogromnego rycerza.
Za nim zjawili się książę i kilku innych, atakując żołnierzy wokół Ereca, wycinając do niego drogę. Erec obrócił się, chwycił nogę mężczyzny, który stał na jego piersi i powalił go na ziemię; po czym przetoczył się i gołymi rękoma skręcił mu kark.
Erec wyciągnął sztylet zza jego pasa, obrócił się i zatopił go w gardle innego napastnika, który się do niego zbliżał. Stanął na nogi, podniósł miecz ze spływającego krwią pola bitwy i odżył po raz drugi.
Erec siekł na wszystkie strony, pokrzepiony tym, że znów walczył u boku swego przyjaciela Brandta i że mieli wsparcie ludzi księcia. We dwóch wycięli wkrótce drogę, zabijając tuzin mężczyzn, którzy na nich napierali.
Erec znalazł wolnego konia, dosiadł go i szybko przyłączył się do pozostałych. Ocenił sytuację: dołączyło do niego kilka dziesiątek ludzi księcia i razem stawiali czoła temu, co pozostało z armii możnowładcy, około setki mężczyzn. Natychmiast poszukał wzrokiem Alistair i zobaczył ją na grzbiecie Warkfina na obrzeżach pola bitwy, przyglądającą sie wszystkiemu. Erecowi ulżyło – była bezpieczna, z dala od walki.
Erec oddychał ciężko, a u jego boku równie ciężko dyszał Brandt, podobnie jak on zbroczony krwią.
– Wiedziałem, że jeszcze będę walczył u twego boku – rzekł. – Lecz nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko.
Erec uśmiechnął się.
– Wygląda na to, że znów jestem twym dłużnikiem.
– Nic podobnego – powiedział Brandt. – Pamiętasz Artanię przed dziesięciu laty? Teraz jesteśmy kwita.
Kiedy przygotowywali się, by zaszarżować na pozostałą setkę ludzi, z tyłów grupy doszedł ich nagle kolejny krzyk i Erec, zdezorientowany, odwrócił się próbując pojąć, co się dzieje. Zmrużył oczy i zdało mu się, że w oddali widzi bitwę, która wybuchła na tyłach wojsk. Nie rozumiał, co się dzieje. Czyżby ludzie możnowładcy ścierali się między sobą?
– To twoi ludzie? – spytał Erec księcia.
Lecz książę zaprzeczył ruchem głowy, równie zbity z pantałyku.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.