Balladyna. Juliusz Słowacki

Balladyna - Juliusz Słowacki


Скачать книгу
tata grał na dudach; pięknie grywał pijany,

      Ale kiedy na trzeźwo, okropnie rzępolił;

      Do tego był balwierzem i wieś całą golił,

      Golił i grał na dudach, bo golił w sobotę,

      Na dudach grał w niedzielę; a miał taką cnotę,

      Że nie pił, kiedy golił, a pił, kiedy grywał,

      I wszystko szło jak z płatka. Wtem kogut zaśpiewał

      I mój ojciec małżeństwem z żoną los zespolił.

      Panna młoda wąs miała, ojciec wąs ogolił

      I wszystko szło jak z płatka. Lecz tu nowe cuda!

      Żona grała na dudach, a tatuś był duda;

      Grała więc po tatusiu i dopóty grała,

      Aż go na cmentarzyku wiejskim pogrzebała.

      Ja zaś, pośmiertne dzieło pana organisty,

      Jestem, jak mówią, ojca wizerunek czysty,

      Bo lubię stary miodek i kocham gorzonnę,

      I uciekam od matki...

      GOPLANA

      Słowa jego wonne

      Przynosi wiatr wiosenny do mojego ucha...

      O luby! ja cię kocham...

      GRABIEC

      Cóż to za dziewucha?

      Obcesowo zaczyna. Wprawdzie to nie dziwy.

      Ilekroć przez wieś idę, to serca jak śliwy

      Lecą pod moje nogi... wołają dziewczęta:

      Panie Grabku! Grabiątko, niech Grabiec pamięta,

      Że jutro grabim siano – pomóż, Grabku, grabić.

      A to znaczy, że za mnie dałyby się zabić,

      I to, że się na sianie dadzą pocałować.

      GOPLANA

      Czy mię kochasz, mój miły?

      GRABIEC

      Ha?... trzeba skosztować...

      Na przykład... daj całusa...

      GOPLANA

      Stój!... pocałowanie

      To ślub dla czystych dziewic. Na dziewiczym wianie

      Za każdym pocałunkiem jeden listek spada.

      Nieraz dziewica czysta i smutkami blada

      Dlatego, że spadł jeden liść u serca kwiatu,

      Nie śmie kochać i daje pożegnanie światu,

      I do mogiły idzie nigdy niekochana.

      GRABIEC

      Coś waćpanna jak mniszka.

      GOPLANA

      Raz pocałowana,

      Będę twoją na wieki – i ty mój na wieki...

      GRABIEC

      Ha, pocałunek bliski, a ten „mój” daleki.

       Całuje.

      GOPLANA

      O mój luby!...

      GRABIEC

      Dalibóg... pfu! pocałowałem

      Niby w pachnącą różę... pfu... róża jest ciałem,

      Ciało jest niby różą... niesmaczno!...

      GOPLANA

      Mój drogi!

      Więc teraz co wieczora na leśne rozłogi

      Musisz do mnie przychodzić. Będziemy błądzili,

      Kiedy księżyc przyświeca, kiedy słowik kwili,

      Nad falą szklistych jezior, pod wielkim modrzewiem

      Będziemy razem marzyć przy księżycu...

      GRABIEC

       do siebie

      Nie wiem,

      Co powiedzieć babie...

      GOPLANA

      Ty smutny? Ty niemy?

      O! my z tobą będziemy szczęśliwi!

      GRABIEC

      Będziemy,

      Lecz nie wieczorem – i nie przy jeziorze...

      GOPLANA

      Czemu?

      GRABIEC

      Bo ja nie lubię wody jak wściekły.

      GOPLANA

      Mojemu

      Kochankowi rwać będę poziomki, maliny.

      GRABIEC

      Lecz ja nie lubię malin... a kiedy dziewczyny

      Niosą dzbanek na głowie, nieraz zrzucam dzbanek,

      Ale to nie dla malin.

      GOPLANA

      Lecz ty mój kochanek,

      Ty musisz lubić kwiaty. Więc przyjdź co wieczora...

      GRABIEC

      A to już tego nadto!... co za nudna zmora!

      Nie przyjdę w żaden wieczór...

      GOPLANA

      Dlaczego?

      GRABIEC

      Za borem

      Pewna dziewczyna czeka na Grabka wieczorem.

      GOPLANA

      Dziewczyna?

      GRABIEC

      Tak... dziewczyna...

      GOPLANA

      Czy piękna dziewczyna?

      GRABIEC

      Ha?... co pannie do tego?... zwie się Balladyna.

      GOPLANA

      Siostra Aliny?... córka wdowy?... ale ona

      Złe ma serce.

      GRABIEC

      Waćpanna, widzę, coś szalona...

      Nie wierzę w babskie dziwy, sądy i przestróżki.

      Wszystkie dziewczęta, które mają małe nóżki,

      To mają piękne usta i serca – a właśnie

      Ona piękną ma nóżkę...

      GOPLANA

       zapalając się

      Niech słońce zagaśnie,

      Jeśli mi cię kto wydrze, kochanku.

      Ty jesteś moim! moim! moim wiecznie!

      Choćbyś miał księżyc za ślubny pirścionek,

      Choćbyś miał księżyc, to ja go rozłamię,

      Zagaszę księżyc, który cię prowadzi

      Do pocałunków, do kochanki domu.

      Ach, bądź mi wiernym! błagam cię! zaklinam!


Скачать книгу