Szalona noc. Christina Lauren
międzynarodowa sława jednak ci się nie spodoba – mówię – zawsze możesz sprzedawać komiksy w „Downtown Graffick”.
Lola cichnie, a ja, korzystając z okazji, zadaję pytanie:
– Masz ochotę porozmawiać o pomyśle Austina? Czy po prostu planujesz postawić weto?
Im dłużej zastanawiam się nad propozycją Austina przerobienia Razora na Marsjanina, tym bardziej mnie to irytuje. Jak na kogoś, kto przyznaje się do obsesji na punkcie jej książek, Austin chyba w ogóle nie rozumie ich najgłębszego sensu. Jeszcze tydzień temu Lola wyśmiałaby tę propozycję. Czy naprawdę poważnie ją teraz rozważa?
Lola wzrusza ramionami; w filmie rozlega się wystrzał. Dziewczyna przekręca się na bok, żeby lepiej widzieć, i zabiera ze sobą moją wolną rękę.
– Uwielbiam ten kawałek – mówi.
Unikanie stresu. To supermoc Loli.
– No pewnie – odpowiadam. – Patrick Swayze za chwilę zdejmie koszulę. Do licha, nawet ja uwielbiam ten kawałek.
– Keanu Reeves byłby świetnym superbohaterem – mówi Lola.
Spoglądam na nią wstrząśnięty.
– Zapomniałaś o Neo?
Lola kręci głową.
– Nie, chodzi mi raczej o to, że ma taką twarz bez wyrazu, z którą doskonale zagrałby łajdaka. Jak Sabertootha. Albo Ra’s Al Ghula albo generała Zoda.
– Fuj, Zoda? – odpowiadam. – Nie.
Lola zanosi się chichotem.
– Uwielbiam, jak to mówisz.
– Co mówię? Słowo „nie”?
– Tak. To tak, jakbyś… nawet nie potrafię wymówić dźwięku, który wymawiasz na końcu. Jakbyś mieścił w nim cztery samogłoski.
– Niezła łobuziara z ciebie – mówię do niej z uczuciem.
– Chyba chodzi o głoskę „e” albo „o”. Nawet jak próbuję naśladować twoją wymowę, nigdy nie udaje mi się uzyskać tego efektu. Powiedz: „Idź do ogrodu polać wodą z węża”.
– Nie powiem tego, Lola Love.
– Widzisz? Znów ci wyszło! Luuuooooaaala – cieszy się Lola, efektownie przedłużając słowo i przesadnie układając wargi. – Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, jakich liter do tego używasz.
– Normalnych – odpowiadam.
Po chwili Lola pociera sobie kark.
– Wygodnie ci? – pytam, zdejmując dłoń z jej włosów, by pomasować jej barki.
– Po prostu szyję mam ułożoną pod dziwnym kątem.
– Mam się posunąć albo… – zaczynam, ale Lola siada, badawczo oglądając kanapę, po czym wstaje.
– Może… hm. Połóż się tu – mówi, przenosząc moje stopy z ławy na poduszkę. – Właśnie tak.
Odstawiam popcorn i robię, jak każe – wyciągam się na boku na całą długość kanapy. Czyżby Lola wydawała się zdenerwowana, czy tylko tak mi się wydaje?
Lola starannie układa się na wąskim pasku miejsca przede mną, przytulając się do mnie tyłem. Czuję ją całym ciałem. I to… to też jest nowe doświadczenie.
– Zostałem twoją łyżeczką – mówię z nadzieją, że w ten sposób zmniejszę dziwne napięcie, które się między nami pojawiło.
Lola sięga za siebie, szczypie mnie w biodro, a ja łapię ją za rękę – mam zamiar ją zatrzymać, ale dziwnym sposobem otaczam ją ramieniem. Leżymy przez chwilę w milczeniu, przerywanym odgłosami filmu, a kiedy poprawiam się lekko, Lola wsuwa swoje nogi między moje.
A niech to jasna cholera.
Straciłem zainteresowanie filmem; zamykam oczy, czuję, jak zapadam się coraz głębiej w kanapę, podczas gdy Lola rysuje kształty na moim nadgarstku, skrobie mnie paznokciami, powoli, a potem jeszcze wolniej – aż ten zwykły, przypadkowy dotyk zamienia się w pieszczotę.
Tak bardzo uważam, będąc przy niej, tak bardzo staram się nie dopuścić do tego, by moje uczucia do niej wypłynęły na zewnątrz. Nie chcę jej naciskać. Nie chcę zniszczyć tego, co mamy, ale teraz mam wrażenie, jakbyśmy balansowali na szczycie góry; jeśli za mocno przechylimy się na bok, wpadniemy w coś cudownego, czego pragnąłem chyba od lat. Jednak jeśli dla niej to tylko przyjaźń, a ja uczynię fałszywy krok, spadnę w próżnię: pozostanę bez jej przyjaźni i bez jej miłości.
Chyba nie chcę tak ryzykować. Niech ona zdecyduje.
– Lola? – odzywam się; w tych dwóch krótkich sylabach słyszę wszystkie moje obawy i wątpliwości.
Lola spina się na całym ciele, czuję napięcie przepływające falą od jej ramion w dół; w końcu dziewczyna siada.
– O rany, nie zdawałam sobie sprawy, że tak późno się zrobiło – mówi i wstaje z kanapy. – Mam w domu kadry do skończenia. Powinnam też zadzwonić dzisiaj do Austina.
Dopiero po chwili udaje mi się wyjść z nastroju, który tak błyskawicznie się zmienił.
– Możesz do niego zadzwonić stąd – proponuję, przyglądając się, jak z roztargnieniem wiąże włosy na czubku głowy. Nie chcę, żeby szła. – Pójdę gdzieś, żebyś miała swobodę.
Lola przechodzi do kuchni, widzę jej cień na ścianie. Zatrzymuje się i zbiera swoje rzeczy.
– W porządku – mówi lekko. – I tak muszę się jeszcze zastanowić nad tym, co chcę powiedzieć.
Stoję, czekając, aż Lola weźmie swoje klucze i wsunie buty zostawione przy drzwiach.
– Napiszesz, jak dojedziesz do domu?
Dziewczyna kiwa głową i uśmiecha się do mnie.
– Oczywiście. I dziękuję za kolację.
– Nie ma za co.
Lola kręci kluczami na palcu wskazującym i obraca się w kierunku salonu.
– Dziękuję za coś więcej niż tylko kolację – mówi, spoglądając przeciągle na miejsce, w którym przed chwilą leżeliśmy przytuleni. Na kanapie leży porzucona bryła zbudowana całkowicie z napięcia seksualnego. Ciekawi mnie, czy ona też ją widzi. – Dziękuję, że jesteś takim twardzielem. Wiem, że w moim życiu panuje w tej chwili chaos, a ty masz dość na głowie. Doceniam, że zgodziłeś się zostać na dzisiaj moją łyżeczką do przytulenia.
Uśmiecham się, ale nie odpowiadam, bo właściwie co mógłbym powiedzieć? Że zgodziłbym się na chaos na okrągło, byleby to był jej chaos?
Wreszcie Lola odwraca się i sięga do klamki.
– Jesteś dla mnie jak namiot z kołdry – dodaje.
– Słyszałem o sobie gorsze rzeczy – odpowiadam.
Lola z lekkim uśmiechem wspina się na palce i oparłszy się o mnie, na moment przyciska usta do mojego policzka.
– Dobranoc, Olls.
– Dobranoc, Lola Love.
I już jej nie ma.
Rozdział piąty
Lola
Co się robi po wieczorze spędzonym na intymnych przytulankach na kanapie z przyjacielem, kiedy wraca się do bardzo zimnego i pustego mieszkania?
Cóż, po pierwsze z szafki przy łóżku wyjmuje się wibrator. Jednak następnego dnia idzie się do sklepu tego przyjaciela i przez cały dzień udaje,