Obserwując. Блейк Пирс
wyobrażam?
Czy naprawdę sądziła, że udałoby się jej powstrzymać mięśniaka przed wejściem tam, gdyby tylko chciał? O dziwo wydawało jej się, że pewnie dałaby radę. Przynajmniej postawiłaby mu się, gdyby do tego doszło. Na szczęście usłyszała stukot kroków wkraczających na korytarz, a następnie męski głos, który wołał:
— Rozstąpić się. Przepuśćcie nas.
Tłum studentów rozszedł się na boki.
Ktoś krzyknął:
— Tutaj!
Trzech policjantów w mundurach podeszło do Riley. Rozpoznała każdego z nich. Były to znajome twarze w Lanton. Dwóch mężczyzn — Oficerowie Steele i White — i jedna kobieta, Oficer Frisbie. Było też z nimi paru ochroniarzy z kampusu.
Steele był nieco przy kości, a jego czerwonawa twarz sprawiała, że wyglądał, jak gdyby lubił sobie wypić. White był wysokim mężczyzną, który stale się garbił, i zawsze miał lekko otwarte usta. Riley nie uważała go za zbyt bystrego. Oficer Frisbie była wysoką, postawną kobietą, której, zdaniem Riley, dobrze patrzyło z oczu.
— Otrzymaliśmy wezwanie. Co tu się wyprawia? — Oficer Steele prychnął na Riley.
Riley odsunęła się od drzwi i wskazała na nie.
— To Rhea Thorson — wyjaśniła. — Ona...
Nie mogła przełamać się, by dokończyć zdanie. Wciąż próbowała przyjąć do wiadomości, że Rhea była martwa. Po prostu odsunęła się na bok. Oficer Steele otworzył drzwi i przeszedł obok niej do pokoju. Wtem, dysząc, wykrzyknął…
— Dobry Boże!
Oficerowie Frisbie i White pospieszyli do środka. Steele ponownie pokazał się i krzyknął do gapiów:
— Muszę wiedzieć, co się stało. W tej chwili.
Wybrzmiał pomruk pełen zaniepokojenia i dezorientacji. Wtedy Steele zaczął rzucać pytaniami.
— Co wiecie o tym wszystkim? Czy ta dziewczyna była w swoim pokoju cały wieczór? Kto jeszcze tu był?
Nastąpiło jeszcze większe zamieszanie: niektóre dziewczyny zaczęły mówić, że Rhea nie opuściła pokoju, inne twierdziły, że wyszła do biblioteki, kolejne, że była na randce, a niektóre oczywiście powiedziały, że wyszła do baru. Nikt nie widział nikogo innego. Do momentu aż nie usłyszały krzyku Heather. Riley wzięła głęboki oddech, szykując się, by przekrzyczeć pozostałych i opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. Jednak zanim zdążyła przemówić, Harry Rampling wskazał na nią i powiedział…
— Ta dziewczyna zachowywała się bardzo dziwnie. Stała w tym miejscu, kiedy tu dotarłem. Tak jak gdyby dopiero co opuściła pokój.
Steele zbliżył się w stronę Riley i warknął:
— Czy to prawda? Masz nam parę rzeczy do wyjaśnienia. Gadaj.
Wyglądało, jak gdyby sięgał po kajdanki. Po raz pierwszy Riley poczuła ślad paniki.
Czy ten facet mnie zaaresztuje? zastanawiała się. Nie miała pojęcia, co mogłoby się wydarzyć, gdyby to zrobił. Ale wtedy policjantka ostro zwróciła mu uwagę:
— Zostaw ją w spokoju, Nat. Nie widzisz, co robiła? Osłaniała pokój, pilnując, żeby nikt nie wszedł do środka. Powinniśmy jej dziękować, że miejsce zbrodni nie jest całkowicie zdewastowane.
Oficer Steele wycofał się z wyrzutem. Kobieta krzyknęła do świadków:
— Zostańcie dokładnie tam, gdzie jesteście. Niech nikt się nie rusza, słyszycie? I ograniczcie rozmowy do minimum.
W odpowiedzi od grupy otrzymała kiwnięcia głową i pomruki, wyrażające zgodę. Następnie kobieta złapała Riley za ramię i zaczęła odprowadzać ją z dala od innych.
— Chodź ze mną — szepnęła do Riley. — Ty i ja porozmawiamy sobie trochę.
Riley nerwowo przełknęła ślinę, podczas gdy szła razem z Oficer Frisbie.
Czy naprawdę wpadłam w tarapaty? zastanawiała się.
ROZDZIAŁ III
Oficer Frisbie mocno trzymała ramię Riley, przez całą drogę korytarzem. Przeszły przez parę podwójnych drzwi i ostatecznie stanęły na dole schodów. W końcu kobieta puściła ją. Riley potarła ramię, które nieco ją bolało.
Oficer Frisbie powiedziała:
— Przepraszam, że tak ostro cię potraktowałam. Trochę nam się spieszy. Po pierwsze, jak się nazywasz?
— Riley Sweeney.
— Kojarzę cię z okolicy. Na którym roku studiów jesteś?
— Ostatnim.
Jej srogi sposób bycia odrobinę złagodniał.
— Cóż, na początku chciałam cię przeprosić za to, jak Oficer Steele zwrócił się do ciebie. Biedak, naprawdę nie umie inaczej. Chodzi o to, że on jest… Jak by to ujęła moja córka? A tak — dupkiem.
Riley była w zbyt dużym szoku, by się zaśmiać. Zresztą Oficer Frisbie też się nie uśmiechała.
— Szczycę się całkiem niezłą intuicją — cóż, przynajmniej lepszą niż faceci, z którymi pracuję. I w tej chwili ta intuicja podpowiada mi, że to właśnie ty jesteś osobą, która będzie w stanie powiedzieć mi dokładnie to, co powinnam wiedzieć. Riley poczuła kolejną falę paniki, gdy kobieta z poważnym wyrazem twarzy wyciągnęła notes i przygotowała się do pisania.
— Proszę pani, ja naprawdę nie mam pojęcia… — powiedziała.
Policjantka przerwała jej.
— Możesz się zdziwić. No dalej, po prostu opowiedz mi, jak wyglądała twoja noc.
Riley była zdezorientowana.
Jak wyglądała moja noc?
Co to ma do rzeczy?
— Zacznijmy od początku. — rzekła Frisbie.
— Siedziałam w moim pokoju i próbowałam się uczyć, bo mam zajęcia jutro rano, ale moja współlokatorka, Trudy, i moja przyjaciółka, Rhea…
Riley nagle zamilkła.
Moja przyjaciółka Rhea.
Przypomniała sobie, jak siedziała na swoim łóżku, podczas gdy Trudy i Rhea w drugim kącie pokoju malowały sobie paznokcie, puszczały Glorię Estefan na cały regulator, i natrętnie próbowały namówić Riley do wyjścia z nimi. Rhea tętniła życiem — śmiała się i wygłupiała.
Ale już nie.
Już nigdy więcej nie usłyszy śmiechu Rhei ani nie zobaczy jej uśmiechu. Pierwszy raz od tego makabrycznego zdarzenia Riley czuła się bliska płaczu. Oparła się o ścianę.
Nie teraz, powiedziała do siebie stanowczo. Wyprostowała się, wzięła głęboki oddech i kontynuowała.
— Trudy i Rhea namówiły mnie do wyjścia do Nory Centaura.
Oficer Frisbie kiwnęła zachęcająco głową i spytała:
— Około której to było?
— Wydaje mi się, że około wpół do dziesiątej.
— I wyszłyście tylko we trzy?
— Nie — odpowiedziała Riley. — Trudy i Rhea namówiły też inne dziewczyny. Łącznie było nas sześć.
Oficer Frisbie notowała