Zwabiona. Блейк Пирс
wiele więcej niż sto. Dostał wyrok trzydziestu lat pozbawienia wolności. Odsiedział tylko piętnaście. Ale to nie wystarczy. Nigdy nie przeżyje wystarczająco długo, by zrekompensować wszystkie stracone lata.
Głos Riley teraz drżał. Wiedziała, że musi się kontrolować. Nie mogła zalać się łzami ani krzyczeć ze wściekłości.
— Czy nadszedł czas, aby wybaczyć Larry’emu Mullinsowi? Pozostawiam to rodzinom chłopców. Przebaczenie naprawdę nie jest tym, o co chodzi w tym przesłuchaniu. Po prostu nie o to chodzi. Najważniejszą sprawą jest niebezpieczeństwo, które on wciąż stanowi. Nie możemy ryzykować, że z jego rąk zginie więcej dzieci.
Riley zauważyła, że kilka osób z komisji do spraw przedterminowych zwolnień warunkowych sprawdzało zegarki. Trochę spanikowała. Rada dokonała już dziś rano przeglądu dwóch innych spraw, a przed południem mieli jeszcze cztery kolejne do ukończenia. Robili się niecierpliwi. Riley musiała to natychmiast zakończyć. Spojrzała prosto na nich.
— Panie i panowie! Błagam, abyście nie udzielili warunkowego zwolnienia.
A następnie dodała:
— Może ktoś inny chciałby przemówić w obronie więźnia.
Riley usiadła. Jej ostatnie słowa były obosieczne. Doskonale wiedziała, że ani jedna osoba nie przyszła tutaj, aby przemówić w obronie Mullinsa. Pomimo „przykładnego zachowania” nadal nie miał na świecie żadnego przyjaciela ani obrońcy. Nie była nawet pewna, czy w ogóle na to zasługiwał.
— Czy ktoś chciałby jeszcze coś powiedzieć? — zapytał funkcjonariusz do spraw przesłuchań.
— Ja bym chciał tylko dodać kilka słów — oznajmił głos z tyłu sali.
Riley westchnęła. Dobrze znała ten głos.
Odwróciła się i zobaczyła znanego sobie niskiego mężczyznę o beczkowatej piersiowej stojącego z tyłu sali. To był Jake Crivaro — ostatnia osoba, którą spodziewała się dziś zobaczyć. Riley była zachwycona i zaskoczona jednocześnie.
Jake wystąpił do przodu i podał swoje nazwisko oraz rangę członkom komisji, a następnie rzekł:
— Mogę państwa zapewnić, że ten facet jest mistrzem manipulacji. Nie wierzcie mu. Kłamie jak z nut. Nie okazał żadnych wyrzutów sumienia, kiedy go złapaliśmy. Wszystko, co widzicie, jest aktorstwem.
Jake podszedł do stołu i pochylił się nad nim w kierunku Mullinsa.
— Założę się, że nie spodziewałeś się zobaczyć mnie tutaj dzisiaj — powiedział głosem pełnym pogardy. — Nie przegapiłbym tego, ty mały, szczwany jak lis, dzieciobójczy fiucie.
Funkcjonariuszka do spraw przesłuchań stuknęła młotkiem.
— Spokój! — krzyknęła.
— Och, przepraszam — rzucił kpiąco Jake. — Nie chciałem obrazić naszego wzorowego więźnia. W końcu już się zresocjalizował. Teraz jest skruszonym, małym, szczwanym jak lis, dzieciobójczym fiutem.
Jake tylko stał i patrzył na Mullinsa. Riley studiowała wyraz twarzy więźnia. Wiedziała, że Jake stara się sprowokować wybuch Mullinsa. Twarz więźnia pozostała jednak kamienna i spokojna.
— Panie Crivaro, proszę usiąść — powiedziała rzeczniczka. — Komisja może teraz podjąć decyzję.
Członkowie zarządu zgromadzili się, aby podzielić się notatkami i przemyśleniami. Ich szepty były ożywione i pełne napięcia. Tymczasem Riley nie mogła nic zrobić, tylko czekać.
Donald i Melanie Betts szlochali. Darla Harter płakała, a jej mąż Ross trzymał ją za rękę. Patrzył prosto na Riley. Jego spojrzenie przecięło ją jak nóż. Co myślał o zeznaniu, które właśnie złożyła? Czy myślał, że to zrekompensowało jej porażkę lata temu?
W pokoju było za ciepło i poczuła, jak pot ścieka jej po czole. Serce biło jej niespokojnie.
Po kilku minutach komisja zakończyła obrady. Jeden z członków komisji powiedział coś szeptem do rzeczniczki praw stron. Ta zwróciła się następnie do wszystkich obecnych.
— Komisja nie zezwala na zwolnienie warunkowe — oznajmiła. — Przejdźmy do następnej sprawy.
Riley głośno wciągnęła powietrze, słysząc bezczelność tej kobiety, jakby sprawa była niczym więcej niż biletem parkingowym, ale przypomniała sobie, że komisja spieszyła się, by przejść do kolejnych przesłuchań.
Riley wstała i obie pary podbiegły do niej. Melanie Betts rzuciła się w ramiona Riley.
— Och, dziękuję, dziękuję, dziękuję… — powtarzała.
Trzej inni rodzice tłoczyli się wokół niej, uśmiechając się przez łzy i w kółko powtarzając „dziękuję”.
Zobaczyła, że Jake stał na korytarzu. Najszybciej, jak tylko mogła, opuściła rodziców i pobiegła do niego.
— Jake! — zawołała, przytulając się do niego. — Nie widziałam cię od lat!
— Zdecydowanie za długo — odparł Jake ze swoim ukradkowym uśmiechem. — Wy, dzisiejsze dzieciaki, w ogóle nie piszecie ani nie dzwonicie.
Riley westchnęła. Jake zawsze traktował ją jak córkę. I to prawda, że powinna była utrzymywać lepszy kontakt.
— Jak się miewasz? — spytała.
— Mam siedemdziesiąt pięć lat — powiedział. — Wymieniłem oba kolana i biodro. Ledwo widzę na oczy. Mam aparat słuchowy i rozrusznik serca. I wszyscy moi przyjaciele, z wyjątkiem ciebie, już zdążyli się przekręcić. Jak myślisz, jak się miewam?
Riley uśmiechnęła się. Sporo się postarzał od czasu, kiedy widziała go ostatnio. Mimo to nie wydawał się tak słaby, jak o sobie mówił. Była pewna, że nadal mógłby wykonywać swoją starą pracę, jeśli kiedykolwiek będzie taka potrzeba.
— Cóż, cieszę się, że udało ci się tutaj przemówić — powiedziała.
— Nie powinnaś być zaskoczona — odrzekł Jake. — Jestem co najmniej tak wygadany jak ten drań Mullins.
— Twoje oświadczenie naprawdę pomogło — dodała Riley.
Jake wzruszył ramionami.
— Cóż, szkoda, że nie udało mi się go sprowokować. Chciałbym widzieć, jak traci nad sobą kontrolę na oczach komisji. Ale jest bardziej opanowany i bystrzejszy niż go zapamiętałem. Może więzienie go tego nauczyło. W każdym razie uzyskaliśmy dobrą decyzję, nawet nie doprowadzając go do szału. Może na dobre pozostanie za kratkami.
Riley przez chwilę nic nie mówiła. Jake rzucił jej zaciekawione spojrzenie.
— Czy jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć? — spytał.
— Obawiam się, że to nie takie proste — odrzekła Riley. — Jeśli Mullins wciąż zbiera punkty za dobre zachowanie, jego wcześniejsze zwolnienie prawdopodobnie będzie wiążące za rok. I ani ja, ani ty, ani nikt inny nic nie może na to poradzić.
— Jezu — powiedział Jake, wyglądając na tak zgorzkniałego i wściekłego, jak przez wszystkie te lata.
Riley wiedziała, jak się czuje. Wyobrażanie sobie, jak Mullins wychodzi na wolność było bolesne. Dzisiejsze małe zwycięstwo wydawało się teraz znacznie bardziej gorzkie niż słodkie.
— Cóż, muszę już iść — oznajmił Jake. — Wspaniale było cię zobaczyć.
Riley ze smutkiem patrzyła, jak jej stary partner odchodzi. Zrozumiała, dlaczego nie zamierzał zostać,