To nie jest, do diabła, love story!. Julia Biel

To nie jest, do diabła, love story! - Julia Biel


Скачать книгу
westchnąłem, otworzyłem zieloną aplikację z białą słuchawką i wyświetliłem wiadomości od Elli.

      Na wieść o zdjęciach szklanek się uśmiechnąłem, przy złotej poszetce – przestraszyłem, wyznaniem, że potrzebuje kogoś, żeby się nim leczyć i żeby go posiadać – wzruszyłem, a zapowiedzią biegania w nocy nad Wartą – przeraziłem.

      Przełknąłem ślinę. Rodzice Elli byli nienormalni. Pomyślałem, że ona niedługo zwariuje z samotności, złości i żalu i w dodatku wpadnie w alkoholizm.

      To dlatego miała takie podkrążone oczy. Nie spała i czekała. Zapraszała mnie na śniadanie. Poczułem ukłucie żalu, że tak długo miałem jej za złe ten cały teatr z Dominikiem. Myśl o wspólnym śniadaniu przyniosła wspomnienie poranka, kiedy się przy niej obudziłem. Ku swojemu przerażeniu odkryłem wtedy, że było w moim życiu niewiele rzeczy, które w tamtej chwili dorównywały poczuciu szczęścia, jakie mnie rozpierało.

      Swoją drogą, to nie fair, że szczęście jest takie ulotne. Tak mogłaby to ująć moja osiemdziesięcioletnia babcia, pomyślałem. Oto efekt kontaktów z Ellą – postrzegałem życie z filozoficznym nastawieniem godnym staruszki i siedziałem w domu z psem, zamiast zdobywać świat. Żałosne? Owszem. I trzeba to było jak najprędzej zmienić.

      Wróciłem do ostatniego mejla Elli.

      Podrap ode mnie Zmorkę za uchem. Czy myślisz, że chciałaby trochę u mnie pomieszkać?

      Może powinienem ją kiedyś odwiedzić ze Zmorą? Ciekawe czy Nutelli udałoby się ją ściągnąć z kanapy…

      Postanowiłem ukrócić męki nas obojga i zacytowałem tej okropnej Beckównie jej własne słowa:

      Jonasz:

      Ciągle jeszcze się DĄSAM…

      „lecz niestety jestem tylko człowiekiem”.

      Jestem tylko facetem.

      Jej odpowiedź nie dała na siebie długo czekać.

      Ella:

      Czy to znaczy, że mi wybaczasz?

      Warga mnie strasznie boli, będziesz musiała się nią zająć.

      Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym ją teraz przeprosić.

      Nie mam pojęcia. Jak bardzo?

      Polizałabym ją koniuszkiem języka i obsypała pocałunkami,

      żeby szybko się zagoiła.

      Dziewczyno, możesz mieć pewność, że Ci o tym przypomnę.

      Chyba będziesz musiał, bo wiesz, bywam zapominalska…

      Nie bywasz zapominalska! Twoja pamięć jest jak twardy dysk!

      Szkoda, że Ty masz tylko kartę pamięci. O niewielkiej pojemności.

      Wiesz co?

      Ty chyba jesteś jak WINDOWS.

      Nic nie potrafisz zrobić dobrze, ale nie można bez Ciebie żyć.

      OK, wygrałeś. Przepraszam.

      Wiesz, że mogliśmy to załatwić inaczej?

      Teraz to wiem, ale w piątek musiałam zareagować szybko.

      Teraz dałabym Dominikowi w twarz, żeby oprzytomniał.

      I poprosiłabym, żebyś został.

      Ciągle jeszcze możesz zrobić i jedno, i drugie.

      Na Twoim miejscu zacząłbym od drugiego.

      Jonasz, mógłbyś trochę zostać?

      Trochę? To znaczy do końca grudnia, bo na styczeń masz kogoś innego?

      Aż mnie oswoisz.

      Poczułem, jak po plecach przeszedł mi dreszcz. A więc jednak tego chciała! Potrafiła to powiedzieć, no dobra, napisać. Zawsze coś.

      Jonasz:

      Ukończyłem szkolenia na opiekuna psa przewodnika i psa obrończego.

      Który moduł wybierasz?

      Pięć procent zniżki na psa ze schroniska?

      Nie przygarnąłem Cię ze schroniska.

      Mógłbyś mnie zabrać na międzynarodową wystawę psów.

      Połączymy ją z weselem, co?

      Czy Ty mi się oświadczasz?

      Z WESELEM AMBER!

      A już miałem nadzieję…

      Chociaż zamiast psów chyba wolałbym pooglądać mustangi.

      Albo odwiedzić jakieś rodeo…

      Deal.

      Deal?

      Nawet nie wiesz, jak trudno mi to napisać

      ale przy Tobie normalnieję.

      Mów mi profesorze Meller.

      pisze…

      Jeśli chciałaś zapytać, w czym się specjalizuję,

      nie musisz, myślę, że to jest oczywiste.

      pisze…

      Normalniejesz przy mnie, bo uważasz, że jestem normalny?

      Przeciętny?

      Zwyczajny?

      Co Ty, książkę piszesz? Odpowiedz, bo Zmorka się niecierpliwi.

      Włączyłam Coldplay.

      Gratulacje.

      Założę się, że potrafisz jeszcze nastawić ekspres do kawy.

      Shut up, chcę Ci coś zaśpiewać,

      ale musisz uruchomić wyobraźnię.

      Wierz mi, moja wyobraźnia działa bez zarzutu.

      Co masz na sobie?

      Jonasz, zaczynam żałować, że mi odpisujesz.

      Żartuję!

      Siedź cicho, chcę Ci napisać, o czym oni śpiewają.

      W moim sercu huczy jak w stoczni.

      Oni śpiewają o stoczni?

      Serce od środka rozwala mi skórę

      jak glebogryzarka polskie pole.

      Widzę, że ten tekst Cię uskrzydla.

      W moim sercu szaleją żurawie stoczniowe.

      Dzięki Tobie nie śpi mój port!

      Dobra, namówiłaś mnie, chociaż ten rodzaj rocka jest dla mnie zdecydowanie za popowy.

      Tylko dlaczego nie wybrałaś

      innego fragmentu?

      Hmm… Co mogę powiedzieć…

      Mój dźwig podniesie każdy ciężar, który mu zadasz.

      Hałas moich myśli zagłusza huk stoczniowych serc.

      Chcę być Twoim prywatnym stoczniowcem. Już na zawsze.

      Wiedziałam, że Ty wybierzesz znacznie lepszy fragment tej piosenki.

      Choć po namyśle, nie jestem pewna, czy nie napisaliśmy własnej.

      Mógłbym Ci przygotować całą dyskografię tego,

      co chciałbym z Tobą zrobić.

      Dobranoc, Panie Meller.

      Dobranoc, Panno Beck.

      See ya at school.

      See ya!

      Po raz pierwszy od kilku dni nie zasypiałem z kłującym


Скачать книгу